31|Moja mała Marinette...

1.1K 47 40
                                    

Halo? — odezwał się głos po drugiej stronie.

— Luka? Masz czas się spotkać?

Sam nie wiem. Katrin mnie prosiła o przysługę ale dzisiaj chyba sobie odpuszczę. Dla ciebie warto. To o której ci pasuje?

— Może być o szesnastej?

Okej. No to do zobaczenia o szesnastej.

★★★

Mimo, że był styczeń Marinette ubrała się w granatową sukienkę na którą zarzuciła czarną parkę. Ubrała czarne wysokie, bo ponad kolano kozaki i ruszyła do samochodu. Adrien nie był zachwycony z pomysłu dziewczyny. Normalne, że się obawiał ale też czasami trzeba było zaryzykować i pozwolić jej normalnie żyć.

Musiała się spotkać z Luką. Był w jej życiu bardzo ważny a praktycznie przez cztery miesiące się do niego nie odzywała, tylko sporadycznie w październiku. Nie chciała oczywiście kończyć ich znajomości! Kochała go jak brata i nie mogła tak po prostu się nie odzywać! Zwłaszcza, że miała mu powiedzieć bardzo ważną wiadomość! Zastanawiała się tylko czy Luka zaakceptuje to wszystko. Przecież nie musiał wszystkiego akceptować. To, że chciał szczęścia Marinette mimo, że ją kochał nad życie nie jak przyjaciółkę, a jak wybrankę swojego serca to chciał jej szczęścia z innym facetem. Czy to waszym zdaniem jest normalne? Inny by się starał ponad wszystko by jego ukochana oddała mu jakimś cudem swoją miłość a Luka poprzestał na przyjaźni po czterech latach walki jakby nigdy nic...

Jak zwykle mięli spotkać się w tym samym miejscu. Park był miejscem ich spotkań odkąd wyjechał Adrien. Ale nadeszły inne czasy. Marinette już nie była studentką tylko młodą kobietą, która jest projektantką i za pięć miesięcy miała zostać mamą... Założyć rodzinę z pewnym przystojnym modelem a jednocześnie jej szefem. Dziewczyna usiadła na tej samej ławeczce co kilka miesięcy temu i czekała. Czekała na przyjaciela.

16.03
"Czemu nie ma Luki? On się nigdy nie spóźnia. Zawsze jest na czas. "

16.09
"Coś jest nie tak. "

16.17
Luka pojawił się z innej niż dotąd strony.
Zawsze przychodził od Północnej strony parku tym razem wrócił od strony hotelu Grand Paris co od razu zwróciło uwagę dziewczyny, która stała się już niecierpliwa.

— Witaj, Marinette — odezwał się stając obok niej.

— Hej, Luka.

Przytuliła się do ciepłego torsu, jednocześnie delikatnie uważając na brzuszek. Luka trochę zbity z tropu przytulił się do niej.

— Więc o czym chciałaś porozmawiać? — spytał siadając na ławce.

— Dawno się nie widzieliśmy — zwlekała — Nie dzwoniłeś przez ostatnie trzy miesiące. Masz dużo tras?

— Ty też mogłaś przez ten czas zadzwonić. Tak, miałem wiele tras. Chłopaki tak je ustawili, że od listopada do połowy stycznia miałem cały czas trasy.

— Mogłam zadzwonić ale wogule nie miałam czasu. Dużo się po kąplikowało.
Byłam w szpitalu...

— Byłaś w szpitalu? Jak? Jakim cudem? Dlaczego wtedy nie zadzwoniłaś? Dlaczego nikt do mnie nie zadzwonił? Przyjechał bym nawet z koncertu!

Marinette próbowała założyć nogę za nogę, lecz nie dała rady poza tym przypomniała sobie, że nie może. Powiało chłodem od strony z której przyszła.

— Zemdlałam w pracy. Amy zauważyła, że jestem nie przytomna i zadzwoniła po Alye. Pojechały ze mną do szpitala. Adrien przyjechał później bo dowiedział się przypadkiem, że jestem w szpitalu. Nikt jakimś cudem mu nie powiedział...

— Adrien jest dla ciebie dobry?

— Oczywiście. Nie wiem jakie mnie szczęście spotkało, że go mam — odpowiedziała po czym przypomniała sobie, że nie powinna tak mówić w jego obecności.

— Cieszę się twoim szczęściem — odpowiedział wymuszając na swoich ustach uśmiech, który od razu zwrócił jej uwagę.

W Marinette coś pękło. Kochała i Adriena i Luke. Myślała, że jakoś da się pogodzić w swoim życiu ich oboje tak równo jak jest tylko możliwe by nie urazić uczuć któregoś z nich. Ale może to nie było możliwe? W każdym razie dla niej.

— Luka, przez ten czas się bardzo dużo zdażyło nie tylko mój pobyt w szpitalu ale wiele więcej. Alya pracuje w Vogue, oficjalnie z Adrienem jesteśmy razem. Układa mi się jak nigdy dotąd. Moje życie się wreszcie ułożyło!

— Widać, że jesteś szczęśliwa — powiedział prawie szeptem, lecz dziewczyna to wychwyciła.

— Luka, muszę ci powiedzieć coś bardzo bardzo ważnego. Mam nadzieję, że zrozumiesz — chłopak zrobił zdziwioną minę i jeszcze bardziej się wschłuchał — Jestem w ciąży.

Luka dotąd trzymający w ręce kawałek papieru oniemiał. Kartka wymsknęła się z jego dłoni i wolno upadła na wilgotną kostkę brukową. Jego usta otwarte zwrócone w jej stronę nie wypowiedziały ani jednego słowa.

— Luka?

— To jego wina? Jego?

Cisza. Nie potrafiła powiedzieć ani słowa zwłaszcza, że nie spodziewała się takiej reakcji z jego strony. Spodziewała się zatroskanego, spokojnego Luki, który zawsze służył pomocą a teraz siedział obok niej całkowicie inny. Nie spodziewała! Nie spodziewała się!

— Marinette, powiedz! Marinette! Co on ci zrobił?

— Aa... — nie mogła wykrzesać z siebie słów. Nie mogła uwierzyć — Adrien nie jest niczemu winny, Luka. Fakt, nie planowaliśmy tego ale cóż... Stało się... Oboje się cieszymy z tego powodu. Damy sobie radę. Adrien mnie wspiera i pomaga mi. Zależy mu na mnie!

— Kiedy? Kiedy to się stało? — głos mu się załamał.

— To już czwarty miesiąc — wyszeptała.

— Jak? Nie zabezpieczyliście się?

— Nie. To było takie spontaniczne. Nie wiedziałam, że wyjdą takie konsekwencje ale damy sobie radę, Luka. Zrozum, jestem szczęśliwa mimo wszystko. Nie przeszkadza mi, że moje pierwsze dziecko będę mieć wcześniej niż gdy skończę dwadzieścia dziewięć czy osiem lat a wcześniej.

— Przecież masz dopiero dwadzieścia trzy lata... Moja mała Marinette wyrosła — dodał po chwili.

Przyciągnął ją bliżej siebie i przytulił. Marinette zdziwiona tą nagłą reakcją niebieskookiego nie wydobyła z siebie żadnego słowa. Zamiast tego wpatrywała się w fontannę a on tulił ją do swojego torsu jakby nigdy nic. Brakowało mu jej. Oderwali się od siebie i granatowowłosa spojrzała w jego niebieskie jak niebo oczy przez chwilę nie wiedząc co powiedzieć ani jak zareagować.

— Już nie jestem tą małą Marinette.

— Dla mnie zawsze nią będziesz. Ale wciąż uważam że najpierw ślub później dzieci. Wiecie przynajmniej jaka jest płeć dziecka?

— Nie, jeszcze nie. Maluszek ukrywa się z tą wieścią. Może chce zrobić nam niespodziankę — wzruszyła rękoma.

— Nie mogę uwierzyć, że wydoroślałaś w tak szybkim czasie. Za pięć miesięcy będziesz mamą. Cieszę się twoim szczęściem, Marinette — zaczął wstawać — Pozdrów Adriena. Muszę się zbierać za godzinę mam kolacje.

— Może umówimy się ja, ty, Alya, Adrien i Nino? — zaproponowała gdy już stał od niej kilka metrów.

— Pogadamy jeszcze na ten temat — rzucił i zniknął za bramą a Marinette pozostała sama.

***
Hejo, teraz będę dodawać częściej rozdziały😉. Po pisaniu tej książki chce zacząć ją poprawiać oraz drugie ff "I'm always love you". Rozdziały będą pojawiać się dwa razy w tygodniu! Dobra zmykam, miłego czytania😘

Always Together | MiraculousDonde viven las historias. Descúbrelo ahora