forever together // horan ✔

By wildloveonthebalcony

155K 9.6K 1.2K

druga część opowiadania "i'm not a monster" More

Prolog
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
WAŻNE
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
WAŻNE
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Rozdział dwudziesty drugi
Rozdział dwudziesty trzeci
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty piąty
MUSISZ PRZECZYTAĆ
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział dwudziesty ósmy
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Rozdział trzydziesty
TRZECIA CZĘŚĆ? - WAŻNE
Rozdział trzydziesty pierwszy
Rozdział trzydziesty drugi
Epilog
WAŻNE

Rozdział dwudziesty szósty

2.6K 186 62
By wildloveonthebalcony

Zdjęłam z wieszaka różową bluzę, jakoś umknął mi fakt, że na jej kapturze były doczepione uszy i przedstawiony wizerunek kotka (dostałam ją na święta od Ashley, to chyba wszystko wyjaśnia). Wsunąłem stopy w białe buty Air Force stojące przy drzwiach i odwróciłam się do Pattie, która patrzyła zaciekawiona na moje poczynania.

-Muszę wyjść, to bardzo ważne - z roztargnieniem zaczęłam szukać kluczyków od samochodu - będziesz miała oko na dziewczynki? - w końcu zdjęłam je z półki w kuchni - a gdyby Niall wrócił, a mnie jeszcze nie było...zadzwoń do mnie - nie miałam pojęcia, czego Justin ode mnie chce, więc nie wiedziałam też ile czasu mi to zajmie i kiedy wrócę do domu.

Otworzyłam drzwi wejściowe i szybkim krokiem przemierzyłam podjazd.

Miałam naprawdę złe przeczucie i chciałam jak najszybciej dowiedzieć się o co chodzi, bo denerwowałam się niemiłosiernie.

Było po dwudziestej pierwszej, zważając, że mamy sobotę, na ulicach panował umiarkowany ruch.

Odtwarzałam w myślach drogę do domu Justina, żeby czasem nie skręcić gdzieś źle i po dziesięciu okropnie długich minutach byłam na miejscu.

Furtka była otwarta, weszłam na podwórko idąc ścieżką usypaną z małych kamyków prosto do drzwi.

Zadzwoniłam dzwonkiem, ale chyba nikt nie miał zamiaru mi otworzyć i po chwili czekania pociągnęłam za klamkę.

Otwarte.

Niepewnie pchnęłam drzwi i weszłam do środka.

-Justin? - rozejrzałam się po dużym salonie, ale w pomieszczeniu niego nie było - drzwi były otwarte - dodałam po chwili, ale czułam się, jakbym mówiła sama do siebie.

Prawie wszystkie światła były pogaszone, więc dookoła panował półmrok.

Chyba nie mógł nigdzie sobie pójść, skoro prosił, żebym przyszła. Poza tym, zostawił otwarte drzwi.

Wtedy zobaczyłam małe światło w korytarzy, które przedostawało się przez szczelinę między drzwiami.

Weszłam głębię do domu i stanęłam przed pomieszczeniem, które było źródłem światła.

-Justin? - delikatnie zapukałam we framugę drzwi, ale w odpowiedzi dostałam tylko jakiś pomruk - mam...mam wejść? - spytałam cicho, a że nie usłyszałam słowa protestu po prostu otworzyłam drzwi, lekko przestraszona tą sytuacją.

To co zobaczyłam...to...Boże.

Chłopak siedział albo raczej na wpół leżał, opierając się o ścianę z przymkniętymi powiekami. Obok jego prawej dłoni leżały rozsypane jakiś pigułki i telefon.

A jego lewa ręka... Zbladłam na widok krwi spływającej powoli po jego nadgarstku.

Uklękłam przy nim, podnosząc palcami jego brodę, żeby na mnie spojrzał.

Oczywiście, ledwie przytomny wzrok, płytki oddech, pogryzione prawie do krwi usta.

-Przyszłaś - szepnął patrząc na mnie smutno.

-Justin - wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam po pogotowie, nie spuszczałam z niego oczu nawet na sekundę, przez cały czas mieliśmy kontakt wzrokowy.

W końcu odłożyłam telefon na podłogę obok mnie i skupiłam uwagę na nim.

To była jedna z najgorszych rzeczy, na jakie musiałam patrzeć.

Przysunęłam się jeszcze bliżej niego, tak, że nasze klatki piersiowe praktycznie się stykały.

Poczułam łzy na policzkach, których po prostu nie potrafiłam opanować.

-Dlaczego? - odgarnęłam rozczochraną grzywkę, która opadała mu na czoło i położyłam dłoń na jego policzku, kciukiem głaszcząc jego skórę.

-Nie płacz, nie jestem wart twoich łez - mruknął i podniósł prawą rękę, przykrywając moją dłoń swoją.

Rany na nadgarstku nie były zbyt głębokie, dużo bardziej martwiłam się tymi tabletkami.

Ile ich wziął?

Zorientowałam się, że jego powieki powoli zaczynają się zamykać, a do tego nie chciałam dopuścić.

-Nie zamykaj oczu - nakazałam, próbując nie panikować - masz takie piękne oczy, kochanie. Pozwól mi w nie patrzeć - poprosiłam miękko i pochyliłam się, dzięki czemu nasze czoła stykały się ze sobą.

-Wszystko będzie dobrze, obiecuję - szeptałam, chcąc jakoś zyskać jego uwagę - musisz wytrzymać jeszcze chwilkę, skarbie. Dasz radę? - byliśmy tak blisko, że kiedy to mówiłam moje usta delikatnie muskały jego wargi. Nie wyglądał, jakby mu to przeszkadzało i mi również nie, więc postanowiłam utrzymać ten stan.

-Boję się - mruknął i tym samym znów wprowadził nasze usta w kontakt.

-Niepotrzebnie, będę cały czas z tobą. Nie zostawię cię samego nawet na sekundę - obiecałam i nawet nie musiałam kłamać czy coś jak to. Faktycznie nie miałam zamiaru go zostawiać, choćby na cholerną sekundę.

Zdjęłam rękę z jego policzka i splotłam nasze palce, mocno ściskając jego dłoń.

-Na pewno? - nic nie poradzę na to, że wyglądał jak mały szczeniaczek.

-Na pewno - trawliśmy tak dopóki nie usłyszałam otwieranych drzwi i głosów należących do ratowników medycznych.
Byłam jak w amoku, wciąż przeżywałam szok przez to co się działo.

Ale ani na moment podczas drogi do szpitala nie puściłam jego ręki.

***

Było przed dziesiątą, siedziałam na podłodze szpitalnego korytarza, plecami opierając się o zimną ścianę.

Czekałam tam już od kilkunastu minut, z sekundy na sekundę co raz bardziej się bałam.

Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz.

Pattie: gdzie jesteś? co się dzieje?

Melody: jestem w szpitalu.

Pattie: wezwali cię do pracy?

Melody: nie, ale kiedy Niall wróci powiedz mu, że poszłam do pracy.

Pattie: ale o co chodzi w takim razie?

Melody: dziewczynki śpią? wszystko okej?

Pattie: tak, zaglądałam do nich przed chwilą, śpią spokojnie. a teraz odpowiedz na moje pytanie.

Melody: po prostu muszę tu zostać jeszcze...jeszcze trochę. wyjaśnię ci to jak wrócę.

Zablokowałam telefon i schowałam go z powrotem do kieszeni, ponieważ na korytarz wyszedł lekarz.

Wstałam i wygładziłam różową bluzę, musiałam wyglądać w niej idiotycznie.

Ten lekarz, Sam, pracował kiedyś ze mną, więc mogę liczyć, że powie mi całą prawdę, bez owijania w bawełnę.

-Pacjent przeszedł płukanie żołądka - oznajmił Sam - powinno być dobrze, leki nie mogły się jeszcze wchłonąć do organizmu.

Otarłam łzy z policzków, prawdopodobnie rozmazując tusz do rzęs po całej twarzy.

-Mogę go zobaczyć? - spytałam patrząc w buty.

-Tak, ale pozwalam na to tylko ze względu na starą znajomość - odparł po chwili zastanowienia - i Melody - zatrzymał mnie kładąc mi rękę na ramieniu, zanim zdążyłam wejść do sali - cokolwiek się stało, jestem pewien, że sobie poradzicie - uśmiechnął się pokrzepiająco i odszedł, ponieważ jakaś pielęgniarka zawołała go do innego pacjenta.

Otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia.

Bez słowa zajęłam miejsce na krzesełku przy łóżku wbijając wzrok w białą pościel.

Justin utkwił wzrok w suficie, jakby w ogóle nie zauważając mojej obecności.

Po chwili wahania ujęłam jego dłoń i ponownie splotłam nasze palce.

-Przepraszam - wymamrotał w końcu, nie odrywając oczu od sufitu, jedynie wzmocnił uścisk naszych dłoni.

-Nie masz za co mnie przepraszać - odmruknęłam przygryzając wargę.

Siedzieliśmy w ciszy wypełnionej tylko naszymi oddechamy, każde z nas pogrążone było we własnych myślach.

Ten wieczór, to wydarzenie uświwadomiło mi dwie rzeczy, pierwsza: Justin jest dla mnie zdecydowanie kimś więcej niż przyjacielem, druga: czuję do niego zdecydowanie więcej niż powinnam.

tylko na mnie nie krzyczcie, okej? xd skoro nie chcecie, żebym już kończyła to ff, postanowiłam dodać nowy wątek.
mam nadzieję, że poświęcicie chwilę, żeby zostawić komentarz, to dla mnie bardzo ważne xx
PS. zapraszam na inne moje opowiadania ;)

Continue Reading

You'll Also Like

66.4K 3.6K 122
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
44.3K 1.7K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
1.3M 13.1K 5
„Bo to my byliśmy gotowi na wszechświat, lecz to wszechświat nie był gotów na nas." 2 część trylogii „Secret" ~17.08.2021r. - 14.02.2024r.~ Dziękuje...
18.9K 1.2K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...