| XXXII |

1.3K 78 4
                                    

Poszliśmy na bal u Slughorna kilkanaście minut później. Przez cały czas udawałam i przywdziewałam uśmiech na mojej twarzy. Nie chciałam wszystkiego zepsuć, a przede wszystkim jeśli chodzi o plany Riddle'a. Kilka razy rozmawiał z nauczycielem i uśmiechał się do niego serdecznie.

- Poczekaj na mnie przed drzwiami - odparł, kiedy wszyscy zaczęli się zbierać z powrotem do swoich dormitorium.

- Dobrze - powiedziałam krótko wychodząc faktycznie z pomieszczenia, poprawiając swoją sukienkę. Na Toma czekałam kilka minut stojąc w ciszy i lekkiej ciemności gdyż nie wszystkie świeczki na korytarzu zostały zapalone.

- Idziemy - usłyszałam obok siebie głos Riddle'a, który nie zatrzymując się po wyściu z gabinetu Slughorna pognał przed siebie, a ja za nim.

- O co go pytałeś?

- O eliksiry. Odwracam jego uwagę - stwierdził, a ja lekko skinęłam głową idąc obok Ślizgona w równym tempie. - Myślisz, że udałoby mi się zabić Dumbledore'a? - zapytał w pewnym momencie Tom, co muszę przyznać, bardzo mnie zaskoczyło.

- Nie teraz, ale w przyszłości zapewne tak - przyznałam nie chcąc wdawać się w szczegóły na temat jego przyszłości. Sama byłam bardzo wdzięczna, że nigdy mnie o nią nie zapytał.

Po tych słowach brunet nie powiedział do mnie nic aż dotarliśmy do pokoju wspólnego.
- Jutro o dziesiątej przy bibliotece - powiedział na pożegnanie, na co odwróciłam się szybko w jego stronę i pokiwałam głową w odpowiedzi.

- Tobie też dobranoc - mruknęłam zanim weszłam do dormitorium.

Następnego dnia nie chciało mi się wstawać z łóżka i gdyby nie fakt iż zapewne Riddle miałby mi to za złe przez tydzień, nie ruszałabym się z miejsca. Z lekkim westchnieciem ubrałam swój mundurek szkolny, bez swetra i szaty wierzchniej, po czym wyszłam z dormitorium. W pokoju wspólnym nie było Riddle'a, ale mogłam się tego spodziewać, bo z reguły Tom mało sypiał.

Gdy byłam już w drodze do bliblioteki spotkałam Averego, który podrywał jakąś Krukonkę z rudymi włosami i piegami na całej twarzy. Uśmiechnęłam się na ten widok i pokręciłam lekko głową na ten widok.

- Wiesz gdzie mnie szukać - odparł Ślizgon z uśmiechem wzrokiem lustrując dziewczynę, gdy ta odchodziła.

- Znasz chociaż jej imię? - zapytałam z uśmiechem patrząc na Averego próbując się nie zaśmiać obserwując jego dokonania.

- Emily... Albo Loren - odparł po chwili udając, że się zamyśla po czym machnął ręką. - Oczywiście, że wiem! Próbuje ją zaprosić na randkę od początku roku - burknął pod nosem.

- Czyli raptem kilka dni. Gratuluję - przyznałam na co chłopak lekko wywrócił oczami.

- A ty co? Nie z Riddlem?

- Mówisz tak jakbym była do niego przyczepiona na rzep - stwierdziłam, a Avery wzruszył lekko ramionami.

- A tak nie jest? - zapytał, ale gdy zobaczył mój wzrok uniósł ręce w geście obrony. - Żartowałem. Po prostu to się często nie zdarza.

- Idę się z nim właśnie spotkać - odparłam, a Avery uśmiechnął się zwycięsko.

- Dobrze, nie chce być przyczyną spóźnienia, więc lepiej już idź - stwierdził na co skinęłam lekko głową z uśmiechem kierując się do biblioteki, ale po drodze wpadłam na Riddle'a, który stał pod ścianą patrząc na mnie, kiedy zbliżałam się do niego nie śpiesząc się zbytnio.

- Dużo czasu spędzasz z Averym - stwierdził, na co ja zmarszczyłam lekko brwi.

- Na pewno nie więcej niż z tobą. Spokojnie, nie odbiorę Ci potencjalnego partnera - zażartowalam na co Tom zmierzył mnie zimnym wzrokiem. - Ja tylko żartowałam! - powiedziałam, ale w tym momencie zaczęłam przyglądać się Riddle'owi, który patrzył gdzieś w oddał, ale na pewno na nic interesującego. - Czy jesteś zazdrosny?

- Nie rozśmieszaj mnie - powiedział od razu na co uniósłam lekko brwi uśmiechając się pod nosem.

- Czyli jednak - stwierdziłam z uśmiechem patrząc prosto na Toma czekając aż ten spojrzy na mnie.

- Nie powiedziałem, że tak - odpowiedział odwracając wzrok w moją stronę.

- No wiesz. Jestem twoją dziewczyną, to naturalne - wzruszyłam ramionami widząc jak chłopak zaczyna się irytować. - Dobrze, przestaję - stwierdziłam powiedziałam podchodząc bliżej Toma i obejmując jego szyję rękoma na co lekko się wzdrgnął - Jeśli się przyznasz.

- Nie jestem zazdrosny - powiedział twardo patrząc na mnie z powagą. Ja w tym momencie przesuwałam lekko opuszkami palców po jego karku.

- Zero zabawy - stwierdziłam przechylając lekko głowę do boku. - Naprawdę nie wiem dlaczego jeszcze cię lubię. Jesteś dla mnie wredny! - zarzuciłam chłopakowi.

- Ja? Jestem najmilszą osobą jaką spotkałaś - stwierdził unosząc lekko brwi próbując powstrzymać się jednoczenie od uśmiechu.

- Oczywiście - powiedziałam z uśmiechem na twarzy przyglądając się przez chwilę chłopakowi. - Możemy iść - stwierdziłam puszczając Toma ze swoich objęć.

- Wszystkie kobiety są takie czy tylko Ty? - zapytał gdy szliśmy ramię w ramię w stronę wcześniej wspomnianej biblioteki.

- Jestem wyjątkowa - stwierdziłam z uśmiechem. - Nie masz zbytniego doświadczenia z płcią przeciwną, nieprawdaż? - zapytałam obserwując kątem oka reakcję chłopaka.

- Nie było mi to potrzebne.

- Ale w jakiś sposób podobasz się większości dziewczyn w Hogwarcie - odparłam chowając ręce za plecami próbując naśladować chód chłopaka. - Ciekawe zjawisko.

- Czyżby? - zapytał unosząc lekko brwi. - Jestem inteligentny, przystojny i tajemniczy. Czy to nie to co pożądają kobiety? - zapytał mimo iż zapewne znał odpowiedź na to pytanie. Prychnęłam na jego słowa.

- Do tego bardzo skromny.

- Skromność to wada. Należy wiedzieć jak sprzedawać swoje atuty i ukrywać wady.

- Na przykład to, że jesteś dupkiem - mruknęłam pod nosem co Riddle już nie skomentował.

W bibliotece spędziliśmy sporo czasu poszukując głupot, które przedstawił mi Riddle. W większości były to pojęcia, których nawet nie potrafiłam wypowiedzieć czy nazwy składników, których zapewne nigdy na oczy nie zobaczę.

- Zmęczyłam się - stwierdziłam siadając na krześle dając odpoczynek moim kończynom. Od noszenia ciężkich ksiąg, a przede wszystkim od zdejmowania ich z górnych regałów wszytsko mnie bolało. Za to Riddle siedział przy biurku i czytał to, co mu przyniosłam. Nie raz miałam ochotę zrzucić jedną z moich ksiąg na jego głowę.

- I tak skończyliśmy na dzisiaj - powiedział zerkając na zegar wiszący pod ścianą. - Jesteś wolna.

- Świetnie. Idziesz ze mną na spacer? - zapytałam odwracając się w stronę chłopaka, który podniósł swój wzrok znad księgi. Przez chwilę Tom siedział w ciszy, po czym podniósł się z krzesła i podszedł do mnie czekając aż wyjdę wraz z nim z biblioteki.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum