S E H U N
Jestem dwudziestojednoletnim facetem, a zachowuję się jak rozhisteryzowana nastolatka przed pierwszą randką w życiu. Krisusie, a jeśli on żartował, że się ze mną umówi, albo co gorsza, tylko mi się to śniło?!
- Nie wiem czy się martwisz, umierasz albo cieszysz, ale twój poker face jest przerażający – powiedział Kai wychylając nos zza telefonu.
- Nie pomagasz...
- Oj przestań, jesteś Oh Sehun, playboy jakich mało, a stresujesz się jedną randką?
- Tak, stresuję się! Zadowolony? – zdenerwowany przeczesałem ręką włosy – Cholera, nie byłem u fryzjera i kolor mi wyblakł!
- Jesteś niesamowity – rzucił Kai – Przed chwilą martwiłeś się wspólnym wyjściem z Jelonkiem, a teraz o to co masz na głowie.
- Muszę się dobrze prezentować przed Luhanem!
- Bo?
- Bo tak...
- Powalający argument, naprawdę – prychnął i zmierzył mnie wzrokiem.
- Co się tak gapisz?
- Tak po prostu – zaśmiał się pod nosem i szeroko uśmiechnął – Przypomniałem sobie nasz zakład.
- Przecież nie ma żadnego zakładu i chwała za to Yeolowi, że kazał nam to skończyć.
- No tak, ale gdyby nie to byłbyś teraz cnotką niewydymką przez rok, a ja woziłbym się z Soo twoim motorem.
Wybuchnęliśmy niekontrowanym śmiechem.
- Ale wiesz co Hunie, podziwiam cię. Dla Luhana stałeś się zupełnie innym człowiekiem. Wcześniej w głowie nie mieściło ci się przegranie najgłupszego zakładu, a teraz idziesz z nim na randkę. Co za zmiana! – zaśmiał się Kai.
- Wiesz, że nigdy nie odpuszczam. Luhan zawsze ... -przerwałem słysząc cichy szloch - Luhan?
Nie, nie, nie! Kurwa to nie tak miało być!
Musiał usłyszeć fragment naszej rozmowy i źle to odebrać!
Chciałem do niego podejść, wytłumaczyć, że ten durny zakład nic dla mnie nie znaczył. Widząc łzy w jego oczach, łamało mi się serce.
- Nienawidzę cię... Nienawidzę cię, rozumiesz?!
Tyle wystarczyło, żebym stanął jak kołek, patrząc jak Lu całkowicie się rozpłakuje i wybiega z domu.
Jak mogłem do tego dopuścić, jak mogłem być w ogóle takim idiotą, żeby zakładać się o osobę, na której mi zależy?
Z rozmyślań wyrwał mnie dopiero glos Jongina.
- Może byś tak za nim pobiegł debilu!
Bez zastanowienia wybiegłem na zewnątrz rozglądając się za Luhanem. Akurat teraz musiał zacząć sypać cholerny śnieg?
Zauważyłem go idącego w kierunku parku, w kierunku ławki, na której zaprosiłem go na randkę.
Lu, przepraszam.
- Luhan! Zaczekaj!
Chłopak słysząc moje słowa jedynie przyśpieszył, nawet nie odwracając się w moim kierunku. Musiałem zmusić organizm do większego wysiłku, przez co ledwo stałem na nogach, kiedy w końcu dogoniłem go i pociągnąłem za nadgarstek. Zdezorientowany Luhan wpadł w moje ramiona, jednak kiedy zorientował się, co się dzieje momentalnie zaczął się szarpać.
- Puszczaj mnie! Puszczaj mnie dupku, słyszysz?
- Lu... Luhan przepraszam...
- Nie przepraszaj mnie! –zapłakał w moją koszulę i zaczął uderzać swoimi wątłymi piąstkami w mój tors – Nie chce twojej litości! Po prostu mnie zostaw!
- Hanie, daj mi to wytłumaczyć...
- Co mam dać ci wytłumaczyć? To że Baekhyun miał rację, czy może to, że jestem nic nie wartym śmieciem, którym można pomiatać?
- Przestań tak o sobie mówić, kiedy to moja wina! – krzyknąłem odsuwając zdziwionego moim zachowaniem chłopaka i chwyciłem go za ramiona.
Łzy cały czas spływały po jego policzkach, a eyeliner podkreślający jego piękne oczy zdążył już dawno się rozmazać. Wyglądał jak porcelanowa lalka, która pod najlżejszym dotykiem może rozsypać się na tysiąc kawałeczków.
- Przyznaję, założyłem się z Kaiem o to, czy on pierwszy zdobędzie Do, czy ja ciebie, ale kiedy tylko Chanyeol się o tym dowiedział zwyzywał nas od idiotów i kazał to skończyć... – spojrzałem prosto w jego oczy.
- Luhan, ja nigdy nie brałem tego zakładu na poważnie... Nie wiem dlaczego Kai o tym w ogóle wspomniał, ani nie wiem co dokładnie usłyszałeś, ale... Cholera nienawidzę jak płaczesz, rozumiesz? Nie chcę żebyś przez moje idiotyczne zachowanie cierpiał... Kocham cię Luhan, tak cholernie cię kocham, że nie jestem w stanie sobie tego wybaczyć...
W tym momencie przyciągnąłem chłopaka z powrotem do siebie i złączyłem nasze usta w czułym pocałunku. Nie umiałem mówić o uczuciach, dlatego chciałem przekazać je poprzez ten jeden, pozornie prosty gest.
Luhan początkowo nie robił dosłownie nic. Stał z szeroko otwartymi oczami, zszokowany całą sytuacja. Dopiero kiedy musnąłem jego usta, ocknął się i zaczął delikatnie oddawać moje pocałunki.
Wiedziałem już, że mi przebaczył, a wirujące wokół nas płatki śniegu, dodawały temu wszystkiemu odrobiny magii.
Odsunąłem się od chłopaka, dopiero kiedy zabrakło nam powietrza. Spojrzałem w jego oczy, z których ciągle leciały łzy.
-Lu, dlaczego dalej płaczesz?
- Bo roztopiłeś moje serce Hunie, ja... ja myślę, nie... Ja to wiem... Kocham cię Sehun.
K A I
- Co się stało? – zapytał Kyu wieszając się na moim ramieniu.
- Luhan usłyszał o moim zakładzie z Sehunem, kto pierwszy kogo wyrwie, rozpłakał się i uciekł. Sehun, pod moim kierownictwem pobiegł za nim.
- Kto wyrwie kogo? – zapytał podejrzliwie.
- Ja ciebie, a Sehun Luhana – odpowiedziałem, jakby była to największa oczywistość na świecie.
- Kim Jongin! Czy ty się o mnie założyłeś? – krzyknął odsuwając się ode mnie i piorunując wzrokiem.
- No, ale Chanyeol nam przerwał i... i nie ma żadnego zakładu – kurwa, ale się wkopałem. Trzeba było siedzieć cicho.
- On jako jedyny z was jest normalny, ale nie znamienia to faktu, że potraktowałeś mnie jak przedmiot!
- Soo przepraszam, ja...
- Masz celibat na miesiąc!
- Kyungie, kochanie!
- Dwa miesiące. Odezwiesz się jeszcze słowem, a śpisz na kanapie.
Wieczorem
- Mogę?
- Nie.
- Proszę!- jęknąłem przysuwając się do MOJEGO chłopaka na łóżku.
- Nie!
- Kyungsoo! Kochanie! Pingwinku! Sówko najdroższa!
- Jongin masz celibat i koniec!
Prychnąłem niezadowolony, układając się na plecach. On wcale nie żartował.
A może by tak...
Spojrzałem na Soo, który czytał aktualnie jakieś notatki i jednym zwinnym ruchem usiadłem na jego biodrach.
- Co robisz? – spojrzał na mnie zaciekawiony.
W odpowiedzi nachyliłem się nad nim i już chciałem złączyć nasze usta, ale Do uderzył mnie książką w głowę.
- Ała! – odskoczyłem gwałtownie pocierając obolałe miejsce.
- Przepraszam, KOCHANIE...
- Nawet nie mogę cię już pocałować?
Kyungsoo otwierał już usta, żeby odpowiedzieć, ale przerwał mu głośny huk zza ściany.
- Hunhany! – krzyknęliśmy jednocześnie i wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia.
W jednej chwili podbiegliśmy do ściany i zaczęliśmy nasłuchiwać. Usiadłem na ziemi, a Soo na moich kolanach, delikatnie się we mnie wtulając. My wcale nie chcemy ich podsłuchiwać, wcale...
- Teraz moja bliskość ci nie przeszkadza? – mruknąłem Kyungiemu do ucha.
- Ohh zamknij się już – cmoknął mnie w usta i wrócił do wcześniejszego zajęcia.
Coś czuję, że czeka nas długa i ciekawa noc...
👬👬👬
Szczęśliwego Nowego Roku Gwiazdeczki! 💖⭐️