| XXVII |

1.4K 81 14
                                    

Przełknęłam nieco głośniej ślinę niż początkowo zamierzałam i popatrzyłam z odrobinę za bardzo rozszerzonymi powiekami.

- Nie uważam iż takie miejsce jest najbardziej... odpowiednim miejscem do takich wyznań - powiedziałam z zacisnietym gardłem i chrypka, którą od razu można było wyłapać.

- A gdzie indziej? W motelu? - zapytał krzyżując swoje ręce na piersiach i rozsiadając się wygodnie pod oknem. - Zawsze mam jakiś powód, gdy zostałaś moją prawą ręką również go miałem.

- A gdy Mówiłeś swoim kolegom, że wykorzystujesz mnie do nie wiadomo czego również go miałeś? - wtrąciłam się, za co otrzymałam chłodne spojrzenie chłopaka w zamian. Wydawał się być na skraju wybuchu, ale jednak jego część powstrzymywała go od tego.

- Owszem. Jak myślisz, gdybym powiedział im prawdę, kogo uznaliby za mój słaby punkt - ostatnie słowa prawie wypluł z odrazą, jakby nie były w żadnym stopniu prawdziwe.

- Nie mogłeś powiedzieć, że po prostu tobie w czymś pomagam? - na moje pytanie Riddle zaśmiał się ironicznie.

- Do tego chodzimy razem na herbatkę po każdej pogawędce - zarzucił jeszcze bardziej ironicznym tonem. - Błagam cię, rusz głową.

Przez chwilę stałam cicho, po czym zajęłam miejsce obok niego wpatrując się w moją torbę, która leżała obok.

- Nienawidzę cię Riddle, wiesz? - zapytałam nie patrząc w stronę Ślizgona, który poprawił się na siedzeniu obok mnie i wypuścił głośno powietrze.

- Wiem, ja ciebie też.

Cała podróż od momentu naszej "kłótni" trwała niespełna godzinę i gdy tylko wysiedliśmy na peronie otworzyłam sakiewkę z pieniędzmi i wzrokiem przebiegłam po monetach.

- Starczy na miesiąc w nie najgorszym motelu - powiedziałam zerkając na Riddle'a, który widocznie się zamyślił. Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu wyjścia, które było dość widoczne. - Idziemy? Ściemnia się.

Ślizgon w odpowiedzi skinął lekko głową po czym wyszliśmy na ulicę patrząc na okoliczne motele, poszukując takiego, który nie wyglądał jak zbiorowisko szczurów, kurzu i niezidentyfikowanych substancji. Takowy znaleźliśmy po kilku minutach gdy zaczęło lekko kropić.

- Dzień dobry - recepcjonista spojrzał na nas, a potem swój wzrok skupił na mnie. Wyglądał na około dwudziestki, przez co spodziewałam się iż było to przyczyną jego zachowania.

- Chcielibyśmy wynająć pokój - powiedziałam, od razu podchodzac do drewnianej lady.

- Długość pobytu? Płatność z góry? - zapytał, a ja spojrzałam ukradniem na Toma.

- Miesiąc. Na razie zaliczkę - odparłam wyciągając swój woreczek z pieniędzmi.

- Dobrze, to będzie - zaczął, ale w tym samym momencie zamilkł, a ja po chwili dojrzałam tego przyczynę. Tom stał z lekko wyciągniętą różdżka skierowaną w stronę już zaczarowanego recepcjonisty.

- Pokój dwadzieścia dla państwa Williamson - powiedział mężczyzna kładąc na ladzie klucz, który bez wahania wziął Riddle i pierwszy zaczął wchodzić po schodach na górę.

- Mogłam zapłacić - stwierdziłam cicho idąc za Tomem.

- Wydasz to na coś innego - odparł otwierając po chwili drzwi i wchodząc szybko do pokoju. Pomieszczenie było na pewno czystsze niż te w rezydencji, w której niedawno spaliśmy, ale w bardzo staromodnym stylu.

