Korpo || Yuri on ice

By Inpu_chan

375K 31.7K 17K

Yuri Katsuki jest młodym i dobrze rokującym absolwentem wyższej uczelni. Pod wpływem przeczucia i chęci pozna... More

2. Kawa to podstawa
3. Umowa STOI
4. Patrz jak leziesz kretynie!
5. Koszmar
6. Wyłaź stamtąd
7. Gwałć albo..... ?
8. No, to właśnie jest mój szef
9. Nie będziesz dyktował mi warunków
10. Dym z papierosa
11. Wypadki chodzą po ludziach
12. Jest piękna...prawda?
13. Niespodziewany gość
14. Wprowadziłem go w świat łatwej przyjemności
15. A wszystko zaczęło się od niego
16. Zdeptane uczucia
17. Pokaż mi jak zapomnieć
18. Kazachstańska sprawiedliwość
19. Gorzej być... może?
20. Nie chcę być sam
21. Ja, ty i wanna pełna wody
22. Svieta to suka
23. Znalazłem coś, co należy do ciebie
24. Nie spieprz tego, panie Nikiforov
25. Romantyczna kolacja przy świecach
26. To mój pracownik, mój i tylko mój
27. Bezwstydny zachwyt
28. Zostawiłem firmę w rękach wariatki
29. Skutki palenia papierosów
30. Nawet się nie pożegnasz?
31. Osobliwe fetysze twojego szefa
32. Plany urlopowe
33. Słodkie powroty
34. I co ja mam z tobą zrobić?
35. Witaj w domu Yuri
36. Nic nie dzieje się przypadkiem
37. Dwa poranki na różnych kontynentach
38. Kobiety - gatunek drapieżny
39. Zasłużyłeś na moje zaufanie
40. Polecenie służbowe
41. Życie i jego niespodzianki
42. Czek na nazwisko Nikiforov
43. Nie pożądaj doradcy biznesowego bliźniego swego
44. Miłosna brutalność
Życzenia Świąteczne
45. Siewca złych wieści
46. Deklaracja wojny
Ogłaszam stan klęski żywiołowej (xD)
47. Misja dywersja
48. Cisza przed burzą
49. Stolik dla dwojga
50. Światełko w tunelu
51. Gra w otwarte karty
52. Gdy ludziom puszczają nerwy
53. Rozwiane złudzenia
54. Czy wyglądam, jakbym żartował?
55. Rzeczy (nie)zmienne
Posłowie
Ogłoszenia

1. Rozmowa kwalifikacyjna

22.4K 1.2K 803
By Inpu_chan

- Pan Katsuki Yuri! - Na dźwięk własnych personaliów młody Japończyk podniósł zmęczony wzrok znad czarnej, skórzanej aktówki. Powoli zlustrował średniej urody blondwłosą sekretarkę, która z wyraźnym poirytowaniem czekała, aż ten ruszy swój odziany w czarny garnitur, bezsprzecznie zgrabny tyłek z miejsca i uda się za nią do gabinetu jej obecnego pracodawcy.

Czarnowłosy westchnął, ni to z ulgą ni z niezadowoleniem i z cierpiętniczą miną wstał z niewygodnego krzesełka, posyłając kobiecie wymuszony uśmiech. To wszystko na, co było go stać. I choć kompletnie nie chciał, musiał chociaż stworzyć iluzję tego lepszego siebie, by nie zaprzepaścić swojej szansy na zdobycie wymarzonej pracy pod okiem samego Victora Nikiforova. Taka okazja zdarzała się jedynie raz w życiu - stawka była wysoka, a walka zacięta.
Dużo osób ostrzyło sobie zęby na stanowisko osobistego doradcy biznesowego, a Katsuki sam był jedną z nich.

