9|Prosto z serca.

1.7K 78 6
                                    

- Skąd takie wnioski, że go kocham? - wzruszyła rękami.

- Widać po twoim zachowaniu zresztą rumienisz się, gdy wypowiadasz jego imię - rzucił.

Dziewczyna zarumieniła się. Podbliżyła się do chłopaka tak, że teraz mógł ją objąć. Poczuła się bardzo bezpiecznie. Natomiast twarz chłopaka zmieniła wyraz. Teraz była szczęśliwa.

- Rozmawiałam kiedyś z... - przyciągła palec do ust myśląc jak nazwać wyimaginowany Ideał - przyjacielem i powiedział, że Adrien i ja jesteśmy sobie przeznaczeni.

- Nigdy nie wierzyłem w przeznaczenie - skomentował.

- Naprawdę? Ja od dziecka sądziłam, że jest coś takiego jak przeznaczenie, ale po jego wyjeździe w to zwątpiłam.

- Dlatego, że uważałaś, że jest tobie przeznaczony? - spytał, lecz ona nie umiała odpowiedzieć na to pytanie. Kiedyś pewnie by wiedziała, ale teraz?

Marinette szczerze mówiąc poczuła się trochę zaskoczona. Nigdy nie wiedziała, że jej rozmowy z Luką zejdą na te tory. A zwłaszcza takie! Zawstydziła się. Nie wiedziała jak i co ma odpowiedzieć.

- Odpowiedz prosto z serca - doradził - pomyśl co wtedy myślałaś o nim i jak się przy nim czułaś. Czego Ci brakowało gdy jego nie było...

Nagle do jej mózgu przypłynęło pełno zdarzeń z przeszłości, w których znajdował się owy blondyn, który zawrócił jej w głowie kilka lat temu.

Przypomniało jej się jak byli w muzeum figur woskowych. Próbowała mu wyznać swoje uczucia, lecz jak zwykle nie dała rady. Na dodatek doszło do tego, że zielonooki udawał, że jest figurą a jej brakło kilka milimetrów do połączenia się z jego ustami. Na szczęście lub nie szczęście, ciężko to ująć w tej chwili wparowała sprzątaczka, która przerwała ową scenę.

Następnym wspomnieniem był dzień, w którym Adrien był z nią w kinie. Spotkali się pod jej domem. Ona w piżamie. On uciekający przed tłumem napalonych fanów i dziennikarzy. Chowali się w fontannie, gdzie zostali znalezieni w niezręcznej pozycji. Następnie wygrzebali ciuchy ze śmietnika i w ręczniku na głowie siedziała w kinie obok samego Adriena Agreste'a, który marzył by oglądnąć film w roli głównej ze swoją mamą.

Kolejnym był pochmurny dzień. Ona wyszła ze szkoły. On szedł już do samochodu, który na niego czekał. Zatrzymała go. Spieszyło mu się. Wyznała mu najważniejszą rzecz w życiu... Lub drugą najważniejszą. Ucieszył się z tego. Nawet nie odpowiedział na jej wyznanie, a już odjechał i się więcej nie zobaczyli... Aż do teraz.

Było wiele innych ale już mniej znaczących, a może i nie mniej, ale nie tak istotnych. Otrząsnęła się z chwili namysłu i wreszcie mogła odpowiedzieć na zadane przez przyjaciela pytanie.

- Cztery lata temu uważałam, że Adrien to chodzący ideał. Do szesnastego roku życia miałam obsesję na jego tle. Potem się to trochę zmieniło, choć wciąż go kochałam. Nie wiedziałam czy jest mi przeznaczony, ale chciałam by był. Wciąż niestety nie wiem czy go kocham. Ale te uczucie braku czegoś zniknęło.

- To coś znaczy. Marinette, wiesz, że wciąż cię kocham i najważniejsze dla mnie jest twoje szczęście. Nie ważne czy ze mną czy z nim czy z kimś innym. Najważniejsze żebyś była bezpieczna i szczęśliwa - rzekł, chowając jej dłonie w swoje.

- Twoja przyszła dziewczyna będzie prawdziwą szczęściarą - przyznała granatowowłosa patrząc z miłością na przyjaciela, lecz nie z miłością jakiej on pragnął, a miłością, która zachodzi między bratem a siostrą.

Chłopak się zawstydził. Tak jak od trzech lat zawsze podrapał się po karku, gdy czuł się zawstydzony. Wciąż szli a droga po środku parku już się kończyła.
Temat stał się potokiem słów, który by się nie skończył gdyby nie zadzwoniłaby zmartwiona Alya, która pierwszy raz od jakiegoś czasu wcześniej wróciła do mieszkania.

- Nie pozostaje ci nic innego jak z nim porozmawiać o tamtym dniu, kiedy wszystko powinno się rozwiązać.

- Masz rację Luka, powinnam wcześniej już to zrobić. Zawsze potrafisz mi pomóc. Jestem ci taka wdzięczna!

- Nie masz być za co wdzięczna. Na moim miejscu zrobiłabyś to samo - uśmiechnął się do niej pogodnie.

Zamknęli się w przyjacielskim uścisku, którego nie raz w życiu im brakowało. Luka miał nadzieję, że mimo lat wciąż będą przyjaciółmi i nie zerwą kontaktu. Teraz to było mało istotne w porównaniu do przeszłości, gdy próbował chodzić z Marinette.

Oboje nie zdawali sobie sprawy, że tym o to parkiem podczas ich spotkania szła, a raczej biegła owa osoba, która była głównym tematem rozmowy. Blondyn stanął, raz spoglądając na telefon, to raz na parę. "Nie wiedziałem. Nino nic mi nie powiedział" - pomyślał. Poczuł jak ktoś wbija mu ogromną szpilkę w serce. Jak ugina się przed widokiem. Próbował odwrócić wzrok, lecz to było na marne.

★★★

- Gdzieś ty się podziewała?! - krzyknęła zdenerwowana mulatka.

- Byłam z Luką na spacerze. Musiałam... Obgadać pewne sprawy - tłumaczyła się przed przyjaciółką fiołkowooka.

- Nie wiesz jak się martwiłam! Równie dobrze mogłaś ze mną porozmawiać.

- Na pewne tematy nie da rady z tobą pogadać. Wiesz, że on jest dla mnie jak psychiatra.

Alya kiwnęła głową. Rozumiała stosunek przyjaciółki do rozmów z Luką, który działał na nią jak specjalista. Same rozmowy z mulatką nie wystarczały. Zwłaszcza jeśli chodziło o pewnego blondyna, który zawrócił dziewczynie w głowie, gdy miała czternaście lat i aż do teraz nie opuszcza jej umysłu.

Always Together | MiraculousOnde histórias criam vida. Descubra agora