24|Niespodzianka.

1.2K 57 17
                                    

Marinette stała i za czymś się rozglądała. Nie wiedziała dokładnie za czym. Ubrana była w beżową, elegancką suknie. Biust sukni przyozdobiony był srebrnymi kwiatami. Biegła starymi uliczkami między którymi były stare kamienniczki. Czuła, że czegoś potrzebuje. Czegoś jej brak. Nagle zatrzymał ją pewien blondyn.

— Marinette, zaczekaj — rzekł a dziewczyna z automatu się zatrzymała. Mierzyła go wzrokiem.

— Adrien...

— Nie, to ja ideał — odparł.

Dziewczyna nie wiedziała czy ma się z tego cieszyć czy rozpaczać, że akurat okazało się, że to on. Z jednej strony czuła szczęście, że ponownie go spotkała a myślała, że już nigdy się nie spotkają a z drugiej strony czuła zawód, który był spowodowany brakiem Adriena.

— Coś się stało? — zapytała zmartwionym tonem.

— Niekoniecznie — wzruszył rękoma.

Gestem pokazał jej by poszła za nim.
Skręcili w jakąś wąską uliczkę, gdzie znalazła się samotna ławeczka pod kwitnącą magnolią. Marinette przypomniało to dziecięce marzenia o idealnym chłopaku i idealnych randkach.

— Usiądź proszę — wskazał jej miejsce obok siebie. Skinęła głową i usiadła obok blondyna — Po pierwsze chciałbym ci pogratulować. Wreszcie zrobiłaś ten ważny krok. W sumie jesteście już razem i oczywiście życzę wam szczęścia...

— Jest jakieś ale — przerwała mu potok słów.

— Nie jesteś jeszcze na mecie o której ci wciąż jak zauważyłaś wspominam.

— Dlaczego? Coś zrobiłam nie tak?

— Nie. Jak najbardziej dobrze ale niektóre czyny mogą zdziałać na przyszłość i to bardzo mocno. Szykuj się Marinette czeka cię nowy, odmienny rozdział w życiu, który odmieni je całkowicie.

— Jaki?

— Tego już nie mogę powiedzieć. Żegnaj, Marinette. Jeszcze się spotkamy.

★★★

Marinette siedziała w swoim gabinecie robiąc projekt swojej nowej kolekcji. Jeszcze w tamtym tygodniu Adrien prosił ją by zamieniła się pomieszczeniem z Sylvie, która miała swoją pracownie tuż obok chłopaka. Lecz uparta granatowowłosa postawiła na swoim i pozostała w sali 117. Mimo to była na tym samym poziomie co blondyn. Nazwa projektu nie została ujawniona jeszcze nikomu. Dziewczyna czekała na właściwy moment, choć sama nie wiedziała kiedy on będzie. Ten projekt był dla niej jak dziecko. Jak narazie najważniejszy (no razem z Adrienem licząc). Ostatnio zaczęła się źle czuć. Nie tylko względem towarzystwa ale także swojego ciała. Nie mówiła tego nikomu, ponieważ nikogo nie chciała martwić a zwłaszcza Adriena patrzącego na nią jak na cud świata. Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Znała je już na pamięć więc mogła się domyślić kto puka.

— Wejdź, kochanie — powiedziała z nutką troski w głosie.

W progu stanął chłopak. Przez chwilę zapatrzył się i patrzył rozmarzonym wzrokiem po dziewczynie. Mimo, że byli już razem kilkanaście dni (oficjalnie) to i tak dalej tak samo na siebie działali. Przeszywał ją wzrokiem na co jej ciało się spięło i rozdrażniło granatowowłosą podczas jej weny, która ostatnio ją nawiedziła ale obawiała się, że zniknie tak szybko jak się pojawiła.

— Może wejdziesz?

Blondyn wszedł i pierwsze co pojawił się przy niej. Objął jej biodra. Spojrzał na ekran komputera. Zobaczył tylko pulpit a na nim zdjęcie szczeniaka Berneńskiego Psa Pasterskiego. "AGH... I się nie udało. Ale słodziak! " – pomyślał.

— Nie, nie, nie — zaprzeczyła — Nie masz ze mną szans. Jak nadejdzie właściwy moment to zobaczysz.

— A kiedy on nadejdzie?

Dziewczyna odwróciła wzrok. Patrzyła teraz na blondyna. Jej ręce nie były już na biurku a związały bezradnie. Wzruszyła rękoma.

— Co chciałeś? — spytała zaciekawiona.

— Musimy porozmawiać o czymś bardzo ważnym.

Adrien zbladł. Fiołkowooka wiedziała, że jest coś nie tak. Poczuła że robi jej się gorąco.

— Może pójdziemy na kolację? — zapytał.

— To jest to co chciałeś od mnie? Zapraszasz mnie na randkę?

— Nie, ale chciałem Ci to powiedzieć w lepszej... Eem... Atmosferze?

— Ach, tak? Wiesz mi to obojętne czy powiesz tutaj czy przy świecach. A jak ma to być zła wiadomość to lepiej, żeby nie było to przy jedzeniu.

— Prawda i raczej to nie jest zła wiadomość — przyznał.

— Więc w czym problem? Przecież możesz mi wszystko powiedzieć.

Ujęła jego dłoń w swoje drobne ręce. Spojrzał głęboko w jej fiołkowe oczy. Wiedział o tym, że nie powinien tak robić, ponieważ wtedy się w nich zatraca i gapi się w nią jak w obrazek. Otrząsnął się z jego pełnego "fantazji świata wyobraźni". Chwycił krzesło stojące niedaleko niego i splótł ich ręce.

— Kupiłem mieszkanie — zaczął a Marinette jeszcze bardziej zwróciła na niego uwagę — za kilka dni będzie gotowe z umeblowaniem i wszystkim... — zatrzymał się robiąc pauze by dodać emocji — I chce a nawet pragnę by moja urocza, cudowna i idealna Marinette tam zamieszkała.

Z oka dziewczyny popłynęła mała łezka. Adrien szybko ją starł z jej policzka czyniąc go znów suchym. Po chwili stali wtuleni w siebie. A zza przytulonej do torsu blondyna granatowowłosej wystawała zadowolona Amy szczerząc się jak głupia do sera.

***
Heloł,
Jak się rozdział podoba? Wiem cały czas słodzę w tych rozdziałach ale ja lubię takie słodziaśne! I wybaczcie za to. To tak zwane zboczenie zawodowe XDD.
Co myślicie o Amy? Pomagała Adrienowi? Czy może ich shipowała jak zresztą prawie wszyscy XD?

Chciałabym was przeprosić za to, że w tamtym tygodniu nie pojawił się rozdział. Ostatnio przechodzę delikatnie ujmując kryzys oczywiście z moją jakże kochaną weną. Dlatego was bardzo przepraszam za wszystko i postaram się jak najczęściej pisać ale teraz mogą rozdziały pojawiać się wolniej niż normalnie. Gdy tylko pojawi się wena będę was o tym informować i zaszczycać rozdziałami!

Papatki 🍊Bezia🍊

Always Together | MiraculousWhere stories live. Discover now