20|Pokaz mody.

1.4K 68 24
                                    

Pół godziny przed pokazem w mieszkaniu znalazł się Nino gotowy na cały wieczór. Marinette pierwszy raz od czterech lat widziała go bez czapki z daszkiem, do czego nie mogła się przyzwyczaić. Mulat bez czapki na głowie to rzadkość! Ciemne włosy uczesane były na bok. Były one dłuższe niż cztery lata temu.
Alyi w sumie nie zdziwił ten widok. Najwidoczniej była już do tego przyzwyczajona. Ubrany był w elegancki garnitur. Przytulił czuło brunetkę.

Fiołkowooka czekała zniecierpliwiona na blondyna, który już dawno powinien być na miejscu. Po chwili usłyszeli dziwny odgłos.
Nino szybkim ruchem znalazł się za drzwiami. Chwilę później podążyły za nim Alya z Marinette. Na klatce schodowej w dużym kartonie siedział zielonooki model. Na sam widok granatowowłosej zaparło mu dech w piersi, a serce zaczęło szybciej bić. Głupkowato uśmiechnął się nie do przyjaciół, a do dziewczyny na co jej nogi stały się jak z gumy. Mulat pomógł mu wstać.

— Hej — wymamrotał rumieniąc się i machając jak głupi do niej ręką.

— Hej.

— Wyglądasz jak najcudowniejsza rzecz na świecie — przyznał, a na jej policzkach wystąpiły ledwo widoczne rumieńce — Co to za pudło?!

— Nie wiem. To chyba pudło pani Dolorie. Ona... Ma problemy ze... Sobą? — wykrztusiła Alya powstrzymywając się od śmiechu.

— Nie wnikam — odparł Nino. Na jego twarzy pojawił się grymas.

— Musimy jechać. Mamy mało czasu — rzekła stanowczo mulatki.

Po chwili Nino z Alyą szli trzymając się za ręce. Natomiast biedny (no w tej sytuacji) Adrien nie wiedząc co zrobić stał zarumieniony i mierzył granatowowłosą wzrokiem. W końcu w odruchu niekontrolowanym (bezwarunkowym #biolchem) dotknął dłoni Marinette na co się zarumieniła. Ich palce się splotły tworząc jedność.

Spojrzał w jej oczy jakby pytał o pozwolenie, a potem podążyli klatką schodową w dół gdzie zastali swoich przyjaciół oraz czekającą czarną limuzynę. Drzwi do samochodu otworzył jej blondyn, który uśmiechnął się do niej ciepło. A w jej brzuchu zaczęły tańczyć motylki.

W aucie panowała cisza, lecz nie taka nie zręczna a taka uspokajająca ich wewnętrznie by przygotować się na ich wypowiedź. Wcześniej nie mówili nic o tym, że się denerwują lub obawiają.

— Adrien?

— Tak?

— Ekhmmm... Wcale nie denerwujesz się tym wszystkim?

— Kochanie — na te słowa serce dziewczyny zaczęło gwałtownie bić aż wystraszyła się czy to może być pierwszy stopień do zawału — jasne, że się denerwuje ale staram się o tym nie myśleć i być dobrej myśli. Widzę, że się martwisz. Nie masz czym. Tobie ani twojej karierze w roli projektantki nic dzisiaj nie zagrozi. Obiecuje ci to.

Marinette poczuła jak jej nogi zaczynają się niebezpiecznie trząść. Jego czułe spojrzenie przechodziło przez nią na wylot. Trochę denerwowały ją reakcje jej ciała na chłopaka, ale cóż zrobić, ciała się nie wybiera! Nastała cisza. Nagle samochód się zatrzymał a zza przyciemnianych okien ujrzeli po dwóch stronach ludzi oddzielonych od siebie pachołkami (nie wiem jak się to nazywa XD). Po środku leżał czerwony dywan. W końcu nadeszła ich kolej i mogli opuścić limuzynę. Najpierw wyszedł Adrien, czego Marinette by nie zauważyła, gdyby to nie on otworzył drzwi auta.

— Proszę, Moja Pani.

Podał jej dłoń aby mogła wyjść. Poczuła jak na jej policzkach pojawiają się rumieńce. Wyszła z samochodu nie wywracając się, na co się zdziwiła. Adrien wziął ją pod rękę. Spojrzała w jego oczy, a on w jej i podążyli przez czerwony dywan.

Always Together | MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz