| III |

2.6K 105 36
                                    

- To znaczy? - zapytałam trzęsącym się głosem, który starałam się uspokoić.

- Za dużo wiesz - odparł wzruszając lekko ramionami, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona.

- Nic nie wiem! Widziałam cie trzy razy, dwa razy na korytarzu i raz tutaj - odparłam, a Riddle wyglądał jakby miał zamiar się roześmiać.

- To w jakim celu szukałaś mnie w księgach? - zapytał, a ja spojrzałam na niego zszokowana. Czyli umie jeszcze czytać w myślach? Starałam się skupić na wszystkim tylko aby nie myśleć o zmieniaczu czasu. Milczałam przez chwilę i Ślizgon najwyraźniej zorientował się, że nie zamierzam odpowiedzieć. - Złożysz wieczystą przysięgę - odparł, a ja popatrzyłam na niego zszokowana.

- Słucham? - zapytałam, ale Riddle nie wyglądał jakby żartował.

- Umyślnie nie zranię cie fizycznie, ale ty nie możesz nikomu powiedzieć gdzie mnie spotkałaś ani tego co się o mnie dowiedziałaś - odparł, a ja Patrzyłam na niego ze zmarszczonymi brwiami. Dowiedziałam się o nim? Jedyne co wiedziałam to, że jest Ślizgonem i prefektem!

- Sprecyzuj czego konkretnie nie mogę mówić - odparłam siląc się na pewność siebie.

- Nic o moim pochodzeniu, planach, zamiarach ani o tym gdzie chodzę po lekcjach - odparł, a ja Patrzyłam na niego w szoku.

- Planach? Zamiarach? Przecież ja o niczym nie wiem - odpowiedziałam zbulwersowana, a Riddle patrzył na mnie jak na najgłupsza istotę na ziemi.

- Oczywiście, że na razie nic wiesz. Jeżeli masz być moim poddanym musisz wiedzieć kilka z tych rzeczy - odparł, a ja cofnęłam się o krok do tyłu. Miałam dość mało miejsca między regałami, ale chciałam jak najbardziej odsunac się od chłopaka.

- Poddana? Prowadzisz jakąś sektę? - zapytałam, a Riddle zrobił mine jakby miał zamiar się roześmiać na głos.

- Prawie trafiłaś, celuj dalej - odparł, a ja pokręciłam głową. Myślał, że dołączę do jego organizacji? Sekty? Jednak z innej strony Dumbledore wiedział na co mnie wysyła i kim jest ten człowiek więc może powinnam się zgodzić?

- Nie pisałam się na to! Nie będę twoja służąca! - odparłam, a Riddle w mgnieniu oka przycisnął mnie do regału. - Nie będę Ci posłuszna! Co sobie wyobrażasz? - zapytałam, a Ślizgon prychnal na moje słowa.

- Nic nie robię bez przyczyny - odparł uśmiechając się w trochę złowieszczy sposób. - A teraz podwiń rękaw - odparł, a ja czując jak trzęsie się moje ciało Patrzyłam prosto w oczy Riddle'a.

- Nie myśl sobie, że będę Ci przynosić herbatkę i odwalać za ciebie brudną robotę.

- To nie twoja decyzja, tylko moja, a teraz podwiń rękaw - odparł, a ja zrobiłam to drżącym rękoma. Ślizgon chwycił mocno mnie za przedramię co również uczyniłam, ale zdecydowanie delikatniej. Patrzyłam jak powoli wyjmuje różdżke po czym przykłada ja do mojej i jego ręki. Jego skóra była zimna i jasna jakby rzadko wychodził na zewnątrz. W pewnym momencie zorientowałam się, że przygląda mi się jak go obserwuje więc odwróciłam wzrok.

- Ja Thomas Marvolo Riddle przysięgam, że umyślnie nie zranię Darcy Weaver fizycznie ani nie zlecę zrobienia tego przez kogoś innego - odparł, a z jego różdżki wyleciał srebrny snob światła, który oplotl nasze ręce. Poczułam mały uścisk na ramieniu, ale nie był bolesny, raczej lekko uwierajacy.

