Święta w Norze cz. 2

660 48 4
                                    

Maraton świąteczny 3/4
Wszyscy zaczęli w spokoju jeść, każdy rozmawiał ze swoim sąsiadem. Rodzinna atmosfera udzieliła się nawet Draco, który siedział z Teddym na kolanach i cicho do niego mówił. Harry jedynie przyglądał się tej scenie z uśmiechem na ustach. Nie umknęło to uwadze Ginny, która nie była w najlepszym nastroju.
Rudowłosa uśmiechnęła się do wybrańca.
- Harry pomożesz mi zrobić herbatę?
- Jasne Gin.
Dziewczyna ruszyła do kuchni, a Harry szepnął do swojego podopiecznego.
- Zaraz wrócę, jakby coś się działo to wołaj.
Potter wkroczył do kuchni i uśmiechnął się do Ginny.
- W czym ci pomóc?
Rudowłosa jedynie stanęła tuż obok zielonookiego i zbliżyła się do niego.
- Popatrz w górę.
Zielonooki uniósł wzrok do góry i zobaczył jemiołę.
- Ginny..
Jednak dziewczyna zarzuciła mu dłonie za głowę i wpiła się w jego usta. Wybraniec jednak szybko jej się wyrwał i popatrzył na nią zaskoczony.
- Co to miało być?
- Jakoś nie przeszkadzało ci to kilka lat temu.
- Byliśmy wtedy dziećmi Gin.
- Wtedy umiałeś się przyznać że mnie kochasz.
- To były zupełnie inne czasy. Byłem zupełnie innym człowiekiem.
- Nie zmieniłeś się aż tak Harry.
- Nic o mnie nie wiesz Gin.
Złoty Chłopiec wyszedł z kuchni i wrócił na swoje miejsce. Jednak uwadze blondyna nie umknęła mina szatyna.
- Coś się stało?
- Dużo by opowiadać.
Draco uścisnął dłoń Pottera i lekko się uśmiechnął.
- Po prostu pamiętaj że zawsze jestem tutaj dla ciebie.
Rudowłosa zrobiła się cała czerwona na twarzy na ten widok i wstała od stołu.
- To dlatego mnie odrzucasz?! Wolisz tego parszywego, zdradzieckiego szczura ode mnie?!
Wszyscy zamilkli i patrzyli zaskoczeni na dziewczynę. Wybraniec również wstał i stanął obok Draco.
- O czym ty znowu mówisz.
- Widzę jak on na ciebie patrzy! Widzę jak cię dotyka! On nie zasługuje na ciebie! Jest zwykłym gnojkiem! Przez takich jak on ginęli niewinni ludzie!
- Gin przestań...
- Nie! Wszyscy tutaj siedzą przy stole jakby nic się do cholery nie stało! Fred nie żyje! Fred został zamordowany przez takich jak on! A wy co? Pozwalacie mu siedzieć przy wspólnym stole i jeszcze z nim rozmawiacie!
Dziewczyna wyjęła różdżkę i wycelowała nią w blondyna. Potter natychmiast wyjął swoją i zasłonił Malfoya swoim ciałem.
- Gin opuść te różdżkę.
- Nie!
- Nie zmuszaj mnie abym musiał ci zrobić krzywdę...
- Crucio!
Wszyscy przy stole skamienieli kiedy klątwa trafiła wprost w pierś szatyna. Jednak chłopak jedynie zamknął oczy i zacisnął dłoń w pięść. Ślizgon zerwał się z krzesła i stanął przy nim.
- Harry! Harry, dobrze się czujesz?!
Jednak Złoty Chłopiec był w stanie tylko pokiwać głową. Szarooki pomógł mu usiąść i popatrzył wściekłym wzrokiem na dziewczynę.
- Czy ty naprawdę jesteś aż taką idiotką?! Kto normalny rzuca niewybaczalne zaklęcia we własnym domu! Nie masz prawa zbliżać się do Harry'ego, rozumiesz?! Jesteś zwykłą wariatką!
Rudowłosa zacisnęła dłoń na różdżce.
- Nie waż się tak do mnie mówić!
- Bo co?! Mnie też skrzywdzisz?! Proszę bardzo! Malfoy nawet nie zauważył kiedy Wybraniec wstał i objął go lekko w pasie.
- Draco, wystarczy...
- Nie! Wszyscy jesteście tak cholernie fałszywi! Patrzyliście w spokoju jak ta idiotka rzuca klątwę na waszego członka rodziny! Bo ponoć tak traktujecie tutaj Harry'ego. Jesteście wszyscy cholernie obrzydliwi!
Wybraniec przytulił do siebie swojego podopiecznego.
- Już wystarczy Draco. Wracajmy do domu.

Ostatni razWhere stories live. Discover now