- Nie jest źle - podsumowałam siadając na skraju łóżka. Riddle rozglądał się po pomieszczeniu jakby miał zaraz znaleźć ukryty podsłuch. - Co jeszcze zamierzasz zrobić? No wiesz, w te wakacje.

- Nic. Nie chcę aby w jakiś sposób połączyli mnie z kilkoma... Wykroczeniami - stwierdził podchodząc do okna chowając ręce za plecami. Ten widok przypominał mi potężnego władcę, którym Riddle w pewnym sensie powoli się stawał.

- Myślę, że możemy dokończyć naszą rozmowę - powiedziałam momentalnie obniżając swój wzrok w myślach bijąc się za takie głupie i niedojrzałe zachowanie. Przy Tomie wręcz czułam obowiązek zachowywania się znacznie bardziej odpowiedzialnie niż w rzeczywistości byłam.

- O czymś nie wspomniałem? - zapytał patrząc dalej w jeden punkt.

- Nie uważasz, że powinniśmy przedyskutować kilka kwestii? Przede wszystkim przez fakt iż nie powinieneś mnie nigdy spotkać? - czułam jak złość i bezradność rośnie we mnie, ale za wszelką cenę próbowałam nie dać się ponieść swoim emocjom.

- Ale spotkałem. Ty nigdy się nie wybierasz, a - Ślizgon zrobił krótką przerwę obniżając lekko głowę. - My nic razem nie zrobimy dopóki nie ukończymy Hogwartu.

- Świetnie - mruknęłam pod nosem. Wiedziałam, że Riddle miał rację, bo w końcu zawsze miał rację! Ale nie codziennie ktoś urzeka mnie wyznaniem miłości. Było to dla mnie jeszcze większe zaskoczenie zważywszy na fakt iż pochodziło ono od Toma. Tego samego, który parę miesięcy temu mogłby bez problemu mnie zabić.

- Słuchaj gdy do ciebie mówię - warknął Riddle podchodząc bliżej i stając nade mną.

- Zamyśliłam się - mruknęłam cicho pod nosem przenosząc swój wzrok na chłopaka.

- Jutro pójdziemy kupić coś do jedzenia i nowe ubrania. Możesz iść pierwsza do łazienki - Tom rozejrzał się po pokoju i zajął najbardziej, według niego, odpowiednie miejsce w całym pokoju - fotel. Gdy tylko w nim usiadł odchylił lekko głowę do tyłu i zamknął oczy. Musiałam przyznać, że w tej porze wyglądał jeszcze bardziej "majestatycznie" niż zwykle.

Westchnęłam cicho pod nosem po czym weszłam do łazienki i jak zwykle zmyłam z siebie cały brud z podróży. Gdy miałam wychodzić z wanny do pomieszczenia wparował Riddle. Zanim zdążyłam coś krzyknąć ten przyłożył palec do ust i zamknął za sobą drzwi stając za nimi z wyciągniętą różdżką. W tym momencie usłyszałam jak drzwi pokoju otwierają się i wchodzi do niego ktoś z bardzo ciężkim obuwiem. Czułam jak szybko i płytko znaczynam oddychać, ale przyłożyłam rękę do buzi aby nie wydawać zbytecznych odgłosów. W międzyczasie Riddle uraczył mnie tylko jednym, krótkim spojrzeniem. Za pewne w celu upewnienia się czy żyje.

Po kilku minutach odgłosy kroków ucichły i ktoś wyszedł z pomieszczenia. Odetchnęłam głęboko z ulgą nie wiedząc co teraz zrobić.

- Kto to był? - zapytałam dalej półgłosem zerkając na Riddle'a, który oparł się o ścianę.

- Tutaj chcesz o tym rozmawiać? - gdy Tom uniósł lekko brwi zdawałam się powrócić na ziemię i podkurczyłam nogi wyciągając rękę i pokazując drzwi.

- Wyjdź!

Riddle w odpowiedzi pokręcił lekko głową i bez żadnych słów sprzeciwu opuścił łazienkę.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz