14|Szczęściasz.

1.6K 73 19
                                    

Marinette obudził przeklęty dzwonek.
Najpierw otworzyła fiołkowe oko aby upewnić się, czy nie śni ale czy na pewno otwarcie jednego oka doprowadzało do wiedzy czy jest się w śnie? Obok niej na łóżku siedział Adrien. Ubrany był w białą koszulę z zieloną muchą co sprawiało, że jego oczy robiły się jeszcze bardziej szmaragdowe. Czarne eleganckie spodnie oddawały wrażenie, że ubrał się odświętnie lub... Do pracy? Patrzył na nią nie spuszczając z niej wzroku. Czuła się jakby stał się jakimś stalkerem. W końcu odważyła się wstać i usiadła obok niego.

— O już wstałaś! — rzekł uradowany — widziałem cały wieczór. Szybko przyszło, szybko poszło.

— To ja śnię? — zapytała wyraźnie zdziwiona tą informacją.

Chłopak pokiwał głową. Położył rękę na jej delikatnej i zarazem drobnej ręce. Złożył na niej pocałunek, po czym posłał jej pokrzepiający uśmiech.

— To co myślałaś, że twój kochaś przyjedzie po ciebie żebyście pojechali razem do pracy?

— Te słowa były nie miłe. Wcześniej byłeś lepszy. Czy tak będzie z Adrienem?

— Raczej nie. Pamiętaj, że jestem twoim wytworem wyobraźni oraz że jestem twoim ideałem.

Wstała z łóżka. Już miała iść przebrać się do łazienki, gdy zauważyła, że ma na sobie długą białą suknie w czarne drobne kropki. Poniżej talii miała tiul. Talia była ozdobiona czarną wstążką. "Ja spałam w sukience? I to jeszcze nie byle jakiej sukience?! " - biła się w myślach granatowowłosa.

— Może zejdźmy na dół? — zaproponował.

Pokiwała głową. Po chwili znaleźli się na dole, który okazał się salą balową. Ogromna sala sprawiała wrażenie drogiej w wypożyczeniu. Złoty parkiet lśnił jakby był dopiero co wypolerowany. Trybuny ze złotymi brokatowymi firanami robiły wrażenie zapierające dech w piersiach. Poczuła się lekka jak nigdy. Blondyn uklęknął przed nią wyciągając przed nią dłoń.

— Moja pani... Zatańczymy? — zapytał oficjalnie, a Marinette oniemiała. Poczuła się jak księżniczka Disneya.

Tańcząc była tak szczęśliwa, lekka i zakochana, nie tylko w sali balowej a szczególnie w osobie towarzyszącej. Chłonęła tą chwilę jak ostatnią garstkę powietrza przed śmiercią.

— Jesteś na ostatniej prostej — zaczął przy obrocie.

— Nie rozumiem — odparła zaniepokojona po czym zatrzymała się w miejscu patrząc mu prosto w oczy.

— Jesteś na ostatniej prostej. Jedyne co trzyma ciebie i Adriena to praca. Macie trzy opcje: zrezygnować oboje z pracy i być razem i stworzyć nowy wizerunek lub ogłosić, że słynny Adrien Agreste ma dziewczyne, która pracuje w jego firmie i powiedzieć, że ukrywaliście się z tym faktem przez cztery lata ewentualnie ukrywać przed swiatem, czego nie radzę bo to zwykle nie wypala.

— Zrobiłeś się ostry — wyszeptała dziewczyna.

— To wszystko przez twoją bliskość z nim. Gdy jesteś bliżej staje się ostry, a gdy dalej lekki — odrzekł z uśmiechem, który zwalił ją z nóg.

— Czyli została mi ostatnia decyzja z Adrienem? Co mam zrobić? Ile mam czasu na podjęcie jej?

— To zależy od was. Nie mogę doradzać.

— To co ja mam zrobić?

— Podjąć decyzję — powiedział ale brzmiało to jak szept, iż oddalała się i leciała w górę.

Nagle otworzyła fiołkowe oczy i ideał zniknął, a razem z nim sala balowa. Spoglądnęła na miejsce obok siebie. Było puste. Nie było obok niej Adriena ani ideału ani nikogo innego. Była sama w swoim pokoju, a zegar wskazywał godzinę 7.00.

★★★

— Coś ty taka spięta? — zapytała ją Amy.

Marinette poznała się z Amy nie dawno po rozpoczęciu pracy w firmie Agreste'a. Dziewczyna była sympatyczną dwudziestolatką o ciemnych włosach, które były niesamowicie gęste i kruczoczarne. Szare oczy podkreślały jej bladą urodę. Dlaczego taka młoda osoba pracuje w firmie najpopularniejszego domu mody w Paryżu? Głównym powodem byli wpływowi rodzice decydujący o jej życiu. By dostać się do firmy Agreste nie musiała iść na studia, a zwłaszcza w kierunku mody. Nigdy nie interesowała ją szczególnie moda.
Teraz zyskała prawdziwą przyjaciółkę, lecz nie miała szczęścia w miłości.

— Aż tak to widać? — odpowiedziała pytaniem na pytanie.

Pokiwała głową, a mina granatowowłosej jeszcze bardziej się pogorszyła.

— Problemy... Eee... Miłosne — wyrzuciła z siebie Marinette.

— Och, jedne z najgorszych problemów. Niech zgadnę twój chłopak okazał się gejem lub był idealny i cię zdradził? Te sprawy to normalka.

— Żadna z tych rzeczy — odpowiedziała prędko, odrobinę się krzywiąc — To jeszcze bardziej zagmatwane — odparła kręcąc jeden granatowy kosmyk na palec.

Na twarzy szarookiej wystąpił żadko widziany grymas. Marinette zaczęła się stresować widać to było po jej zachowaniu. Przyłożyła długopis do ust jak to miała w zwyczaju.

— Mi możesz powiedzieć wszystko — przyznała z ciepłym uśmiechem.

— Ciężko będzie mi to powiedzieć. Musimy być ostrożne. Usiądź blisko mnie by nikt nie usłyszał — przybliżyła się do przyjaciółki. Przez chwilę panowała cisza — Więc tak... Cztery lata temu pewnemu chłopakowi wyznałam miłość...

— ... I on wyjechał — przerwała jej Amy.

— Proszę cię nie przerywaj bo nie dowiesz się niczego — pokiwała głową ze zruzumieniem — Okazało się, że trzy dni później bez jego zgody ojciec wysłał go za granicę. Moje serce się rozdarło. Nie mogłam patrzeć na zakochane pary. Gdy wyjechał poczułam pustkę. Niedawno wrócił do Paryża i wróciło dawne uczucie.

— To świetnie. Kim jest ten szczęściasz?

— Adrien. Adrien Agreste.

Amy zamurowało. W tym samym momencie do gabinetu Marinette wszedł owy chłopak, którego wywołały w rozmowie. Na jego twarzy malował się pogodny i szczery uśmiech, a jego szmaragdowe oczy błyszczały gdy zobaczył swoją ukochaną.

***

A macie dzisiaj bo jutro zapomnę XD. Zresztą należy się wam XD. Plis dobijcie do tego 500 a będzie szybciej dodawane a ja chce następne opowiadanie dodawać XD. Wiem, nadużywam XD.

Always Together | MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz