| LI |

656 26 5
                                    

Na wstępie chciałam was przeprosić (bo to m bez wątpienia się wam należy) za taki długi brak rozdziałów. Minęło zdecydowanie za dużo czasu, za co jest mi bardzo głupio. Postaram się jak tylko mogę aby wrócić do regularności, którą kiedyś potrafiłam utrzymać... A teraz miłego czytania.


Avery, jak się okazało, siedział w pokoju wspólnym w towarzystwie długowłosej brunetki, która patrzyła na chłopaka spod lekko przymrużonych powiek. Bez wątpienia liczyła na coś więcej od Averego, ale Riddle przerwał jej te próby wołając do Ślizgona po imieniu. 

- Oh, muszę cię przeprosić - odparł do dziewczyny, która zrobiła smutną minę, ale po chwili wstała i odeszła. - Tak Riddle, mam o to o co prosiłeś - oznajmił widocznie zadowolony z siebie, po czym wyjął z tylnej kieszeni spodni zgięty kawałek pergaminu, który widocznie był zginany już wielokrotnie.

- Co to? - zapytałam stojąc przy Riddle'u, który od razu schował pergamin do swojej kieszeni.

- Dowiesz się później - mruknął, po czym skinął głową na Averego, który zdawał się od razu rozumieć co Tom ma na myśli. Chwilę później odwrócił się w moją stronę z uśmiechem.

- Pójdziesz ze mną na obiad? Zgłodniałem od tego zabawiania dziewczyn - stwierdził po czym zarzucił mi rękę na bark i lekko pociągnął w stronę wyjścia.

- Nie jestem głupia Avery, jakby któryś z was powiedział mi, że mam nie iść za Riddlem raczej bym tego nie zrobiła.

- Raczej? - zapytał z rozbawieniem w głosie Ślizgon, na co wzruszyłam ramionami.

- Mówisz jakbyś mnie nie znał - zaśmiałam się cicho po czym przyjęłam ramię, które Avery mi zaproponował i ruszyliśmy razem do Wielkiej Sali.

- Nie stresujesz się egzaminami końcowymi? - zapytałam patrząc na jedzącego już Ślizgona, który popatrzył na mnie zdziwiony.

- Dlaczego myślisz, że się Nie denerwuję? 

- Bo nie widziałam abyś jakoś specjalnie się do nich przygotowywał, a to już za chwilę.

To było dosłownie za tydzień więc nie przesadzałam jeśli powiedziałam, że egzaminy są tuż za rogiem.

- Nie widzisz wszystkiego, moja droga - odparł zagadkowo, na co wywróciłam lekko oczami i wróciłam do swojej jajecznicy.

- Myślisz, że możemy już wrócić do pokoju wspólnego czy Riddle jeszcze coś kombinuje? - zapytałam widząc jak Avery uśmiecha się pod nosem, ale nic nie powiedział udając, że nawet mnie nie usłyszał. 

- Może pójdziesz do biblioteki ze mną? - zaproponowałam.

- W porządku - stwierdził odsuwając od siebie resztki swojego śniadania i ruszył razem ze mną w kierunku biblioteki. 

Avery widocznie nie mógł się skupić i po pół godziny odłożył książkę i zaczął się we mnie wpatrywać.

- Z czego będziesz zdawać?

- Z eliksirów, obrony, transmutacji, zielarstwa i oczywiście zaklęć.

- Brzmi jakbyś chciała dostać się do Ministerstwa - stwierdził podśmiechując się pod nosem, na co ja wzruszyłam ramionami.

- Bo będę próbowała - kiedy tylko to powiedziałam Avery zakrztusił się własną śliną.

- Chyba żartujesz. Riddle na pewno ci na to nie pozwoli.

- Nie musi, przecież nie kontroluje całego mojego życia.

- Jesteś tego pewna? - zapytał z nieco złośliwym uśmiechem.

Nie odpowiedziałam mu na to pytanie i wróciłam do nauki, chociaż już nieco mniej zmotywowana. Po dwóch godzinach Avery stwierdził, że możemy już wracać do pokoju wspólnego, gdzie nie spotkałam jednak Toma. Nie widziałam go też nigdzie do końca tego dnia.

***

Tydzień Owutemów nadszedł szybciej niż się tego spodziewałam. Miałam wrażenia, że zaraz ze stresu zacznę sobie wyrywać włosy. Natomiast Tom był ostoją spokoju, co chociaż trochę mnie uspokajało.

Mimo iż testy teoretycznie nie były mocno wyczerpujące to znacznie bardziej obawiałam się tych praktycznych. Denerwowałam się, że nie uda mi się rzucić jakiegoś zaklęcia czy pomylę składniki na eliksirach, a przecież z wszystkiego musiałam mieć co najmniej powyżej oczekiwań! 

Riddle zdawał podobne przedmioty, toteż przed większością z nich stał obok mnie i narzekał, że tak się denerwuję chociaż cały czas się uczyłam. Mimo tego w przeciwieństwie do niego nie miałam przecież niezwykłego wrodzonego talentu! Rzadko kiedy widywałam go z książką, a jak już z jakąś siedział to najczęściej była z działu ksiąg zakazanych. 

Kiedy czekaliśmy przed moim ostatnim egzaminem (wówczas Riddle zaliczył już wszystkie swoje), który był z zielarstwa Riddle siedział na parapecie i zapisywał coś w swoim notatniku. 

- Żadnego powodzenia? - zapytałam gdy wiedziałam, że już za chwilę moja kolej.

- Przecież "powodzenia" nie zmieni stanu rzeczy. Poza tym zielarstwo jest na tyle nudne, że powinnaś sobie z nim poradzić - odparł lekko zamyślonym głosem nie odrywając swojego wzroku od kartek.

Po chwili zostałam wywołana i musiałam przyznać, że zadania przed którymi zostałam postawiona nie były wcale aż takie złe, jakich się spodziewałam. Możliwe, że to dzięki jednej książce, którą dostałam od profesor zielarstwa gdy dowiedziała się, że postanowiłam zdawać ten przedmiot.

- I jak ci poszło? - zapytał Avery gdy tylko wyszłam z sali. Widocznie był bardziej spokojny niż rano. Wcale mu się nie dziwiłam. 

- Chyba w porządku - wzruszyłam ramionami starając się nie zapeszyć, bo nie byłam całkowicie pewna, że wszystko zrobiłam dobrze.

- Riddle czeka na ciebie w swoim dormitorium - odparł gdy zaczęliśmy się kierować w kierunku pokoju wspólnego Ślizgonów. Skinęłam głową i gdy tylko weszłam do pokoju widziałam, że chłopak zaczął się pakować.

- Już się zbierasz? Przecież wyruszamy dopiero jutro - stwierdziłam, na co Riddle popatrzył na mnie ze znudzonym wzrokiem.

- Lubię mieć przygotowane wszystko z wyprzedzeniem - stwierdził zamykając swój kufer i usiadł na łóżku.

- Pojedziemy do Londynu i zatrzymamy się u mojego starego znajomego. Tylko na ten pierwszy miesiąc. Później dowiesz się reszty - stwierdził, na co skinęłam lekko głową nie mając zamiaru zbytnio dyskutować z nim.

- Wyjedziemy z Londynu? - zapytałam, na co Tom przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.

- To zależy od wielu czynników. 

 Westchnęłam cicho i usiadłam obok chłopaka wiedząc, że przed nami zaczyna się zupełnie nowe życie, na które nie byłam przygotowana. Do tego został jeszcze Dumbledore, który na pewno nie odpuści. 

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz