Plotkara

By Szarada

375K 26K 2K

Drodzy poszukiwacze pikantnych i smakowitych ploteczek, Minęło wiele czasu od kiedy nikt inny jak cudowny, zi... More

Może to nie jest szampan, ale liczą się bąbelki.
Gdy Kapturek sam przychodzi do Wilka.
Muszę wskoczyć do jeziora, żeby cię pocałować, prawda?
Opowieść o zagubionych majtkach i golasach w windzie.
Witam w Pandemonium, w ten piękny, poniedziałkowy poranek.
Propozycja z piekła rodem.
Ale chociaż seks jest zajebisty.
Bardzo smaczna tradycja.
To będzie bardzo udany weekend.
Trzepot białych flag.
W blasku ognia.
Wyznania o północy.
Jestem Plotkarą.
Z jak Zemsta.
Style.
Let's be friends.
Mały szantaż i duża obietnica.
Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.
Nowy sojusznik.
Wszystko, albo nic.
Spotkanie dwóch złośnic.
Droga do upadku.
Bloodstream.
Bad Habit.
Wszystko odbija się rykoszetem, kochanie.
Diabelski trójkąt, ale nie do końca.
Give me love.
All I want, isn't what I need.
They're the hunters, we're the foxes.
Eyes cold as ice.
Przysługa na wagę złota.
The Enemy.
Pay the bill.
Long way down.
Wanna Be Yours.
The Kiss.
Hieny cmentarne.
I'm hungry for you, my love.
Koszmar.
You watch me bleed until I can't breathe.
I'm a Ruin.
Dog Days Are Over.
The Last Gossip.
I think I am finally clean.
Obłuda goni obłudę.
The End.

High Hopes.

6.1K 535 54
By Szarada

Ból. Pierwsze co poczułam, gdy odzyskałam przytomność, to był ból. I to nie był ten, którego doświadczamy po przebudzeniu po ostrej imprezie. To było coś innego. Pulsował i sprawiał, że miałam wrażenie, że wszystko co miałam w sobie, serce, dusza, moje jestestwo, wrzało, pękało i rozpadało się na drobne kawałki, po czym wracało do siebie, by w tym potwornym cyklu, mnie niszczyć. Od nowa i od nowa, nieprzerwanie. Nie był to tylko ból fizyczny, bo taki mogłabym znieść. Był to ból emocjonalny i psychiczny.

Zanim ostatecznie się rozbudziłam, oczami wyobraźni widziałam tylko i wyłącznie niebieskie, tak bardzo przeze mnie uwielbiane, tęczówki ukazujące ból, zdradę i nienawiść. To bolało bardziej, niż tysiąc kaców na raz. Wiedziałam czego doświadczam. To było złamane serce. I przysięgam, gdybym mogła, spałabym tak długo, by o tym zapomnieć. Ale nie mogłam cieszyć się takim luksusem. Najgorsza była jednak jedna prosta myśl. A może nawet dwie. Pierwsza mówiła, że gdybym tylko opuściła bar w momencie, w którym Niall o to poprosił, nic by z tych rzeczy nie miało miejsca. Druga, ta okrutniejsza, twierdziła jedynie, że zasłużyłam sobie absolutnie na wszystko. Bo czego ja się tak naprawdę spodziewałam? Że Plotkara nagle zniknie, a ja będę żyła swoją, pełną kłamstw, sielanką? Mówi się, że kłamstwo ma krótkie nogi. Nareszcie zrozumiałam, że to najszczersza prawda.

Przewracałam się z boku na bok w rozkosznie miękkiej pościeli, walcząc z tym bezdennym uczuciem pustki w piersi. Obracając się na brzuch, poczułam ostre szarpnięcie w zgięciu łokcia, co mnie trochę otrzeźwiło. Otworzyłam niechętnie oczy i spojrzałam na własną, bladą niczym ręka topielicy, kończynę. Byłam podłączona do kroplówki. Skrzywiłam się mocno i pewnym gestem wyciągnęłam z siebie igłę z plastrem i odłożyłam na bok, po czym wróciłam do leżenia w tym ogromnym łożu boleści. Nie miałam pojęcia gdzie jestem i jak się tam znalazłam. Przeraziło mnie to, że nie ani trochę mnie to nie obchodziło. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które było, swoją drogą bardzo gustownie umeblowane i dostrzegłam rozwaloną w fotelu, całkowicie pogrążoną w śnie, postać. Podniosłam się na łokciach, by lepiej się przyjrzeć. To był Tyler. Miał na sobie ubrania z wczorajszej imprezy, które były wymięte i przepocone. To samo tyczyło się jego włosów, które były w skandalicznym nieładzie. Gdy mój wzrok spoczął na jego twarzy, skrzywiłam się, wściekła na samą siebie. Wyglądał jak wrak człowieka. Był wykończony, zestresowany i blady. I to wszystko dzięki mnie. Z ogromnym wysiłkiem zsunęłam się z łóżka i stanęłam na nogach. Od razu się pode mną ugięły. Wolnymi, uważnymi krokami podeszłam do niego i z ulgą opadłam na kolana, centralnie przed jego ciałem.

- Tyler? - Wychrypiałam i pochwyciłam jego dłoń, w swoje obie. - Tyler obudź się – Poruszył się niespokojnie po czym otworzył leniwie oczy. Gdy tylko dostrzegł moją sylwetkę, wyprostował się nagle i natychmiast mocno mnie do siebie przytulił. Zanim się zorientowałam, wyrzucał z siebie słowa z prędkością strzelającego karabinu maszynowego.

 - Ty skończona suko. Ty skończona idiotko. Jak mogłaś mi to zrobić. Jak mogłaś – Miażdżył mnie swoimi silnymi ramionami, a ja czułam się w tamtym momencie niczym szmaciana lalka. - Powinienem cię za to zabić. Zostawić cię samą w tym cholernym łóżku i więcej się do ciebie nie odezwać.

- Przepraszam Tyler.

- Podaruj sobie – Rzucił i się ode mnie odsunął. Jego wzrok płonął. Od bardzo dawna nie widziałam go tak rozeźlonego. - Nawet sobie nie wyobrażasz co poczułem jak zobaczyłem Harrego niosiącego twoje bezwładne ciało do samochodu. Gdyby nie Nadine, przysięgam, że nie wiem jakby to wszystko się skończyło – Miałam ogromny mętlik w głowie. Harry mnie niósł? Nadine mi pomogła? Gdzie w tym momencie był Niall? Gdy nagle przed oczami stanęły mi sceny z ostatniej nocy, poczułam jak do moim oczu napływają łzy. Przygryzłam wargę, by nie zanieść się szlochem. Znowu moją klatkę piersiową rozrywał niemożliwy do zniesienia ból, a ja sobie z nim nie radziłam. Miałam ochotę pochwycić cokolwiek i wyciąć to, co miałam w środku. Nie może boleć cię to, czego nie masz, prawda?

- Nadine? Harry? - Spojrzałam na niego błagalnie. - Nic z tego nie rozumiem. Ostatnie co pamiętam, to to, że weszłam do łazienki i zażyłam to gówno – Westchnął jedynie i wstał. - Siedząc przy barze, zobaczyłem jak Louis biegnie za Niallem w stronę wyjścia z klubu. Nie miałem pojęcia co się stało. Gdy już miałem spytać o to Liama, dostrzegłem kłótnię pomiędzy Harrym i Nadine. Potem widziałem tylko jak Harry, w istnym szale pobiegł w stronę toalet, by po kilku chwilach wrócić z tobą, nieprzytomną, w ramionach. Nikt z nas nie wiedział co się dzieje. Nadine zareagowała błyskawicznie i wezwała samochód. Zawieźliśmy się do szpitala. Miałaś płukanie żołądka i masę innych zabiegów. Podali ci leki i pozwolili nam dzisiaj rano cię tutaj zabrać.

- Gdzie my właściwie jesteśmy?

- W domu Harrego.

- A Nadine? Dlaczego mi pomogła? Przecież ma wszelkie prawo do nienawiści i obojętności względem mnie i mojego stanu zdrowia.

- Przejęła się jak cholera – Odparł mój najlepszy przyjaciel, po czym pomógł mi wrócić do łóżka. Nadal czułam od niego zapach wcześniejszej nocy. Ścisnęło mi się serce na myśl, że spędził noc w szpitalu zastanawiając się, co ze mną będzie. Nigdy więcej nie miałam zamiaru bawić się w picie tak dużej ilości alkoholu, wraz z mieszaniem go z narkotykami. To co zrobiłam było tak głupie. Mogłam odebrać sobie tym życie. Zadrżałam na samą myśl o swojej nieskończonej głupocie. - Siedziała ze mną i Harrym całą noc w szpitalu. Obwiniała się za to, co się tobie stało.

- Przecież to nie jej wina, że wpadłam na genialny pomysł, by coś wziąć.

- Wiem. Ale powiedziała, że to co stało się pomiędzy tobą a Niallem, to jej wina – Patrzyłam na niego w oczekiwaniu na dalszą część wypowiedzi. - To ona kazała mu do ciebie iść, gdy gadałaś z Louisem. Gdyby nie to, pewnie Niall nigdy by się nie dowiedział.

- Skąd ty to wszystko wiesz?

- Od Louisa. Dzwonił do mnie całą noc. Zastanawiał się, co się z tobą dzieje.

- A Niall? - Spytałam przełykając łzy i czując coraz większą gulę w gardle.

- Wyłączył telefon i aktualnie nie chce mieć z nikim do czynienia – Schowałam twarz w dłoniach i najzwyczajniej się popłakałam. Od miesięcy walczyłam ze wszystkimi emocjami, które niemalże zabijały mnie od środka, aż wreszcie postanowiłam dać im wypłynąć na powierzchnię. Nikt nie powinien doprowadzać się do takiego stanu, do jakiego ja doprowadziłam się parę godzin temu. Popadłam w rozpacz. Nadal w niej byłam, ale nie była ona tak destruktywna. Bałam się jedynie, że za parę chwil, mój ból przerodzi się w odrętwienie i obojętność. Już raz tak się stało. Nie chciałam do tego powracać. Znowu dać się zatracić ciemności i mrokowi. Moim ocaleniem był wtedy Tyler, mój promyk światła w ciemności i strachu. Jeden promyk nie jest jednak w stanie pokonać nocy, prawda? Płakałam i kuliłam się, mając wrażenie, że zaraz rozpadnę się na drobne kawałeczki. Tyler usiadł obok mnie na łóżku i przytulił mnie mocno do siebie. Na ramieniu poczułam jego łzy. Płakał ze mną, co było dla mnie ostatecznym znakiem tego, jak bardzo nisko upadłam. Ostatni raz płakał, gdy znalazł mnie pobitą i zakrwawioną w moim mieszkaniu, po ostatniej wizycie Sama. Płakał nad moim ciałem. Teraz robił to samo. Rany, które miałam tym razem nie były fizyczne, tylko psychiczne i były one o wiele bardziej bolesne.

- Nie pozwolił mi niczego wyjaśnić – Wychrypiałam mocniej się w niego wtulając.

- Był w zbyt wielkim szoku, by móc myśleć jasno.

- Nie pozwoli mi niczego wytłumaczyć. Nazwał mnie – Zająknęłam się czując jak moje ciało zalewa fala cierpienia – Zimną, wyrachowaną dziwką – Dłoń Tylera zacisnęła się w pięść na moich plecach.

- Nawet ja cię tak nie nazywam.

- Tak też pomyślałam – Zaśmiałam się pomimo tragizmu całej sytuacji. Także cicho zachichotał. Nawet nie zdawałam sobie sprawy w jak wielkiej rozsypce emocjonalnej był mój przyjaciel. W tej chwili to on wtulał się we mnie niczym dziecko. Pogładziłam jego głowę i pocałowałam jego blond czuprynę. Trwaliśmy tak przez dłuższą chwilę. Ja, płacząc na jego włosy, a on, w moją koszulkę. - Boję się, Lily.

- Czego, Tyler? - Spytałam cicho. Słyszałam jego cichy i spokojny oddech, łaskoczący skórę na moim dekolcie.

- Miłości – Wydusił z siebie. - Kiedyś już raz mnie ona zniszczyła. Nie chcę i nie potrafię przechodzić przez to jeszcze raz.

- Chodzi o Nicka? - Przytuliłam go do siebie mocniej. Odrobinę się rozluźnił. Pokiwał jedynie głową. - Nie zawsze miłość kończy się tak tragicznie. Czasami jest piękna. Bywa wspaniała.

- Nie przeżyję tego Lils.

- Będę przy tobie cały ten czas. Będę patrzyła na twoje szczęście, a w razie problemów, będę obok, by pomóc ci wstać. Rozumiesz to? Kocham cię. Dałabym się za ciebie pokroić.

- Trzymam cię za słowo – Zaśmiał się perliście. - I mówisz to ty, która tylko i wyłącznie cierpi za każdym razem, gdy się zakochuje.

- Najwidoczniej w scenariuszu, mam być bohaterką tragedii.

- Dobrze, że nie greckiej. Wtedy Niall byłby twoim ojcem, a Harry bratem – Wzdrygnęłam się.

- Jesteś obrzydliwy – I od tamtego momentu nasza rozmowa stała się lżejsza. Żartowaliśmy, albo chociaż usiłowaliśmy to robić, przekonując chyba bardziej samych siebie, niż osobę siedzącą naprzeciwko, że jeszcze będzie dobrze. Bo przecież, skoro jest tak paskudnie w tej chwili, nie oznacza to końca. Na końcu zawsze wszystko jest dobrze. Tyler po kilku godzinach zwlókł się z łóżka z zamiarem wzięcia prysznica. Nie miał zamiaru zostawiać mnie samej, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Wiedziałam, że bał się, że zrobię sobie krzywdę, gdy zostanę sam na sam z całym tym syfem, który sama stworzyłam.

Korzystając z chwili samotności, chwyciłam po swój telefon komórkowy i spojrzałam na jego wyświetlacz. Był pęknięty, a telefon był w rozsypce. Cudownie. Ze spodni Tylera wygrzebałam jego telefon i wyręciłam numer osoby, której głos mógł mnie zniszczyć jak i  uleczyć za razem. Niall. Tak jak się spodziewałam, nie odebrał. Dzwoniłam kilka razy. Za każdym razem to samo. Napisałam do niego kilka wiadomości, które nie ukrywam, były pełne żalu, bólu i desperacji. Niczym maniaczka wybierałam jego numer telefonu, by usłyszeć jego głos proszący o pozostawienie wiadomości. Włączyła się automatyczna sekretarka, a ja, jedyne co potrafiłam, to płakać. W końcu przełmałam się i powiedziałam tych kilka tak prostych i za razem najważniejszych słów.

- Kocham cię Niall. Chciałam powiedzieć to tobie już wtedy w klubie, ale nie zrobiłam tego, gdyż nie chciałam byś potem  uznał, że to z powodu Plotkary. Chciałam powiedzieć tobie o niej setki, jak nie tysiące razy – Urwałam i pozwoliłam łzom spływać po mojej twarzy i skapywać na kolana podciągnięte pod samą szyję. - Nigdy nie chciałam cię zranić. To co jest między nami, to najprawdziwsza rzecz w moim życiu. Nigdy nie byłeś powiązany z Plotkarą. Nigdy bym tobie tego nie zrobiła. Błagam Niall. Pozwól mi opowiedzieć swoją historię. Chcę byś ją poznał. Możesz mnie nienawidzić, ale chcę być wiedział chociaż dlaczego – Przerwałam, gdy dźwięk sekretarki zawiadomił mnie o zakończeniu nagrywania. Skuliłam się, siedząc na podłodze przy ścianie i pozwoliłam sobie na dalszy płacz. Nie byłam dzisiaj w stanie pozbierać się do kupy. Byłam na to za słaba. Obok siebie usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Nie zareagowałam. Nie potrafiłam w tym momencie nawet unieść twarzy do góry. To był dla mnie wysiłek ponad moje siły.

- Lily? - Usłyszałam cichy głos Nadine. Była ostatnią osobą, z którą chciałam teraz rozmawiać. Tylko Tylera mogłam znieść. Nikogo innego i to na dłuższy czas.

- Zostaw mnie samą, Nadine – Powiedziałam zduszonym głosem. To wszystko było jej pieprzoną winą. Moją oczywiście też, ale teraz skupiłam się na niej.

- Louis jest na dole i chciał z tobą porozmawiać.

- Nie mam teraz siły na rozmowy – Nadal chowałam przed nią twarz. Nie chciałam by oglądała moje łzy.

- Powinnaś z nim pogadać. Chodzi o Nialla – Cała aż zadrżałam ze strachu.

- Czy coś mu się stało?

- Nie – Odpowiedziała natychmiast mnie uspakajając.

- To dobrze – Westchnęłam z ulgą.

- Lily co do wczoraj... - Zerwałam się nagle na równe nogi i spojrzałam w twarz tej pokręconej, mściwej, zawistnej kobiecie. Na chwilę straciła mowę, gdy dostrzegła w jakim jestem stanie.

- Myślałaś, że udaję? - Powiedziałam patrząc jej w oczy. - Że nic do niego nie czuję? - Zrobiłam krok w jej stronę i zacisnęłam dłonie w pięści. Walczyłam z tym, by jej nie uderzyć. - Kocham go! - Zawołałam głosem pełnym rozpaczy. - A ty mi go odebrałaś, bo panicznie bałaś się, że odbiorę ci Harrego, który swoją drogą, nigdy do nikogo nie należał i nie będzie. Nie widzisz tego? Walczysz o kogoś, kto tego nie chce – Patrzyła na mnie z setką emocji wypisanymi na twarzy. - Nigdy nie był twój i nie będzie. Może i upadłam bardzo nisko, ale to ty niszczysz ludzi – Niemalże splunęłam jej w twarz – Bywam opryskliwa, szydercza i okrutna, kłamałam, ale to ty odebrałaś mi mężczyznę, którego kocham. Odebrałaś Harremu jedno z najprawdziwszych uczuć, jakie prawdopodobnie kiedykolwiek poczuł, wraz z wolnością woli. Nigdy tobie tego nie wybaczę – Zawołałam i pozwoliłam, by łzy znowu popłynęły po mojej twarzy. Miałam to gdzieś. Dotarło do mnie także, że łzy nie były oznaką słabości. Były oznaką tego, że człowiekowi zależy na innej sobie, że czuje i nie wstydzi się tego okazać. Nadine nagle zamachnęła się i spoliczkowała mnie z taką siłą, że na chwilę zachwiałam się i musiałam podtrzymać się szafki by nie upaść. Ból był oszałamiajacy.

- Jak śmiesz tak się do mnie odzywać ty szmato – Wrzasnęła. - To ty nas wszystkich zniszczyłaś. Dopóki się nie pojawiłaś, wszyscy byliśmy szczęśliwi! Harry, Louis, Niall...wszyscy mieli normalne, spokojne życie. A ty to wszystko zniszczyłaś. Jesteś niczym trucizna. Żałuję, że kiedykolwiek pojawiłaś się w naszym życiu. Obyś...

- Nawet nie próbuj tego kończyć – Usłyszałyśmy obie i spojrzałyśmy w stronę otwartych na oścież drzwi. Stał w nich Harry wraz z Louisem. Na ich widok zrobiło mi się słabo.

- Harry, ja.... - Nadine spojrzała na niego przerażona. Był na nią tak wściekły, że jego spojrzenie mogłoby zabijać.

- Skończ – Ruszył w moją stronę, a ja natychmiast się cofnęłam. Bałam się, że i on mnie uderzy. Zamiast tego, dotknął delikatnie mojej twarzy i spojrzał z bólem w oczach na czerwony ślad po zadanym ciosie . - Wyjdź z mojego domu i nigdy nie wracaj Nadine – Powiedział grobowym tonem. Louis wskazał jej drzwi za sobą. Wybiegła z pomieszczenia ze łzami w oczach. Chciałam się wytłumaczyć, przeprosić, powiedzieć cokolwiek, ale nie dali mi szans. Zakmnęli mnie razem w szczelnym, mocnym uścisku, a ja miałam wrażenie, że choć na chwilę dziura w moim sercu się zasklepiła.

- Harry, ja....

- Zamknij się Lils. Po prostu się przytul – Powiedział do mojego ucha, a ja zrobiłam to, co mi kazał.

----------

Reakcja po ostnim rozdziale tak mnie zaskoczyła, że do teraz nie dociera do mnie to, co się stało. Wasze komentarze sprawiły, że najzwyczajniej w świecie się popłakałam. Kocham was i dziękuję z całego serca za wszystko co dla mnie robicie. 

+  dziękuję za nominacje do Liebster Award! Mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie, jeśli nie wezmę udziału w zabawie. Gonią mnie terminy i ledwie starcza mi czasu na pisanie rozdziałów. Bardzo bardzo bardzo was przepraszam i jeszcze raz dziękuję! A gdybym miała kogoś nominować, to nominowałabym każdą z was. KAŻDĄ bo cholernie utalentowane z was bestie.!!!!

Continue Reading

You'll Also Like

182K 9.6K 37
"- Jestem taka jak ty dla mnie byłeś, przez większość swojego życia, a teraz wyjdź - powiedziała." Historia dwóch odwiecznych wrogów, których połączy...
112K 10.6K 47
'niektóre osoby mają w oczach cały wszechświat, a wszechświat to spory ciężar' 16-letnia Audrey Williams uważa, że potrafi poradzić sobie ze wszystki...
21.5K 1.4K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
17.6K 1.8K 10
Finn przypadkiem niszczy skrzypce Cynthii, a ta, w ramach zadośćuczynienia, wplątuje go w swój plan.