long way home | n. horan

By hugsjesy

72.9K 6.7K 2.6K

DRUGA CZĘŚĆ TEXT PRANK! Lola i Niall po latach spotykają się na środku ulicy w zatłoczonym mieście i obaj są... More

prolog
empire state of mind
the sound
yellow
fast car
now or never
gravel to tempo
hold my hand
pumpin blood
charlie boy
by your side
all time low
one dance
no matter
magnetised
like a kid
electric love
don't matter now
home
losing sleep
bonfire heart
a little party never killed nobody
someone to you
little lion man
XO
how to love
nights with you
scarecrow
youth
love like this
waste a moment
honey // burn slow
pieces
mess is mine
four walls (the ballad of perry smith)
route 66
you're such a
phone down
#NOTYOURS
room for 2
can't help falling in love
runnin' (lose it all)
steady 1234
fallingforyou
thrift shop
just for one night
don't wanna know
city lights
sleeping in a car
let me in
i need your love
single
mistakes
malibu
hurricane
hotel ceiling
back when we had nothing
hold on, we're going home
long way home

wherever i go

1.2K 120 33
By hugsjesy

Nie chcieliśmy zatrzymywać się po drodze do Seattle, chociaż czekało nas ponad osiem godzin jazdy. Pierwszy wyruszył Niall, którego zmieniłam po dwóch godzinach. Ja jechałam przez cztery i wtedy Niall ponownie wsiadł za kółko, by kierować przez kolejne dwie godziny i czterdzieści sześć minut. Bo tyle zajęło nam przekroczenie granic miasta. 

Słońce zbliżało się już ku zachodowi i niebo przybrało granatowo-fioletowy odcień. Co prawda z głośników wcale nie leciał Coldplay, ale jakiś inny, nie znany mi zespół, jednak poczułam się jak tego dnia, kiedy jechałam z Niallem samochodem i zdałam sobie sprawę, jaką szczęściarą jestem. Wtedy miałam otwarty umysł i cieszyłam się na studia w Londynie; gdybym wtedy wiedziała to, co wiem teraz, nigdy w życiu nie zgodziłabym się na opuszczenie miasta. Może wyjechałabym z Niallem na uczelnię. A może po prostu rzuciłabym się z najbliższego mostu. 

- O czym myślisz, huh? 

Oderwałam się od zimnej szyby i spojrzałam na bruneta, który zerkał na mnie kątem oka. Poruszaliśmy się powoli do przodu, bo znów staliśmy w korku.

- O niczym szczególnym.

- Kłamiesz - zauważył. - Miałaś taką dziwną minę. Jakbyś chciała kogoś zabić, a to chyba nie jest myślenie "o niczym szczególnym". Chyba, że co minutę planujesz kogoś zabić, wtedy to jest chyba normalne. Znaczy, nie normalne, to powinno się leczyć, ale skoro codziennie o tym myślisz, to w pewnym sensie jest to dla ciebie norma...

- Zamknij się już, proszę. Głowa mnie boli od tego twojego gadania - zaśmiałam się. 

- Nie rób tak. Nie śmiej się i nie obracaj wszystkiego w żart - przewrócił oczami, teoretycznie sam starał się być poważny, ale widziałam ten jego uśmieszek na jego twarzy. - Przecież  m i  możesz powiedzieć.

- A skąd mogę mieć pewność, czy nie sprzedasz mnie tabloidom? - prychnęłam niczym jakaś diva. - Przecież moje życie jest takie interesujące.

- Serio - odezwał się, kiedy zdołał opanować śmiech. - Co jest?

- Nic. Naprawdę. Po prostu... przypomniał mi się pewien dzień, przed studiami. I zaczęłam się zastanawiać, czy gdybym zdecydowała inaczej... to co by to dało.

- Oh, na pewno nie byłabyś teraz w tak świetnej podróży z tak świetną osobą, jaką jestem ja - odparł całkowicie szczerze.

- Jasne. Mów mi więcej - skwitowałam.

- Dlaczego tak się przejmujesz? Czy to aż tak ważne, co by było gdyby? Ważne jest tu i teraz, że jesteś tu ze mną - posłał mi krótkie spojrzenie i uśmiechnął się szeroko. - Oddałabyś coś za to? 

- Masz wielkie mniemanie o sobie - westchnęłam. - Ale dziękuję, Niall. Naprawdę się cieszę. 

- Nie masz za co. Nie tylko twoje marzenia spełniamy.

Hotel, w którym mieliśmy zostać na dwie, był całkowicie normalny. Byłam wdzięczna blondynowi, że nie wynajął jakiś pięciogwiazdkowych pokoi. Czułabym się o wiele gorzej niż czułam się wtedy, mając gdzieś ciągle w głowie, że go wykorzystuję. Rozmawiałam z nim jednak na temat dzielenia kosztów, ale on ciągle mnie zbywał. 

- Mam nadzieję, że spakowałaś ze sobą jakąś sukienkę - powiedział, kiedy weszliśmy do windy. Spojrzałam na niego jak na idiotę, na co zaśmiał się głośno.

- No jasne. Przecież miałam w planach paradować w sukience wyszytej rubinami wzdłuż Wielkiego Kanionu. Jak mogłeś o tym nie pomyśleć?

- Jestem poważny.

- Cześć poważny, jestem Louane - wyciągnęłam rękę w jego kierunku, by mógł ją uścisnąć. Złapał ją, a po jego twarzy przebiegł cień szelmowskiego uśmiechu. Przyciągnął mnie do siebie ale kompletnie nie wiem, jak to się stało, że nagle zostałam przyciśnięta do przeciwległej ściany, a Niall pochylał się nade mną, próbując wyglądać poważnie.

- To nie było śmieszne - wyznał, mówiąc bardzo, bardzo niskim tonem.

- Widzę twoją twarz. Uśmiechasz się - z radością za pomocą wolnej dłoni ścisnęłam jego policzki, przez co jego usta uformowały się w śmieszny dzióbek i przez to ja uśmiechnęłam się równie szeroko, jak brunet wcześniej. - To jednak było śmieszne. 

- Sukienka - odsunął się. Krótkie brzdęknięcie dzwoneczka oznajmiło nam, że dotarliśmy na odpowiednie piętro, a drzwi windy rozsunęły się. Irlandczyk sięgnął po nasze torby i dosłownie wypchnął mnie z windy. 

- Nie mam żadnej - odparłam, dorównując mu kroku. - Jak mogłeś pomyśleć, że naprawdę spakowałam takie rzeczy? Jak miałaby mi się przydać w tej, zimnej, jak twoje serce, części kraju?

- Dziękuję za komplement - uśmiechnął się, podając mi kartę do mojego pokoju. - Myślałem, że wy, dziewczyny, jesteście gotowe na wszystko.

- Jakbyś nie zauważył, mój drogi kolego, nie jestem taka jak wszystkie.

- To właśnie - znów jego twarz była niebezpiecznie blisko mojej. Nie był ode mnie o wiele wiele wyższy, ale kiedy się nade mną pochylał miałam wrażenie, że różni nas jakieś dwadzieścia centymetrów wzrostu. Z drugiej strony nie wyobrażałam sobie bruneta jako tak wyrośniętego mutanta. - Czyni cię wyjątkową i sprawia, że masz teraz problem.

- Bo nie mam sukienki? Po co komu sukienka?

- Ponieważ idziemy na kolację - odparł Niall, przystając przy odpowiednim pokoju i za pomocą karty otwierając do niego drzwi. 

- I powinnam włożyć na nią sukienkę?

- Brawo ty! - uradowany zaklaskał w dłonie. - Proces myślenia jeszcze nie zanikł. 

- Ale dlaczego?

- Oh, jest wiele powodów. Po pierwsze: bo to kolacja. Po drugie: bo idziemy na nią razem. Po trzecie: bo odbędzie się w restauracji. Po czwarte: w bardzo renomowanej restauracji. Po piąte: ponieważ jesteś piękna i powinnaś to podkreślić - uniosłam brwi ku górze, a Niall zdążył schować się w swoim pokoju, zanim dokończył swoją wypowiedź: - I po szóste: ponieważ jest to spotkanie z inwestorem. Dobrych snów, Louane, kocham cię.

Zatrzasnął drzwi, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.  

Gdy wróciłam do swojego pokoju po krótkim prysznicu, omal nie padłam na zawał. Na moim łóżku leżała czarna torba i byłam pewna, że cokolwiek w niej się nie znajdzie, będzie to sprawka Nialla. I nie myliłam się. 

W środku znajdowała się burgundowa sukienka wykonana z najwyższej jakości materiału. Omal się nie popłakałam, kiedy zobaczyłam ją w całości. Była piękna i stanowczo do mnie nie pasowała. 

Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer bruneta. Byłam pewna, że specjalnie będzie przeciągał odebranie połączenia i gdy już się miałam rozłączyć, usłyszałam jego głos:

- Wow. Naprawdę szybko ją znalazłaś.

- Nie było ciężko. Leżała na moim łóżku - chwyciłam materiał sukienki między palce i zachwyciłam się delikatnością materiału. - Skąd to masz, Niall?

- Nie martw się, w stu procentach zdobyta legalnie. Wypożyczyłem ją, tak jak swój garnitur. 

- To tobie mało czasu zajęło zorganizowanie tego wszystkiego. Pozwól mi zgadnąć: masz jakąś zaufaną wypożyczalnię w pobliżu? 

Zaśmiał się, a ja w tym czasie zwinęłam sukienkę i schowałam ją z powrotem do torby. 

- Pogadamy jutro przy śniadaniu. Miłych snów, Louane.

Nazwij mnie, Lola, baranie pomyślałam. 

Rozłączył się, zanim zdążyłam mu życzyć tego samego.

Wcale nie chciałam czekać do śniadania. Potrzebowałam odpowiedzi   t e r a z. 

Wiedząc, że nie odbierze ode mnie drugi raz, po prostu wybrałam się do jego pokoju. Znajdował się na tym samym piętrze, ale po drugiej stronie korytarza. Upewniłam się trzy razy, czy mamy przy sobie kartę, zanim zamknęłam drzwi należącego do mojej sypialni.

Stając pod drzwiami od pokoju Nialla, nie wiedziałam czy zapukać, czy wejść jak do siebie. Równie dobrze mógł się wtedy przebierać czy i latać rozebrany po pokoju, kto mu zabroni. Mógł też spać lub robić inne rzeczy, mogło go też nie być w środku, a drzwi mogły być zamknięte. 

Zapukałam.

Otwarł po niecałej minucie i widząc mnie, jego mimika twarzy zmieniła się ze zdziwionej, co tu robię, przerażoną, że zaraz go zabiję, rozbawioną, że stoję w progu od jego pokoju, pewną siebie, kiedy postanowił znów zatrzasnąć mi drzwi przed nosem i na końcu w zdezorientowaną, kiedy wślizgnęłam się do środka.

- Co, do cholery, ty knujesz? - spytałam. 

- Co, do cholery, ty robisz, powinienem spytać ja. Bez pozwolenia wtargnęłaś do mojego pokoju - zauważył, splatając ze sobą ręce na wysokości piersi.

- Więc co? Ty jakoś dostałeś się do mojego, by doręczyć mi sukienkę, kiedy byłam pod prysznicem.

- Nie ja - wykonał gest obronny. - Poleciłem obsłudze, by to dostarczyła.

- Dlaczego, Niall? Dobrze wiesz, że nie lubię niejasnych sytuacji, a ostatnio ty tylko w takich mnie stawiasz - powiedziałam, patrząc, jak odchodzi w głąb pokoju. Jego układ był dokładnie taki sam jak u mnie, więc wiedziałam, że kieruje się w kierunku łóżka. Dopiero wtedy zauważyłam, że miał na sobie tylko dresowe spodnie. Żadnej koszulki. Ani butów. 

- Mówiłem ci: kolacja biznesowa. Czy to źle, że załatwiłem ci sukienkę? Mogłabyś okazać chociaż odrobinę wdzięczności - parsknął.

- Ale ja JESTEM wdzięczna! - żachnęłam się. - Po prostu jestem też zdezorientowana. Nie wiem, na czym stoję.

- Na podłodze.

- Oh, dziękuję - warknęłam. - Teraz wszystkie moje wątpliwości zniknęły.

- Więc możesz też zniknąć z mojego pokoju i dać mi spać?

- Dlaczego mam iść z tobą na tę kolację?

Rzucił się na łóżko i całkowicie ukrył pod ciężką kołdrą. 

- Ponieważ chciałem cię tam zabrać i nadarzyła się okazja. Czy źle się czujesz z tą sytuacją? Mogę cię nie zabierać ze sobą i zostaniesz sama, z czasem do własnej dyspozycji. Nie ukrywam, że wolałbym, byś była tam ze mną. Dajesz mi ogromne wsparcie, a tego będę jutro potrzebować.

- Nie no, jasne, oczywiście, że z tobą pójdę. Nie zostawię cię samego na lodzie - zapewniłam od razu. - Od razu lepiej, kiedy chociaż coś wiem na dany temat. Dziękuję za sukienkę, jest naprawdę śliczna. 

- Czy nie w podobnej byłaś na balu? - zastanowił się. 

- Nie - roześmiałam się. - Moja sukienka była kremowa, prosta i sięgała do kolan. Trochę przed.

- Przepraszam. Nie skupiałem się na tym, w co byłaś ubrana. Bardziej nie mogłem oprzeć się patrzeniu na twoją piękną twarz - wymamrotał sennie.

- Ee... tak - poczułam się dość dziwnie. - To ja już może pójdę. Dobranoc.

Nie odpowiedział mi. Zasnął. 

komentarze motywują 👌😏

Continue Reading

You'll Also Like

244K 9.4K 84
Nieznany: Hej skarbie Ja: Znamy się? Nieznany: Możemy się poznać. Ja: A ktoś kiedyś dał ci w mordę? Ziemniakiem? Nieznany: Mmm zadziorne. Lubie takie...
24.6K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
23.4K 950 31
Aurora Moonblack... Dziewczyna, która straciła rodziców... Zwykła? Nie wiadomo... Coś w sobie kryje, ale co? Mieszka z ciocią Loreną w domku, obok la...
1.5K 524 44
"Bo kiedyś pisałam dla ciebie. Teraz czas zacząć tworzyć dla siebie samej." Zbiór autorskich wierszy.