long way home | n. horan

By hugsjesy

73K 6.7K 2.6K

DRUGA CZĘŚĆ TEXT PRANK! Lola i Niall po latach spotykają się na środku ulicy w zatłoczonym mieście i obaj są... More

prolog
the sound
yellow
fast car
now or never
gravel to tempo
hold my hand
pumpin blood
charlie boy
by your side
all time low
one dance
no matter
magnetised
like a kid
wherever i go
electric love
don't matter now
home
losing sleep
bonfire heart
a little party never killed nobody
someone to you
little lion man
XO
how to love
nights with you
scarecrow
youth
love like this
waste a moment
honey // burn slow
pieces
mess is mine
four walls (the ballad of perry smith)
route 66
you're such a
phone down
#NOTYOURS
room for 2
can't help falling in love
runnin' (lose it all)
steady 1234
fallingforyou
thrift shop
just for one night
don't wanna know
city lights
sleeping in a car
let me in
i need your love
single
mistakes
malibu
hurricane
hotel ceiling
back when we had nothing
hold on, we're going home
long way home

empire state of mind

1.8K 153 33
By hugsjesy

Chciałabym powiedzieć, że nic się nie zmienił, ale byłoby to kłamstwo. Zmienił się. Każdy się zmienia. W przeciągu dnia, tygodni czy i miesiąca zmieniamy się co każdą sekundę. A co dopiero powiedzieć o zmianie człowieka, którego nie widziało się pięć lat?

- Lola?

Uśmiechnęłam się, słysząc to przezwisko. Nikt nie zwracał się tak do mnie od... wieków. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, kiedy zrobił dwa kroki w moim kierunku. Sama zdążyłam zrobić z pięć i zamknąć go w szczelnym uścisku.

- Niall! – odsunęłam się od niego i przyjrzałam uważniej. Włosy, wypłowiałe od słońca, nie były już jednak blond. To one rzuciły mi się najpierw w oczy. Potem delikatny zarost i niebieskie, niczym wody oceanu, oczy.

Patrzył się na mnie pełnym niedowierzenia wzrokiem i chociaż chciało mi się śmiać, widząc, że jakoś nie może w to uwierzyć, wiedziałam, że ja patrzę dokładnie tak samo.

- Kopę lat!

Odsunęliśmy się od siebie jeszcze dalej, ale nie za daleko. Dłonie chłopaka wciąż przytrzymywały mnie w talii, kiedy uważnym wzrokiem skanował mnie od stóp do głów.

- No, no – zagwizdał przeciągle. – Zmieniłaś się. Wyglądasz... inaczej.

Spojrzałam na ciasną, ciemnoszarą sukienkę, która opinała się na moim ciele. Do tego szpilki, które dodawały mi wzrostu. Chrząknęłam, starając się ukryć swoje zmieszanie.

- No cóż – podniosłam głowę i omal nie uderzyłam go w brodę. – O tobie mogę powiedzieć to samo.

Miał na sobie dziwne spodnie koloru khaki z podwiniętymi nogawkami, vansy i białą koszulkę w cienkie, czarne paski. Było w jego stroju coś niechlujnego ale i takiego, że przyciągał wzrok.

- Co robisz w Nowym Jorku?

Zdjął dłonie z mojej talii i starałam się nie wydać z siebie jęku niezadowolenia. Zamiast tego stanęłam prosto, stukając szpilkami o wybrukowany chodnik i nerwowo poprawiłam torebkę zwisającą z mojego ramienia.

- Przyleciałem nie dawno. Masz może ochotę na kawę?

Kątem oka zerknęłam na zegarek zawieszony na delikatnej bransoletce, która zaciskała się wokół mojego nadgarstka i pokiwałam ochoczo głową. Ruszyłam za nim do kawiarenki, obok której na siebie wpadliśmy.

Na zewnątrz były rozstawione stoliki i krzesła, które w większości były puste, chociaż na dworze było dość ciepło. Większość kłębiła się w środku. Gwar rozmów przytłaczał całe to miejsce.

Kiedy Niall chwycił w dłonie dwa kubki z parującą kawą, pociągnęłam go za kawałek koszulki i wskazałam dłonią za okno.

- Wyjdźmy na zewnątrz – poprosiłam.

Usiedliśmy przy stoliku, który graniczył z płotem odgradzającym ogródek od tętniącej życiem ulicy. W milczeniu wsypałam do kawy dwie saszetki cukru.

- Od kiedy słodzisz? – spytał Niall, który przez cały ten czas uważnie mnie obserwował. On za to nie wsypał do swojej kawy ani grama cukru i upił trochę.

- Od kiedy zaczęło mi brakować słodyczy w tym marnym życiu – powiedziałam, uśmiechając się pod nosem. Wymieszałam zawartość kubka i ujęłam naczynie obiema dłońmi. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.

- To niesamowite – Niall rozejrzał się dookoła, po betonowych drogach i stalowych wieżowcach. – Spotkać cię po tylu latach! Pięć lat!

- Minęło jak jeden dzień...

- No, to opowiadaj – pochylił się ku mnie, opierając łokcie na udach i splatając ze sobą dłonie. – Co tam się działo w wielkim świecie?

Uniosłam brwi ku górze. Będąc w szkole średniej oczekiwałam, że jeśli spotkam kogoś znajomego po latach, to będę już taką szprychą, że na sam mój widok opadnie mu szczena. Będę mieć za sobą pełno sukcesów, a przed sobą kolejne i samo dobre życie. Mogłabym być już zaręczona z kimś pokroju Christiana Greya, może bez tych jego psychicznych pobudek seksualnych.

Tymczasem wszystko ułożyło mi się nie tak, jak chciałam.

Westchnęłam i uśmiechnęłam się krzywo.

- Po części wiesz. A dalej... nic ciekawego.

- Ale pracujesz, nie mieszkasz pod mostem?

Wybuchłam śmiechem. Głośnym, prawdziwym i kiedy nie mogłam się uspokoić, dotarło do mnie, że wcale nie chcę. Nie śmiałam się tak od dłuższego czasu i zapomniałam, jakie to uczucie, kiedy nie możesz nabrać powietrza, a brzuch boli cię tak, jak po solidnych pięćdziesięciu wykonanych brzuszkach. Brunet patrzył się na mnie z naprzeciwka, na marne próbując ukryć swoje rozbawienie. Nawet nie powiedział nic śmiesznego, a ja i tak się śmiałam. Ale przecież Niall t a k i właśnie był i doskonale o tym pamiętałam.

- Dostałam pracę – wymruczałam pod nosem. – Pracuję w jednym z takich wieżowców.

- To tłumaczy twój strój – ponownie zjechał mnie wzrokiem i przechylił głowę na jedną stronę, uśmiechając się kąśliwie. – W ogóle do ciebie nie pasuje ta kiecka.

Wygładziłam sztywny materiał ubrania i wyprostowałam się bardziej, chociaż nie sądziłam, że to w ogóle możliwe. Niall bardziej rozsiadł się wygodnie, nogi miał w lekkim rozkroku, a ramiona zarzucił na szerokie oparcie metalowego krzesła.

Prezentowaliśmy kompletnie dwa inne światy:

Niall – był wyluzowany, śmiał się, w dupie miał maniery i etykietę, trzymał łokcie na stole, gdy jadł zamówione przez siebie ciastko i sprawiał wrażenie, że niczym się nie martwił. Miał na sobie wygodne ciuchy, jego włosy były roztrzepane przez wiatr, na dodatek ten zarost...

Ja za to siedziałam, jakbym połknęła kij. Na sobie miałam obcisłą ciemnoszarą sukienkę, która wręcz topiła się w betonowym mieście. Buty wcale nie były wygodne, cisnęły mnie w palcach i od kiedy tylko je założyłam marzyłam o tej chwili, kiedy będę mogła je z siebie zrzucić. Włosy, które nie sięgały mi ledwo do ramion, jak kiedyś, zostały upięte w dostojnego koka. W uszach kryły się kolczyki imitujące perły, dłonie były wypielęgnowane i pozbawione szpecących, poobgryzanych paznokci. Moja kosmetyczka stanowczo o to dbała.

Zaczęłam się wstydzić tego, jak wyglądam. Po raz pierwszy od lat poczułam, że nie jestem sobą.

- A co z tobą? Co cię tu przywiało? – spytałam. Chłopak już miał odpowiedzieć, kiedy jego telefon rozdzwonił się. Z tylnej kieszeni wyciągnął komórkę i pokazując mi wskazujący palec, co oznaczało, że zajmie mu to tylko minutkę, chwilkę, wstał od stolika i odszedł kawałek. Przez chwilę uważnie słuchał, co ktoś ma do powiedzenia, potem rzucił parę krótkich słów i roześmiał się głośno. Przez chwilę prowadził jeszcze jakąś rozmowę, potem rozłączył się i wrócił do stolika.

- Przykro mi, kochanie – mruknął, dopijając swoją kawę. Nawet nie zajął swojego poprzedniego miejsca. – Ale muszę już lecieć.

- Hej – wstałam za nim, ale on nawet nie zdążył odejść na krok. – Mogę twój numer telefonu? Znaczy... Skoro na siebie wpadliśmy i znaleźliśmy kontakt, warto go podtrzymać.

Niall chwycił mnie za łokieć, przyciągnął delikatnie do siebie, a ja byłam tak tym zaskoczona, że omal nie potknęłam się o własne stopy. Przysunął usta do mojego policzka. Jego zarost podrapał delikatnie moją skórę, a ciepły oddech owiał moją szyję, kiedy cmoknął mnie na pożegnanie.

- Nie zmieniłem go, perełko – mruknął i w sekundę przebiegł ruchliwą ulicę. Pomachał mi z drugiej strony, zanim zdążył zanurkować do czarnego... zaraz. Czy ja dobrze widziałam?

Czy on jeździł...

Porsche Cayenne?

Tego samego dnia, lecz późnym wieczorem, oparta o blat kuchennej wyspy we własnym mieszkaniu, wpatrywałam się tępo w ekran mojego smartfona. Nie miałam zielonego pojęcia, jak powinien wyglądać pierwszy sms wysłany do Horana po tylu latach.

Lola: betonowa dżungla, w której marzenia się spełniają, tu nic nie jest niemożliwe
Jesteś teraz w Nowym Jorku! 

Tęsknił ktoś? 😜

ps nie planowałam drugiej części, ale zaczęłam czytać królewską klatkę i załamałam się tym, że znam mniej więcej zakończenie i musiałam się pocieszyć, bo to kolejna książka, która ciągnie mnie w dół i muszę mieć gdzie się odbić (no i chodziło mi po głowie parę rzeczy, a nie mogłam tego wrzucić do książki, którą od dawna staram się napisać - Ciernie, na moim profilu, autorska 100%, zapraszam serdecznie)

Continue Reading

You'll Also Like

3.1K 276 26
Ashton Irwin słynął z pisania o zabójcach i o sposobie ich myślenia. W swoim najnowszym artykule poruszył temat seryjnych morderczyń, kobiet, których...
517 89 33
Dylan Scott mając osiemnaście lat jest sławnym i utalentowanym koszykarzem. Wszystko niby jest idealne do czasu,gdy nie wracają do niego wspomnienia...
23.4K 950 31
Aurora Moonblack... Dziewczyna, która straciła rodziców... Zwykła? Nie wiadomo... Coś w sobie kryje, ale co? Mieszka z ciocią Loreną w domku, obok la...
6K 1.4K 61
Kolejna edycja programu telewizyjnego, w którym każdy może wystąpić i pokazać swój talent... Jedna dziewczyna, która próbuje swoim głosem oczarować p...