| XII |

1.7K 79 31
                                    

- Myślałam, że chcesz się wymigać - powiedziałam, a Riddle popatrzył na mnie z podniesionymi brwiami.

- Nie robię tego z przyjemności - powiedział Ślizgon, a ja usiadłam z powrotem na kanapie obok chłopaka.

- Oczywiście - odparłam nastawiając się psychicznie na fakt, że nie będzie to najprostsza rozmowa jaką przeprowadziłam lub nawet przeprowadzę. - Czy jest coś co chciałbyś mi powiedzieć o sobie?

- Pytaj o co chcesz. Najwyżej nie udzielę odpowiedzi - powiedział Ślizgon patrząc na mnie wyczekująco.

- Gdzie mieszkasz? - zapytałam, a Tom odwrócił wzrok.

- Inne pytanie.

- Więc, jak mają na imię Twoi rodzice? - zapytałam, a Ślizgon zerknął na mnie kątem oka.

- Tom Riddle i Meropa Grant - gdy mówił te słowa wzdrygnal się lekko jakby samo wypowiedzenie ich imion wymagało od niego wysiłku.

- Często mnie okłamujesz? - gdy zadałam to pytanie i ujrzałam wzrok Toma pożałowałam zadanego pytania.

- Nie - odparł robiąc krótka ciszę między słowami. - O dziwo nie często - powiedział nie ironicznie zatrzymując wzrok w jednym miejscu przez dłuższy moment.

- O czym myślisz? - zapytałam opierając się o kanapę.

- Dzisiaj i tak za dużo się o mnie dowiedziałaś - odparł poprawiając się na kanapie patrząc na mnie z wyczekiwaniem. - Więc? Teraz twoja kolej.

- Moi rodzice to Amanda i Robert Weaver, mieszkałam w Londynie - zaczęłam mówić orientując się co takiego powiedziałam. - Mieszkam, mieszam w Londynie - poprawiłam się jednak to nie uszło uwadze Toma, który podniósł lekko brew patrząc na mnie widocznie wiedząc, że coś stoi za zrobionym przeze mnie błędem. - Co chciałbyś jeszcze wiedzieć? - zapytałam.

- Dlaczego mieszkałaś? - mogłam się spodziewać, że Ślizgon zacznie drążyć temat. Zrobiłam najbardziej niewinna mine na jaką mnie stać i popatrzyłam na Riddle'a.

- Pomyliłam się - powiedziałam z małym uśmiechem, ale tym razem Riddle nie dał się nabrać.

- Jak widzę ty za to bardzo często mnie okłamujesz - odparł, a ja miałam lekkie wyrzuty sumienia, że to była prawda.

- Gdybym mogła powiedziałabym ci o wszystkim! - powiedziałam trochę głośniej w obronie. Wiedziałam, że i tak nie wybronię się argumentem o tym, że się pomyliłam.

- Więc kto ci stoi na przeszkodzie? Błagam, myślisz, że powiedziałbym kiedykolwiek coś co mi powiedziałaś w sekrecie? Mam jakieś zasady, pomimo tego co o mnie sądzisz - odparł z zirytowniem, które można było wyczuć w głosie Ślizgona.

- Nie myślę o tobie źle, Tom - odparłam szczerze. - Ale gdybym ci powiedziała, mogłoby mieć to różne konsekwencje - odparłam, a Riddle popatrzył na mnie poddenerwowany.

- Więc powiedz mi! Nie wiem jaka to musi być tajemnica - zaczął, ale nie dałam mu dokończyć. Nie wiedziałam czy dobrze robię, jednak w głębi duszy zastanawiałam się nad tym jak okropna muszę być osoba skoro ktoś taki jak Tom Riddle okłamuje mnie znacznie mniej niż ja sama.

- Nie pochodzę stąd - wyrzuciłam to z siebie, a Ślizgon siedział widocznke analizując moje słowa. - Pochodzę z przyszłości.

- Z jak daleka? - zapytał, a ja westchnęłam cicho.

- Z 1995 roku - odparłam, a twarz chłopaka, jeden z nielicznych razów, wyrażał zaskoczenie.

- Więc, dlaczego tu jesteś? - zapytał, a ja musiałam szybko poukładać sobie w głowie ile mogę powiedzieć Ślizgonowi.

- Miałam cię poznać, co powinno być następstwem dla ważnego wydarzenia jednak nie mną pojęcia czego ode mnie oczekuje - wzruszyłam ramionami wpatrując się w Riddle'a.

- Kto od ciebie oczekuje?

- Dumbledore - powiedziałam w prost nie widząc sensu w ukrywaniu tej informacji. Riddle siedział w ciszy jeszcze przez jakiś moment po czym z powrotem przeniósł na mnie wzrok.

- Zakładam, że powiedz mi jeśli wymagałby czegoś jeszcze od ciebie? - zapytał, a ja skinelam pokornie głową, bo taka była prawda.

- Masz jakieś plany na spędzenie sylwestra? - zapytałam, a Tom popatrzył na mnie pobłażliwym wzrokiem.

- A jak ci się wydaje? - zapytał, a ja wywróciłam tylko oczami uśmiechając się.

- Chodźmy na wieże astronomiczną - zaproponowałam, a Riddle westchnał.

- Nie wystarczy ci siedzenie w pokoju wspólnym? Przy ogniu? - zapytał, a ja popatrzyłam podejrzliwie na Ślizgona.

- Byłam przekonana, że nie odczuwasz zimna - przyznałam, a Riddle parsknal dość ironicznym śmiechem.

- Jestem jeszcze człowiekiem - powiedział spoglądając na swoją książkę. - i wolałbym spędzić koniec roku siedząc tutaj i czytając książkę - dodał.

- Czyli nie chcesz mojego towarzystwa? - zapytałam udając zmartwiona słowami Ślizgona. - Podobno jaki Sylwester taki cały rok. Jeżeli spędzisz ze mną ten dzień w przyszłym roku się ode mnie nie uwolnisz - mówiłam z uśmiechem, a Riddle popatrzył na mnie z podniesioną brwia.

- Myślałem, że raczej nie przewidujesz upuszczania mnie - powiedział, a ja przezylam istny szok. Czyżby Riddle. Ten Riddle. Próbował zażartować? W tych przemyśleniach utwierdził mnie jeszcze mały uśmiech, który na jedną sekundę pojawił się na twarzy Ślizgona.

- I masz rację - odpowiedziałam przywołując do siebie zaklęciem książkę z mojego dormitorium i siadając obok chłopaka.

Siedzielismy w ciszy przerywanej odgłosem przewracanych przez nas kartek aż w końcu Skończyłam swoją lekturę i Okazało się, że dochodziła już dwudziesta.

- Pójdę się przebrać - odparłam wstając z kanapy, a Riddle zmierzył mnie wzrokiem. Byłam ubrana w stare spodnie i rozciągnięty już sweter, który uwielbiałam.

- W jakim celu? - zapytał nadal na mnie patrząc.

- Bo wyglądam jak bezdomny mugol - odparłam z uśmiechem i weszłam do dormitorium ubierając ładniejszy sweter i do tego wygodne spodnie. Uczesałam również swoje włosy w dobieranca robiąc na koniec z niego niski kok i w tej chwili uznałam, że wyglądam jak człowiek i mogę wyjść do ludzi, w tym przypadku do Riddle'a. Kiedy usiadłam obok chłopaka ten przejechał po mnie wzrokiem.

- Nadal nie widzę sensu w tym aby się przebierać - odparł, a ja spojrzałam w stronę Toma, który miał na sobie spodnie od mundurka oraz koszule i sweter. Tym razem jednak siedział bez krawata.

- O czym czytasz? - zapytałam spoglądając na dość staro wyglądająca lekturę.

- O zaklęciach i jak je tworzyć - odparł bez ogródek.

- Próbowałeś już?

- Nie, ale mam zamiar - poinformował mnie odkładając książkę na bok. - Zakładam, że nie masz gdzie się zatrzymać na wakacje - odparł, a ja skinelam głowa w odpowiedzi. - Mam zamiar poprosić dyrektora Dippeta o możliwość zostania w szkole na wakacje. Jeśli mi się uda, zapytam również o ciebie - mówił robiąc nagle przerwę jakby bardzo dobry pomysł przyszedł mu właśnie na myśl. - Jednak prawdopodobne jest to, że nie zgodzi się na to. W tym przypadku pojedziesz ze mną do posiadłości mojej... Rodziny - mówił, a ja ściągnęłam lekko brwi.

- Po co chcesz się tam udać?

- Szukam pewnej rzeczy, pamiątki - powiedział, a ja skinelam w odpowiedzi głową zastanawiając się nad kolejnym planem chłopaka.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleWhere stories live. Discover now