| V |

2K 95 37
                                    

Minęły dwa tygodnie. Przez ten czas widziałam sporo razy Riddle'a, ale ani razu się do mnie nie odezwał. Starałam się nie zwracać na to uwagi i dalej robić to co powinnam. Spotykałam się z dziewczynami, chodziłam na lekcje, nawet raz byłam na meczu Quidditcha co nie należało do moich ulubionych zajęć.

Gdy nadeszła jedna z moich ulubionych lekcji, eliksiry, mój humor dziwnie się poprawił. Zajęłam miejsce, które najczęściej zajmowałam i czekałam na rozpoczęcie lekcji rozglądając się po klasie. Było już sporo osób, ale w jakiś sposób nie zauważyłam Riddle'a, który usiadł przy stanowisku obok mnie. Kiedy spostrzegłam chłopaka podskoczyłam lekko na miejscu nie spodziewając się go.

- Co tu robisz? - zapytałam patrząc na widocznie znudzonego Ślizgona.

- Siedzę - odparł nie patrząc na mnie ani razu. Zachowywał się jak obrażone dziecko z tą różnicą, że ja nic nie zrobiłam aby go urazić.

- Przecież wiesz o co mi chodzi - odparłam wywracając lekko oczami.

- Jeżeli dobrze pamiętam mogę zająć jakie stanowisko tylko chcę - powiedział, a ja zdziwiłam się, że nareszcie odpowiedział mi w dość normalny sposób. Skinęłam na jego słowa głową i wróciłam do obserwowania klasy, a bardziej osób znajdujących się w niej.

Tą czynność po kilku minutach przerwał mi Slughorn wchodząc lekko zdyszany do klasy i stając przed biurkiem.

- Dzisiaj będziemy ważyć Eliksir Słodkiego Snu. Jestem przekonany, że robiliście go już nie raz, ale uważam, że jest do dobra powtórka - powiedział z uśmiechem patrząc na każdego z nas. - Składniki znajdziecie w składziku, a gdyby ktoś zapomniał instrukcje jest na pięćdziesiątej stronie.

Po kilku minutach byłam już z powrotem przy stanowisku z potrzebnymi składnikami i zaczęłam podgrzewać kociołek.

- Mam dla ciebie zadanie - odparł w pewnym momencie Riddle jednak z boku nie wyglądało na to aby cokolwiek powiedział.

- A mianowicie? - zapytałam zajmując się przygotowaniem eliksiru, którego akurat bardzo dobrze znałam.

- Pójdziesz ze mną na bal u Slughorna - powiedział krojąc korzeń.

- Słucham? - zapytałam zdziwiona po raz pierwszy od rozpoczęcia naszej rozmowy patrząc na Ślizgona.

- Czego nie zrozumiałaś z tego co powiedziałem? - zapytał nie za trzymujac swoich ruchów.

- Dlaczego ja mam z tobą pójść? - zapytałam, a Riddle podniósł swoje brwi w zdziwieniu.

- Myślałem, że jesteś mądrzejsza - zaczął, ale przerwałam mu w pół zdania.

- Wiem, że jestem twoją "podwładną", ale przecież do tego mógłbyś wziąć jakąkolwiek inna dziewczynę ze Slytherinu - powiedziałam, a Riddle popatrzył na mnie z rozbawieniem.

- Myślisz, że poszedłbym do takiego cyrku gdybym nie miał w tym interesu? - zapytał, a ja poczułam się w tamtym momencie wyjątkowo głupia.

- Oświecisz mnie swoim geniuszem czy dalej będziesz się śmiał z mojej głupoty? - zapytałam kładąc ręce na biodrach i patrząc na chłopaka, który zamyślił się na chwilę.

- Według większości ludzi jesteś ze mną nadzwyczajnie blisko - parsknął śmiechem mieszając swój eliksir. - Nie byłoby dla nikogo zdziwieniem, że pojawimy się tam razem i również nie zdziwi nikogo, że na chwilę zostawię cie sama i wrócę po dziesięciu minutach, bo korzystałem z łazienki.

- Co to ma tak naprawdę do rzeczy? - zapytałam zaczynając się niecierpliwić. Riddle zatrzymał swoje ruchy i odwrócił się do mnie.

- To, że będziesz moim alibi. Moim silnym alibi - powiedział podnosząc na chwilę kącik ust.

"To będzie ciekawy wieczór" - pomyślałam i zajęłam się za ponowne warzenie eliksiru.

Bal u Slughorna nadszedł zadziwiająco szybko. Miałam przyszykowany specjalnie strój na tą okazję co dziewczyny komentowały cichymi śmieszkami jakobym starała się dla nowego chłopaka.

Ubrałam się w średniej długości, czarną sukienkę na ramiączkach. Chciałam ubrać moją ulubioną - beżowa, jednak ta sięgała aż do podłogi, a wolałam być przygotowana na wszelkie niespodzianki, które mogły mnie czekać podczas spotkania z Riddlem.

Gdy wyszłam z dormitorium prawie od razu spostrzegłam Toma stojącego przy kanapie z rękami schowanymi w kieszeniach spodni od garnituru. Był ubrany cały na czarno co dodawało mu elegancji.

- Widzę, że nie tylko ja ubrałam się jak na pogrzeb. Mam nadzieję, że nie ubrzedzilam tym czynem faktów - zaśmiałam się podchodzac do bruneta i opierając się na jego ręce. Ku mojemu zdziwieniu Tom nie drgnął ani nie wydał żadnych oznak niezadowolenia.

- Nie obiecuję - odparł Riddle idąc razem ze mną w stronę wyjścia. Na szczęście Slughorn miał gabinet dość blisko dzięki czemu nie zmarzłam przez zimne powietrze na korytarzach.

Gdy tylko weszliśmy do środka od razu uderzył w nas gmach rozmów, muzyki, zapach przekąsek i ciepło, o które na szczęście zadbał nauczyciel eliksirów.

- Nie cierpię takich wydarzeń - odparł Tom wchodząc razem ze mną wgłąb pomieszczenia. Przechodziliśmy obok wielu bawiących się uczniów nie widząc nadal Slughorna, na którego najbardziej czekaliśmy. Aby plan się udał musiał zobaczyć mnie i Toma obecnego na imprezie.

- Nie tylko Ty, a teraz musisz być na mnie mily, bo Slughorn jest na trzeciej - powiedziałam z uśmiechem.

Ku naszemu zadowoleniu nauczyciel bardzo szybko do nas podszedł.

- Oh, Tom i panna Darcy! Jak miło widzieć was razem, pasujecie do siebie - powiedział z uśmiechem nauczyciel, a Riddle objął mnie mocniej.

- Witam, profesorze. Ja z Darcy jesteśmy jedynie przyjaciółmi - odparł Ślizgon miłym i pogodnym tonem. Nadal dziwiło mnie jakim cudem potrafił tak szybko zmieniać cała swoją postać. Jakby nakładał różne maski na różne okazje. Ciekawiło mnie jednak chyba najbardziej czy przy mnie ma kolejna że swoich masek czy może ukazuje mi część siebie.

- Szkoda - powiedział idąc przywitać kolejnych gości.

- Teraz jest odpowiedni moment. Idę pokręcić się przy przekąskach - powiedziałam cicho patrząc kątem oka na Riddle'a. - Powodzenia, cokolwiek tam chcesz zrobić - odparłam ściskając mocniej jego ramię i odchodzac od chłopaka starając się nie wzbudzać najmniejszych podejrzeń.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleWo Geschichten leben. Entdecke jetzt