- To ja - odchrząknął grzecznie, starając się sprawiać wrażenie spokojnego i ułożonego młodzieńca. Z trudem powstrzymywał bluzgi, cisnące mu się bezwiednie na usta. Nie było to łatwe - pośladki bolały go niemiłosiernie od zdecydowanie zbyt długiego czekania na niewygodnym krześle. Jego przyszły szef wyraźnie nie dbał o komfort swoich potencjalnych pracowników. Yuri jednak nie spodziewał się po nim niczego innego, w świecie biznesu tak właśnie wyglądała rzeczywistość. Wszystko, co pojawiało się na twojej drodze, przesłaniała jedna wielka żądza - żądza wzbogacenia się bez względu na przeżarty chęcią dużego  zarobku kręgosłup moralny i uczucia drugiego człowieka.

A Japończyk niespecjalnie mógł coś zrobić w takiej sytuacji. Nawet nie wypadało mu się oburzyć, bo sam nie był lepszym człowiekiem - przyszedł tu w tym samym celu. Kariera była dla niego wszystkim, dlatego również nie wahał się, aby używać "brudnych" zagrywek do zdobycia tego, czego pragnął. A jedynym, czego obecnie pożądał, był sukces. Bycie na szczycie i pławienie się w pieniądzach odwiedzały go nieustannie w sennych marzeniach, nie pozwalając mu choć na chwilę o sobie zapomnieć.

Niektóre myśli bywały absorbujące, a te, którym brunet właśnie bezwiednie uległ, w nieświadomości doprowadziły go do wyznaczonego przez kobietę celu.

- Pan Nikiforov czeka na pana za  drzwiami - oznajmiła jakby od niechcenia. Wyraźnie było widać po niej zmęczenie, powtarzalna praca sekretarki dawała się jej we znaki. Prowadzanie  młodych petentów korytarzem nie było jej wymarzoną robotą. Miewała lepsze, ale starała się nie narzekać.

Japończyk natomiast z trudem powstrzymał wredny chichot cisnący mu się na usta, sam niedługo mógł tak skończyć, ale nie przeszkadzało mu to w nabijaniu się z innych.

- Dziękuję pani za odprowadzenie – mruknął, znów siląc się na niewinny i grzeczny uśmiech. Blondynka tylko skinęła głową, tym razem nie zwracając uwagi na etykietę - odeszła korytarzem w nieznanym mu kierunku, irytująco stukając przy tym wysokimi obcasami o ciemną  posadzkę.

Katsuki z premedytacją odprowadził ją wzrokiem, odwlekając tym samym moment wkroczenia do złowrogiej paszczy lwa. Wyglądało na to, że się stresował, ale z całkiem innego powodu niż można by było przypuszczać. Odetchnął głęboko, modląc się w duchu o cierpliwość podczas rozmowy, której tak często mu brakowało. To owa nieobecność pchała go w ramiona stresu, zmuszając go, aby sprawdził czy wszystko z nim dobrze.

Jego ręka nerwowo przeczesała idealnie ułożone, lekko przydługie kosmyki włosów, upewniając się, że wszystko jest tu takie, jakie pozostawił wychodząc z domu. Na szczęście było. Następna kompulsywna myśl obiła się o czerwony krawat, zdecydowanie zbyt luźno zawiązany na jego szyi. Yuri nieśpiesznie  przywrócił mu należyty wygląd i dopiero po tym sięgnął do aktówki po ostatni, ważny element układanki. Delikatnie włożył na nos pozyskane z niej okulary o grubych, ciemnych oprawkach, chowając w ten sposób swoje bystre i krytyczne spojrzenie za szkłem. Wyglądał zdecydowanie zbyt niepozornie jak na siebie i był z tego faktu szczerze zadowolony.

Zapukał, powstrzymując się od bezczelnego wkroczenia do pomieszczenia - bez jednego, bardzo ważnego, magicznego słowa.

- Proszę! - gdy pozyskał pozwolenie, nacisnął chłodną klamkę, swobodnie przestępując przez próg "królestwa" swojego w najlepszym wypadku - przyszłego szefa. Zaczął odgrywać nadaną sobie rolę. Dla jej lepszego efektu spuścił lekko głowę, powodując, że poszczególne kosmyki włosów opadły mu niechlujnie na twarz. Chciał wyglądać bardziej uroczo.

- Dzień dobry - przywitał się, nieśmiało patrząc spod firanki czarnych rzęs na Rosjanina siedzącego za dużym, masywnym biurkiem. To pierwsze spojrzenie było kluczowe i najbardziej piorunujące. Było tak niesamowite, że jedyne co cisnęło mu się ba usta, to jedno bardzo inteligentne i efektywne określenie  - o kurwa.

Człowiek siedzący tuż przed nim bezsprzecznie miał w łóżku niejedną kobietę, a może nawet i mężczyznę. Ktoś taki jak on mógł mieć każdego. Urodą zdecydowanie grzeszył i to diabelnie, może nawet aż za bardzo. Yuri aż poczuł się tym speszony, odchrząknął grzecznie, próbując zatuszować nachalne wpatrywanie się w przystojną twarz Victora. Nie to żeby był zaskoczony, po części spodziewał się tego, co ujrzy. Po prostu Nikiforov  wyglądał o wiele lepiej niż na okładkach kolorowych magazynów.

Katsuki był świadom swojego wyboru - złożył aplikację akurat do tej firmy wiedząc, że jej właściciel wykracza poza stereotyp standardowego szefa korporacji. Victor Nikiforov nie był przecież lekko otyłym, spoconym, łysiejącym facetem, domagającym się hektolitrów kawy. Zamiast tego przypominał srebrnowłosego Adonisa w obcisłym garniaku, wprost kipiącego życiową energią. A Yuri pomimo swojej wiedzy i tak został tym wszystkim nienaturalnie oczarowany. 

- Witam, pan Katsuki? - Srebrnowłosy podniósł wzrok swoich morskich tęczówek znad wszechobecnych papierów i obdarzył Japończyka zniewalającym uśmiechem. Gdyby Katsuki był niewinnym chłopcem, bez wątpienia miałby teraz mokro tu i ówdzie, ale nie był... chyba.

- Tak, to ja - mruknął cicho, niepewnie zbliżając się do Nikiforova. Stanął tuż przed nim, czekając na kolejną komendę z jego ponętnych warg.

- Usiądź sobie - rozkazał łagodnie, wręcz pożerając przy tym młodszego chłopaka wzrokiem. W pierwszym rozrachunku od razu, mylnie zresztą, przypiął mu metkę nieśmiałego człowieka, nieświadomie wpadając w zastawioną na niego pułapkę. Katsuki w tym czasie usiadł na miękkim fotelu, przyjmując, zgodnie z odgrywaną rolą, dość niepewną postawę. Drżącymi na pozór rękami sięgnął do swojej aktówki, wyjmując z niej swoje Curriculum Vitae wraz z pokaźną ilością listów polecających. Bez słowa podał je Nikiforovowi, powstrzymując się od niestosownych i prymitywnych myśli.

- Hmmm... spójrzmy, młody, zdolny, wykształcony i co najważniejsze, doświadczony - mruknął zadowolony po dłuższej chwili. Przeglądał papiery z wyraźną, rzadko spotykaną aprobatą. Dodatkowo nie krył faktu, że młody chłopak zrobił na nim niezłe wrażenie pod kątem tego, co oferował za pomocą zwykłych literek umiejscowionych na białym papierze.

Yuri poczuł smak triumfu -  uśmiechnął się ukradkiem, tym samym zdradzając tę maleńką cząstkę swojej "prawdziwej" osobowości.

- Ale... to nie wystarczy, musisz mi powiedzieć, dlaczego akurat chcesz pracować u mnie, kochaniutki - rozczarowanie uderzyło Katsukiego z dotkliwym impetem, roztrzaskując jego pewność siebie na małe kawałeczki, które żałośnie walały się teraz pod stopami  biznesmena. Zdecydowanie trafił na godnego sobie przeciwnika. Mimo to nie stracił maski opanowania, tak istotnej w ich małej grze pozorów. I na taką ewentualność naturalnie był przygotowany. Z poirytowania zacisnął jedynie dłonie na krawędzi aktówki, sprawiając, że jego knykcie zbielały od siły nacisku. Minęła dłuższa chwila zanim się odezwał.

- No wie pan...to dlatego... - zaczął nieporadnie, z namysłem robiąc dłuższe przerwy pomiędzy kolejnymi słowami. Obecnie trząsł się wewnętrznie ze śmiechu z powodu swojego perfekcyjnego aktorstwa. Nie był w stanie tego powstrzymać, w kącikach jego oczu pojawiły się łzy rozbawienia. Tego nie przewidział i to na własną niekorzyść. Nieprzyjemnie zaskoczony, zamarł, myśląc że właśnie przegrał, lecz ta mała wpadka zadziałała na jego korzyść. Nikiforov, przejęty zdenerwowaniem chłopaka, nachylił się nad wąskim biurkiem, kładąc dłoń na jego własnych.

- No już, nie denerwuj się, nie gryzę - zachęcił go. Tak, jego już prawie szef był cudowny. Yuri wziął kolejny już tego dnia głęboki wdech, spojrzał niewinnie w oczy mężczyzny i wypowiedział najwspanialsze (nie)kłamstwo, które przyszło mu jako pierwsze do głowy.

- No bo ja... pana bardzo podziwiam – wydukał, przygryzając słodko swoją miękką wargę. I właśnie w tym momencie Victor Nikiforov, mocno stojący na ziemi wybitny biznesmen, cechujący się niebywałą  przenikliwością i talentem do wyczytywania z ludzi ich prawdziwych intencji, został oszukany przez niespełna dwudziestotrzyletniego chłopaka żądnego atrakcyjnej posady. Wstyd.

- Omówmy więc szczegóły pańskiej umowy – wymamrotał, oczarowany urokiem nowego pracownika. Zazwyczaj nie ciągnęło go aż tak bardzo do spłoszonych króliczków, ale ten tutaj miał w sobie coś nieokreślonego, co przyprawiło go o szybsze bicie serca oraz o jedną nieroztropną decyzję.

Katsuki, pławiąc się w swoim małym sukcesie, nie kłopotał się z werbalną odpowiedzią, skinął tylko lekko głową, wyzwalając z pracodawcy potok mniej lub bardziej ważnych słów. Nie słuchał go podczas tego zbyt uważnie, czując, że to jego "prawdziwe" JA, brutalnie dobija się do drzwi, przeklinając wszystko dookoła, za tak długie chowanie go w pieprzonej szufladzie. Zgrywanie grzecznego niosło za sobą ryzyko. Im dłużej udawał kogoś, kim nie był, tym bardziej dotkliwie to odczuwał. Tylko  chwila, jeden pierdolony, zbawienny podpis dzielił go od sukcesu. Szkoda, bądź nie, że Nikiforov nie zdawał sobie sprawy, że podpisanie przez obu wiążącej umowy, równoważy się z zawarciem paktu z diabłem.

 Bardzo seksownym diabłem.

 - Yuri, podpisz tutaj, jeśli zgadzasz się na wszystkie warunki - upragnione słowa dotarły do jego uszu, napawając go chęcią wskoczenia na stół, w celu zatańczenia na nim w mniej lub bardziej, perwersyjny sposób. Zanim jednak dał się ponieść euforii, roztropnie przejrzał całą umowę od kruczka do kruczka. Dbał o swoje interesy, a już na pewno o własną stawkę. A ta w tym wypadku  wydawała się bardziej niż w porządku.

Drżącą ręką złożył elegancki podpis w wyznaczonym miejscu, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu.  Odłożył ostrożnie ozdobne pióro na blat, wypuszczając z ust ze świstem powietrze. Zrobił to.

Rosjanin obdarzył go ciekawskim spojrzeniem, nie rozumiejąc jego reakcji. Z uwagą obserwował, jak Katsuki z wyraźną ulgą pozbywa się z nosa swoich okularów, odkładając je niedbale obok pióra. Ostrożnie wyciągnął dłoń w jego stronę, w intencji wykonania pieczętującego uścisku. Nikiforov ujął ją podejrzliwie, spełniając tym samym jego życzenie. Właśnie w tym momencie w Katsukim coś pękło. To, co tak skrzętnie ukrywał, wydostało się na wierzch, nie szczędząc sobie wrażeń. Brunet zacisnął mocniej palce na ręce swojego szefa, przyciągając go na zdecydowanie zbyt bliską odległość.

Jego wolne palce powędrowały w stronę jego skrzętnie ułożonej czupryny, zaczesując ją płynnym ruchem do tyłu. Bezczelny, lekko zadziorny uśmiech przyozdobił jego przystojną twarz, nieco zaskakując osobę, która właśnie padła jego ofiarą.

 - Liczę na owocną współpracę panie Nikiforov – szepnął, owiewając ciepłym oddechem jego policzek. Victor poczuł, jak po jego kręgosłupie wędruje gorący dreszcz, odbierając mu możliwość złapania swobodnego oddechu.

Nim jednak zdołał się z niego otrząsnąć, Katsuki zdołał się od niego odsunąć, rozkładając się wygodnie na fotelu. Bez skrępowania założył nogę na nogę, luzując przy okazji swój irytujący krawat. Zacmokał z zadowolenia, pierwszy raz od wejścia do gabinetu lustrując pomieszczenie krytycznym wzrokiem. Wyraźnie podobał mu się lekki przepych i elegancja obecne w jego wyglądzie. Na jego podstawie mógł stwierdzić, że Nikiforov na dość dobry gust.

 - Ładnie tu szef ma – mruknął, uśmiechając się promiennie.

Nikiforov prychnął, zdając sobie sprawę z małego oszustwa, którego padł ofiarą. Nie był jednak zawiedziony. Wręcz przeciwnie, przemiana Katsukiego dostarczyła mu niebywałych wrażeń, których od zawsze brakowało mu w jego monotonnej robocie. Jednak nie mógł pozwolić, aby jego podwładny dyktował mu jakiekolwiek warunki - to on tutaj pociągał za sznurki. Należyty szacunek to jedyne, czego bezwzględnie oczekiwał.  Sprowokowany zachowaniem chłopaka oparł się o biurko, chwytając nowo zatrudnionego buntownika za krawat. Brutalnie przyciągnął go do siebie, opierając się czołem o jego własne czoło. Wredny uśmieszek wkradł się na jego przystojną twarz.

 - Skarbie, to ja tu jestem szefem...nie zapomnij o tym - zagroził. Yuri zaśmiał się dźwięcznie. Nie znał dobrze tego faceta, a już zaczął go szczerze uwielbiać.

 - Oczywiście, że nie zapomnę... szefie - szepnął, puszczając Rosjaninowi zalotne oczko.

////////////////////////////////////////////////////////////////

Od autorki:

No cóż... tego się pewnie nie spodziewaliście. Ruszam jednocześnie z czymś nowym nadal pracując nad ,,Stay close to me", ale mogę obiecać, że wszytsko będzie raczej wrzucane na czas ;)

Moja edytorka Odlotowy_Balkon nie mogła się doczekać waszych reakcji :D
A więc do dzieła! Liczę na komentarze z waszą opinią!

Continue Reading

You'll Also Like

47.6K 1.8K 41
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
9.6K 841 19
Wielka przygoda z dramą w tle. Charlie, uczestniczka z Polski, wchodzi w świat Eurowizji z przytupem. Jest pewna siebie, ciesząc się z tego wielkiego...
205K 6.3K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
1.1K 106 4
"Chociaż raz warto umrzeć z miłości. Chociaż raz. A to choćby po to, żeby się później chwalić znajomym, że to bywa. Że to jest. ...Umrzeć. Leżeć w cm...