| XVII |

1.5K 76 45
                                    

Szłam przyspieszonym krokiem przed siebie. Wiedziałam bardzo dobrze, gdzie jest chłopak i musiałam go jak najszybciej stamtąd wyciągnąć aby żaden z nauczycieli nie zobaczył go w takiej sytuacji na korytarzu, bo mimo, że był prefektem i do tego znalazłby idealne wytłumaczenie to mógłby trafić do grona podejrzanych.

Albowiem znaleziono kolejne dwa ciała spetryfikowane i nauczyciele zarządzili godzinę policyjną. Niedługo mieli wchodzić do pokoi aby przekazać potrzebne informacje, a nieobecność Toma byłaby od razu zauważona.

Gdy weszłam do łazienki dziewczyn ku mojemu zadowoleniu Riddle stał przed zamykającym się przejściem.

- Co tutaj robisz? - zapytał, a ja musiałam wziąść kilka głębszych wdechów, bo tak szybki chód po schodach nie był dla mnie normą.

- Zaraz będzie inspekcja w pokoju wspólnym. Wprowadzili ją na kolacji - odparłam, a Ślizgon skinął głową podchodząc do mnie aby następnie wyjść z pomieszczenia. Szliśmy dobrą chwilę w ciszy aż w pewnym momencie bez wątpienia usłyszałam głos Slughorna. Zważając na mine Toma nie byłam w tym sama. Chłopak rozejrzał się szybko i wciągnął mnie do schowka na miotły, który był nieopodal nas.

- Ani słowa - powiedział nad moim uchem. Na moje nieszczęście sam schowek był dość ciasny, a do tego wypełniony rzeczami przez co byłam ściskana między Ślizgonem, a drzwiami. Gdyby ktoś je otworzył, zapewne upadła bym na podłogę.

Tak jak zarządał Riddle nic nie powiedziałam. Stałam cicho przez cały czas słysząc głosy nauczycieli, a fakt, że moja klatka stykała się z tą Riddle'a nie pomagała mi w nie ruszaniu się.

- Weszli do sali obok - wyszeptał prawie nie słyszalnie. Skinęłam lekko głową poprawiając się, bo coś przez cały czas wbijało się w moją talię boleśnie.

- Tom, zabierzesz to coś po prawej stronie? - zapytałam półgłosem, a następnie usłyszałam oraz poczułam jak Ślizgon porusza się próbując w ciemności wyłapać coś co dotykalo mnie z tamtej strony.

- To pudło, nie dam rady go przesunąć, to ty musisz się inaczej ustawić - powiedział gdy głosy nauczycieli były stłumione jednak nadal słyszalne. Skinęłam głową i przycisnęłam się do klatki chłopaka czując jak szybko bije moje serce. Ku mojemu zdziwneiu to należące do Toma również nie biło normalnie.

- Dziękuję profesorze Dumbledore, na pewno skorzystam z jej rady - powiedział donośny głos nauczyciela i po chwili można było słyszeć kroki i dźwięk zamykanych drzwi. Gdy tylko odgłos butów ucichł Tom otworzył lekko drzwi i wyszliśmy na światło dzienne, które biło mi zdecydowanie za mocno po oczach.

Gdy odeszliśmy bez słowa kawałek w stronę pokoju wspólnego Ślizgonow Riddle rzucił mi spojrzenie jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wybrzmiało z jego ust ani jedne słowo.

- Powiedz to co masz powiedzieć, bo nie lubię gdy tak na mnie patrzysz - wypaliłam, a Ślizgon odchrząknął odwracając wzrok.

- Nie teraz - odparł, a ja wywróciłam lekko oczami wślizgując się razem z chłopakiem do pomieszczenia, a którym znajdowało się już dużo uczniów.

Gdy tylko znaleźliśmy się przy fotelach podszedł do nas Avery trzymając rece w kieszeniach.

- Nie było tu jeszcze Slughorna - odparł, a Tom skinął głową. Widocznie ja odczuwałam większą ulgę w tej sytuacji niż Riddle, który wyglądał jakby dopiero co wrócił z masażu.

Jak na zawołanie krótko po tych słowach do pokoju wspólnego wszedł profesor patrząc na nas wszystkich z uśmiechem, a przede wszystkim robił to gdy dostrzegł Riddle'a.

- Witajcie. Jak wiecie wprowadzono godzinę, do której możecie przemieszczać się po zamku, a do tego najlepiej aby wszyscy chodziki w grupach. Policzę uczniów i możecie udać się już do swoich łóżek - powiedział drżącym głosem starając się na zewnątrz wyglądać w miarę optymistycznie jednak sprawne oko od razu dostrzeże, że to tylko pozory.

Slughorn przeszedł licząc wszystkich uczniów po czym zapisał coś w swoim notatniku i wyszedł zapominając się pożegnać. Westchnęłam cicho i spojrzałam na Toma, który stał obok wraz z Averym nie mówiąc ani słowa.

- Idę do siebie - powiedziałam zerkając na Ślizgonów aby po chwili zrealizować swoje zamiary. Gdy tylko położyłam się do łóżka poczułam jak wszystkie moje emocje i wrażenia z tego dnia odpływają, a ja staram się jak najszybciej zapaść w sen.

Od chwili obudzenia się wiedziałam, że to nie był mój dzień. Zbliżały się do tego moje urodziny, które po raz pierwszy nie będę spędzała wraz z rodziną. Starałam się odsunąć na bok moje myśli o przyszłości i ubrałam się wychodząc do pokoju wspólnego, w którym ku mojemu zdziwieniu nie czekał na mnie Riddle jak zazwyczaj. Zamiast tego na fotelu siedziała Lukrecja, która rozpromieniła się gdy tylko mnie ujrzała.

- Darcy! Kochana. Tak dawno się nie widziałyśmy - powiedziała podbiegając do mnie i lekko obejmując. - Chodźmy razem na śniadanie to porozmawiamy sobie - powiedziała, a ja z braku innych alternatyw postanowiłam się jednak zgodzić.

Przez całą drogę czułam narastające poczucie, że dziewczyna ma zamiar poruszyć jakiś ważny temat, ale przez cały czas rozmawiała tylko o błahych rzeczach.

- Jak się układa tobie i Tomowi? - zapytała nagle, a ja uniósłam lekko brew od razu zaptzestajac tego i odchrząknęłam lekko.

- Dobrze. Nie narzekam - powiedziałam z udawanym uśmiechem, a Black skinęła lekko głową.

- Bo taka jedna dziewczyna. Bethany, nie znasz jej. Podoba jej się Riddle - odparła, a ja zmarszczyłam brwi idąc dalej przed siebie.

- A gdzie tutaj moja rola? - zapytałam, a Lukrecja zacisnęła lekko usta po czym klasnęła w dłonie i poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu i wciąga do pobliskiej sali. Gdy odwróciłam się ujrzałam dość drobną blondynkę, która nie była ani bardzo ładna ani bardzo brzydka. - Czego ode mnie chcesz? - skrzyzowalam ręce na piersiach wzrokiem szukając innego wyjścia niż drzwi, które na pewno były zamknięte zaklęciem.

- Nic wielkiego. Ty sobie tutaj Poleżysz kiedy ja zdobędę serce Toma - odparła z uśmiechem podchodząc do mnie. Chwyciłam miejsce, w którym powinna znajdować się moja różdżka jednak jej tam nie było. - Tego szukasz? - zapytała unosząc w górę moją własność i lekko nią machając. - Nic nie będzie bolało. Po prostu zaśniesz - powiedziała z wyciągnięta różdżka w moją stronę.

Tak jak obiecała dziewczyna poczułam jak powoli odpływam aż w końcu zamknęłam oczy i opadłam na ziemię.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleWhere stories live. Discover now