- Czy ty Darcy Weaver przysięgasz, że nie zdradzisz moich planów, zamiarów oraz mojego pochodzenia? - zapytał patrząc na mnie intensywnie.

- Przysięgam - odparłam, a kolejny snob połączył nasze ręce ściskając je mocniej. Riddle wykonał dziwny ruch ręką i nagle światło zniknęło, a ja nie czułam ucisku.

- Od teraz jesteś moją podwładną. Niedługo dowiesz się co to oznacza - odparł i odszedł. Tak po prostu odszedł! Co właściwie się stało? Czy ja właśnie poniekąd przysięgłam Riddlowi posłusznośc! Przecież to wariactwo! Dlaczego się zgodziłam?

Stałam tak dłuższy moment w bibliotece nie potrafiąc się ruszyć. Nie mogłam uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło! Nie na to się pisałam! Tak bardzo chciałam poprosić Dumbledore'a abym wróciła do swoich czasów. Wolałam być gnębiona i ignorowana niż być służąca psychopaty!

|_|-|_|

Następnego dnia Siedziałam na błoniach myśląc o tej całej sytuacji. Jak to mogło się stać? Nie byłam tego pewna, ale wiedziałam jednak, że nie było odwrotu. Czyli tym się stałam, podwładną psychopaty!

W pewnym momencie podszedł do mnie nie wysoki Ślizgon z brązowymi włosami.

- Ty zapewne jesteś Darcy? Riddle czeka na ciebie na piątym piętrze - odparł, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.

- A ty jesteś? - zapytałam mierząc chłopaka wzrokiem. Czyżby był jednym z jego podwładnych?

- Avery - odparł uśmiechając się w moją stronę na co kiwnelam głową. - Radzę ci się nie spóźnić - odparł, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Nic mi nie zrobi! Nawet jeśli się spóźnię!

Wstałam powoli z mojego wygodnego miejsca pod drzewem i skierowałam swoje kroki w kierunku czekającego na mnie Riddlea. Spostrzegłam go czekającego na środku korytarza.

- Nie spieszyło Ci się - odparł pretensjonalnie mierząc mnie wzrokiem.

- Chciałeś coś ode mnie? - zapytałam, a Ślizgon skinął głową.

- W moim gronie będę cię przedstawiał jako swoją towarzyszkę, ale żebyś sobie nie pomyślała o niczym więcej - odparł, a ja skinelam glowa.

- To tyle? - zapytałam podnosząc lekko brew.b

- Oczywiście, że nie. To był tylko wstęp - odparł idąc przed siebie, a ja stanęłam przez chwilę w miejscu, ale już po chwili szlam za Riddlem w nieznanym mi kierunku, którym okazała się być biblioteka. - Teraz powiesz mi kim jesteś - odparł gdy dotarliśmy do nieznanego mi działu. Poczułam jak robi mi się gorąco, ale starałam się nie pokazywać tego, że się denerwuje.

- To znaczy? - zapytałam mając spora nadzieję, że nie zapyta o to, o czym nie chciałabym opowiadać.

- Nie znalazłem twojego nazwiska w spisie czarodziejów czystej krwi - odparł, a ja zmarrszylam brwi.

- Szukałeś mnie? - zapytałam zdziwiona.

-Jesteś czystej krwi? - brnął dalej patrząc mi intensywnie w oczy jakby miał w nich wykrywacz kłamstw.

- Tak, oczywiście, że jestem. Jak inaczej byłabym w Slytherinie - odparłam próbują utrzymać kontakt wzrokowy z chłopkiem co okazało się być trudniejsze niż sądziłam.

- W takim razie jak to wyjaśnisz? - zapytał prostując się górując dość sporo nade mną.

- Moja rodzina nie pochodzi z Angli, a przynajmniej część z niej - odparłam i mówiłam prawdę. Część more rodziny przeniosła się dwa pokolenia przede mną z Ameryki do Europy gdzie mój ojciec poznał moja matkę.

- Dobrze - odparł odsuwając się ode mnie i odchodzac ode mnie opuszczając nagle bibliotekę jak zwykle zostawiając mnie sama bez cienia pożegnania.

- Tobie też do zobaczenia Riddle - odparłam wzdychając głęboko.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu