38|Uroki macierzyństwa cz.II

988 45 28
                                    

Minął już miesiąc jak mała Emma mieszkała z Adrienem i Marinette. Mała istotka skradła serca dziadków, którzy bywali w jej domu po kilka razy dziennie. Tom Dupain i Sabine Cheng coraz więcej uwagi poświęcali swojej jedynej córce. A także wujkowie i ciocie spędzali także dużo czasu, czyli Alya, Nino, Amy, Rose. Luka... żadko się zjawiał i odzywał, wręcz prawie nigdy. Nikt nie wiedział z jakiego powodupowodu, nawet Marinette, która zawsze była z nim blisko. Ostatnio oddalił się także od niej. W sumie nie dawał znaków życia.

Marinette zaczęła się zastanawiać czy aby na pewno Luka nie chciał zerwać z nią kontaktu. Może chciał dać sobie czas na oswojenie z faktem, że nie może być z granatowowłosą oraz że ma ona małą córeczkę. Fiołkowooka chciała by niebieskowłosy został chrzestnym dziewczynki. Dlatego czekała z chrzcinami. Awaryjnym chrzestnym był Nino. Tak zadecydowali z Adrienem ale dziewczyna uparła się, że to Luka musi być chrzestnym blondyneczki. Chłopak pomógł jej w wielu rzeczach. Pomógł gdy Adrien wyjechał, gdy miała problem ze swoimi uczuciami do blondyna, gdy wrócił, gdy miała jakikolwiek problem on przy niej był!

— Numer jest niedostępny. Nagraj wiadomość po sygnale — usłyszała w telefonie Marinette.

To był już kolejny raz gdy dzwoniła i nie odbierał telefonu. Zaczęła się już martwić, że coś jest nie tak. Napisała więc wiadomość (kolejną z rzędu):

Dziś w parku tam gdzie zawsze. Widzimy się o 16.

Myślała, że wiadomość skierowana wprost a raczej informując go, że ma tam być o tej i o tej godzinie coś wskura. A czy rzeczywiście tak miało być?

Retrospekcja:

W deszczu wszyscy przemoczeni patrzyli na wilgotną parę namiętnie się całującym. Niektórzy rozpoznawali ową dziewczynę, która obściskiwała się z wokalistą. Niektórzy kojarzyli ją jako wredną szmatę, która niszczyła i uprzykrzała życie, inni jako puszczalską lalunie, a inni znowu jako córeczkę tatusia, który był burmistrzem.

Wiele dziewczyn w tym momencie jej zazdrościło. Każda z nich dała by się pokroić za taką romantyczną chwilę z Luką. Bo była to romantyczna chwila. Ich chwila! Nie przeszkadzał im deszcz ani inne warunki pogodowe. W tym momencie liczyli się tylko oni. Ale czy byli idealną parą? Tego nie wiedział w sumie nikt.

Kto by pomyślał, że taka Chloe Bourjois zakocha się w kimkolwiek? A zwłaszcza w nim! W życiu nie pasował do jej wysoko postawionego gusta! Wolała modeli, mężczyzn sukcesu, mężczyzn na jedną noc. Nie potrzebowała stateczności. W sumie niczego nie potrzebowała.

Oderwali się od siebie. Spojrzeli sobie w oczy. Niebieskie tęczówki spoglądały na obojga. Jej i jego. Przez te kilka chwil nie liczyła się dla nich widownia, scena ani zespół. Ale teraz stali wśród ludzi i robiło im się głupio, że wszystkie pary oczu były zwrócone w ich stronę. Sytuacja stawała się trochę krępująca. Chloe zaczęła się zastanawiać czy aby na pewno dobrze zrobiła?


Kilka dni później...

Był to ich ostatni dzień w Nicei. Chloe od czasu koncertu często bywała w mieszkaniu Luki i Spencera. Na szczęście gitarzysta mało co bywał w mieszkaniu. Dlatego przez te kilka dni korzystała z Luką z "prywatności" w mieszkaniu.
Blondynka miała wcześniej mieszkanie w miasteczku pod Niceą, lecz w ciągu pięciu, sześciu dni przeprowadziła się do chłopaka.

— Masz ochotę na pizzę? Czy wolisz coś słodkiego? — zapytał Luka patrząc na Google szukając najbliższej lokalizacji jakiejś restauracji lub baru.

Always Together | MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz