Wesele cz. 2

246 19 2
                                    

Do namiotu wbiegła dwójka zamaskowanych postaci i wyciągnęła różdżki.
- Prosimy wszystkich o uwagę!
Po głosie można było poznać, że jednym z intruzów jest kobieta.
- Jeśli dostaniemy to co będziemy chcieli to nikomu nie stanie się krzywda i impreza będzie mogła trwać dalej.
Wszyscy zgromadzeni skupili się blisko siebie, starając się chronić nawzajem. Potter schował Teddiego wraz z Molly za sobą. Po krótkiej chwili kobieta znowu przemówiła.
- Szukamy Draco Malfoya!
Wybraniec popatrzył zaskoczony na nieproszonych gości i wystąpił do przodu.
- A czego od niego chcecie?
Kobieta popatrzyła na mężczyznę i się cicho zaśmiała.
- Harry Potter dobrze cię widzieć żywego.
Szatyn zacisnął dłoń na różdżce.
- Chciałbym powiedzieć to samo, ale nie wiem kim jesteś.
Draco niepewnie wystąpił z tłumu i stanął przed swoim narzeczonym.
- Jestem tutaj.
Blondyn mógł zauważyć jak jego partner spina się i przyjmuje pozycję obronną. Kobieta popatrzyła na nowego przybysza i powoli do niego podeszła.
- Draco...
Kobieta powoli przejechała dłonią po policzku ślizgona po czym uderzyła go w niego. Następnie wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Zielonooki odciągnął kobietę od jego ukochanego i zasłonił go własnym ciałem.
- Jak śmiesz!
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy Potter.
- Draco jest pod moją ochroną.
- To sprawy rodzinne.
Kobieta zdjęła maskę z twarzy i zgromadzonym ukazała się twarz Narcyzy Malfoy. Draco z zaskoczeniem patrzył na swoją matkę. Jednak nadal nie wyszedł zza narzeczonego. Wybraniec nadal stał w pozycji obronnej i celował w kobietę swoją różdżką.
- Dobrze cię widzieć Narcyzo, ale nie jesteś tutaj mile widziana.
- Przyszłam po swojego syna, ma obowiązki wobec swojej rodziny.
- Obawiam się, że Draco nigdzie z tobą nie pójdzie.
Blondynka popatrzyła na Pottera.
- Żyjesz tylko dzięki mojej pomocy, nie wtrącaj się Potter!
- Nie ma takiej możliwości.
- Draco! Masz obowiązki wobec swojego ojca! Jak możesz żyć na wolności, kiedy on siedzi zamknięty w Azkabanie? Przynosisz wstyd swojemu nazwisku!
Nim Draco zdążył coś powiedzieć do dyskusji wtrącił się zielonooki.
- To dobrze, że niedługo je zmienia.
- Zejdź mi z drogi Potter!
- Nie. Odejdź Narcyzo. Nie chce ci zrobić krzywdy. Draco zostaje ze mną, nie będziesz nim nigdy więcej pomiatać i wtrącać go w swoje walki rodzinne.
- Ty nic nie rozumiesz! On jest zwykłą gnidą, która wykpiła się od więzienia dzięki tobie! Nie jest wart twojej dobroci!
Zielonooki wciągnął mocniej powietrze i zacisnął dłoń na różdżce.
- Na twoim miejscu mądrze dobierałbym słowa.
Draco położył dłoń na ramieniu ukochanego i wyszedł zza jego pleców.
- Nie mam żadnych obowiązków wobec tej zniszczonej rodziny.
- Twój ojciec siedzi w więzieniu!
- On sam decydował o swoim losie, ja robię to samo.
- Nie masz prawa się tak do mnie odzywać!
- Odejdź matki, nie jesteś tutaj mile widziana.
Kobieta popatrzyła po wszystkich zgromadzonych po czym krzyknęła.
- To jeszcze nie koniec! Uwolnię twojego ojca z więzienia i wtedy się z tobą policzymy! Nie należysz już do tej rodziny Draco!
Wybraniec objął blondyna w pasie.
- On już ma nową rodzinę, która dla odmiany o niego dba.
Kobieta opuściła namiot wraz ze swoim towarzystwem. Goście po kilku minutach się uspokoili i wrócili do rozmów między sobą. Para młoda podeszła do Malfoya i jego partnera.
- Nic wam się nie stało?
- Nic nam nie jest. Przepraszamy za przerwanie wam wesela.
- Daj spokój, najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.
Harry przytulił do siebie blondyna.
- Odprowadzę Draco i Teddiego do domu, nie będziemy wam przeszkadzać w dobrej zabawie.
- Skoro tak chcecie, pamiętajcie, że jesteśmy po waszej stronie i zawsze będzie miło was widzieć.
- Dziękujemy bardzo.
Po chwili rodzina była znowu w komplecie i teleportowała się do domu.

To się porobiło...

Ostatni razTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang