5|Pogrzeb.

2K 85 40
                                    

- Więc mówisz, że jesteś moim ideałem, tak? - zapytała Marinette.

- Tak i jestem po to by ci pomóc w twoich dylematach i problemach. Nie tylko takich zwykłych, codziennych ale przede wszystkim w miłosnych - przytaknął blondyn.

Wciąż miał twarz Adriena z przed czterech lat. Idąc i rozmawiając trzymali się za ręce, a dziewczyna była najszczęśliwsza w nieprawdziwym świecie. Nagle chłopak zatrzymał się i ujął jej dłonie w swoje.

- Coś cię gnębi - zauważył - powiedz, a postaram się ci pomóc.

- Wiesz bo za niedługo Adrien przylatuje do Paryża i nie wiem co robić. Ostatnio widziałam go tamtego dnia. Nawet nie mógł odpowiedzieć mi na to co mu powiedziałam.

- Jakbym miał ci doradzić to spotkałbym się z nim i porozmawiał na ten temat, chyba że on sam by go zaczął ale moje przeczucie mówi, że przez przypadek się spotkacie. Nawet nie będziecie wiedzieć kiedy los będzie chciał byście się spotkali i wtedy już musicie porozmawiać. Ale Marinette czy wciąż go kochasz?

- To głupio brzmi z twoich ust, bo mówisz w sumie o sobie - odparła.

Wybuchnęli głośnym śmiechem nie zważając na tłumy ludzi ich mijających. Dziewczyna czuła się swobodnie w jego towarzystwie. Nie czuła już tych potrzeb wydurniania się w jego obecności.

- W sumie nie wiem czy wciąż go kocham. Musiałabym go spotkać by to sprecyzować - podsumowała.

- Wkrótce go spotkasz - rzekł, po czym zniknął, a fiołkowe oczy otworzyły się patrząc na swój pokój.

★★★

Dzień pogrzebu:

Nazajutrz Adrien wstał wypoczęty i wyspany. Czuł się prawie cudownie zważając na to, że tego dnia miał odbyć się pogrzeb jego ojca. Przypominając sobie o tym jego mina z uśmiechniętej i szczęśliwej stała się smutna i ponura.

Wszedł do łazienki.
Ściągnął piżamę. Otworzył drzwi od prysznica, a następnie wcisnął guzik, który spowodował, że z góry zaczęła lać się woda. Pryskała na ciało chłopaka, który dzięki tej przyjemności powrócił ponownie do myśli o dziewczynie. Podsumował, że najpierw musi zdecydować czy kiedyś w ogóle czuł coś do niej i najważniejsze czy wciąż czuje. Ale jak to skomentował "miał na to czas".

★★★

- Alya to pogrzeb mojego szefa, który nawet nie zdążył być moim szefem. Tragedia. A co jeśli okaże się że inny będzie jeszcze gorszy - narzekała Marinette.

Mulatka nie chciała kłócić się z przyjaciółką z jakiegoś, praktycznie błachego powodu. Z fiołkowooką przyjaźniły się już tyle lat. W sumie... Już ponad osiem. Nigdy się nie pokłóciły i miały się kłócić akurat z takiego. Na studiach jak i teraz mieszkały w jednym mieszkaniu jako współlokatorki.

- W sumie nie pasuje czarna spódnica z białą koszulą. Co proponujesz? - zdecydowała granatowowłosa.

- Czarna sukienka z rozkloszowanym dołem - zaproponowała.

- Racja. Spódnica z koszulą byłyby zbyt zwyczajne. Zapomniałam nawet, że mam tą cudną sukienkę.

Podbiegła do szafy wyciągając z niej czarną sukienkę z odciętymi ramionami i rozkloszowanym dołem, który był skonstruowany z czarnych cekin. Do tego ubrała jasne rajstopy i czarne szpilki. Włosy upięła w kok, z którego wyłaniały się gdzieniegdzie kosmyki co podkreślało urok fryzury.
Po ukończeniu kreacji Marinette zaczęły się przytulać i skakać ze szczęścia mimo zaistniałej sytuacji.

- Teraz trzeba wziąść się za ciebie - rzekła granatowowłosa.

- Nie wiem czy idę. Nawet nie znałam Gabriela Agreste'a ale byłby dobry materiał na to - powiedziała i nagle na jej twarzy ukazał się ten uśmieszek, który sprawiał, że Nino tracił dla niej głowę.

- No to do roboty bo mamy jeszcze tylko cztery godziny!

★★★

Adrien stał przed lustrem patrząc jak wygląda zewnętrznie jego ciało. Ubrany był w czarny garnitur, białą koszule i czarną muchę. Całość kreacji dopełnił kapeluszem, który zaprojektowała Marinette siedem lat temu. Miał on przypominać o czasach gdy żył jego ojciec i kiedy był w pełni sprawny. Chłopak sądził, że wewnętrznie jest w rozsypce.
Zerknął na telefon. Była już godzina 13.20. Czas na obiad ominął go zważywszy na sytuację. Wszystko było zaplanowane, dopięte na ostatni guzik. Mimo to tego nie czuł.

Wyszedł z domu. Czekała już na niego czarna limuzyna. Siedział w niej sam, tak jak miało już zostać. W tym domu i wszędzie miał zostać sam, choć był już sam ale tego tak nie odczuwał. Nie miał nawet kiedy. 13.50.

We wszystkich paryskich domach mody zawisły czarne chorągwie miały one oznaczać żałobę spowodowaną śmiercią znanego projektanta. Najwięcej czarnych tkanin zawisło w firmie Agreste'a. Ale nie tylko w Paryżu wisiały czarne flagi, a również na całym świecie. Tego dnia pożegnać miał cały świat paryskiego projektanta mody Gabriela Agreste'a.

14.20. Adrien wysiadł z limuzyny. Pod katedrą Notre Dame stało mnóstwo osób, lecz nie zostali wpuszczeni do środka świątyni, a musieli modlić się za duszę zmarłego na dworze. Przez środek przeprowadzony był czerwony dywan a na środku biała trumna, na której znajdywało się zdjęcie mężczyzny. W tej chwili z oka blondyna pociekła łza. Usiadł samotnie w samym przodzie przed drewnianą trumną. Starał się nie patrzyć w bok, a przed siebie czyli przed ołtarz, który był niebywale piękny.

14.58. Przed katedrą znalazła się jak zwykle spóźniona Marinette Dupain-Cheng, która stała się pracownicą niedoszłego szefa. Wiedziała, że w tym miejscu jest zielonooki. Bała się chwili, w której miała ujrzeć chłopaka. Tak jak powiedział w śnie jej ideał "wkrótce go spotkasz". Zastanawiała się tylko w głębi "kiedy nadejdzie to wkrótce?" i czy Adrien rzeczywiście jest jej ideałem?

16.30. Msza zakończyła się. Wierni stojący przed katedrą starali się już rozchodzić tak by "vip-y" mogły wyjść z środka. W tłumie była między innymi granatowowłosa, która bardzo bała się spotkania z blondynem. Na szczęście była przy niej jej najlepsza przyjaciółka. Nagle w tłumie ujrzała czarny kapelusz, który rozpoznałaby wszędzie - ona go zaprojektowała i stworzyła! Ona! Nie widziała nic poza tym kapeluszem. Nie zdawała sobie sprawy co czeka ją w następnych dniach...

Always Together | MiraculousWhere stories live. Discover now