| XVI |

1.5K 81 58
                                    

Siedziałam razem z Riddlem w jego gabinecie w Komnacie Tajemnic. Dość zdudzona brakiem zajęcia próbowałam znaleźć najbardziej odpowiednią dla mnie pozycję na krześle czego w pewnym momencie również zaprzestałam.

- Tom - zagadnęłam, a chłopak mruknął w moją stronę co miało oznaczać, że miałam dalej mówić. - Skoro jesteś dziedzicem Slytherina, a z tego co czytałam ostatni znani dziedzice już nie żyją, to gdzie się wychowałeś? - zapytałam, a Ślizgon nie podnosił na mnie ani razu wzroku pisząc coś swoim jak zwykle perfekcyjnym pismem.

- Jak ci się zdaje? - zapytał, a ja fuknęłam na jego słowa lekko.

- Jakbyś nigdy nie mógł mi odpowiedzieć wprost - stwierdziłam oburzona starając się mówić wyraźnie jednak język zaczął mi się plątać.

- Piłaś coś? - zapytał, a ja wywróciłam oczami odchylając się na moim krześle.

- Co to ma do rzeczy? - Tom popatrzył na mnie pobłażliwie prostując się na swoim siedzeniu.

- Jesteś niepełnoletnia - zauważył, a ja prychnęłam na jego słowa patrząc chłopakowi prosto w oczy.

- Skąd wiesz? Może w moim świecie mam już siedemnaście lat. Nawet nie wiesz kiedy mam urodziny - stwierdziłam, a Tom popatrzył na mnie przez chwilę po czym poczułam jakby pas zaciskał się na mojej głowie. Nie było to bolesne, ale nie należało to do przyjemniejszych czuć.

- Drugiego czerwca. Tak jak myślałem, jesteś niepełnoletnia - zauważył, a ja popatrzyłam na Riddle'a z oburzeniem.

- Nie możesz mi tak zaglądać do głowy! - powiedziałam stanowczo, a Ślizgon uniósł lekko brwi kładąc obie dłonie na biurku jednak nie wstając.

- Nigdy tego nie robiłem. Do teraz - stwierdził, co nie zmieniło mojego podejścia do tej sytuacji.

- Powiedziałabym ci, gdyby cię to interesowało - odparłam, a Riddle popatrzył na mnie pobłażliwie.

- Masz dziwną opinię o mnie. Najpierw stwierdzasz, że mi na tobie zależy, a następnie mówisz, że nie obchodzi mnie data twoich urodzin. Nie jesteś małą dziewczynką, zdecyduj się - powiedział wrednie, na co ja skrzyzowalam ręce na piersiach i popatrzyłam twardo na chłopaka.

- Jesteś irytujący - stwierdziłam.

- A ty pijana - odpowiedział na co wywróciłam oczami.

- Przesadzasz - powiedziałam na co Riddle wstał stojąc nade mną.

- Więc wstań - Ślizgon patrzył prosto na mnie bez cienia żartu. Jeżeli miałabym być szczera obawiałam się co takiego mógł wymyślić Tom. Mogłam już się kilka razy przekonać iż czasami ma niespodziewane i nie do końca moralne pomysły. Po chwili jednak podniosłam się z fotela i stanęłam na przeciwko Riddle'a. - Przejdź się do końca tego pokoju po tej linii - powiedział wskazując małą szczelinę między płytkami rozciągająca się przez całe pomieszczenie.

- Naprawdę? - zapytałam, ale po chwili wykonałam polecenie lekko chwiejnym krokiem. Na końcu odwróciłam się gwałtownie chcąc zażartować z Riddle'a i z tego, że nie miał racji gdy zaczepiłam jedną nogą o drugą i upadłam na tyłek obijając się jednocześnie o tył głowy. - Auć.

- Wybitna zgrabność, Darcy - powiedział i nawet stąd mogłam dostrzec satysfakcję w jego wzroku. Podszedł do mnie po chwili i wyciągnął przed siebie dłoń oferując mi pomoc. - Wstań - odparł, a ja wywróciłam lekko oczami mimo wszystko podając dłoń Ślizgonowi masując jednocześnie tył głowy. - Rozcięłas sobie skórę? - zapytał odwracajac moje ciało do chłopaka plecami po czym poczułam jego dotyk na mojej głowie. - Nie ruszaj się - stwierdził wyciągając z kieszeni różdżke i po chwili ból zniknął. Odwróciłam się w stronę Riddle'a, który chował swoją własność.

- Dziękuję - powiedziałam, a chłopak skinął głową.

- Co dostanę w zamian? - zapytał żartobliwie, a ja uniósłam brwi patrząc w oczy Toma, który widocznie był ciekawy odpowiedzi.

- Z rzeczy dostępnych tutaj mogę zaoferować jedynie siebie - powiedziałam zanim zdarzyłam ugryźć się w język po czym zorientowałam się jak to zabrzmiałam i poczułam jak moje policzki robią się krwisto czerwone.

- Nie gustuję w pijanych dziewczynach - odparł, a ja uniósłam lekko brew analizując każdy kawałek twarzy Ślizgona.

- A gdybym nie była pijana? - zapytałam z ciekawości przechylając głowę lekko na bok. Riddle popatrzył na mnie z politowaniem nie odwracając się jednak.

- Nie wyobrażaj sobie za wiele - powiedział, a ja prychnęłam.

- A ty się powtarzasz - stwierdziłam na co Tom zaśmiał się krótko.

- A gdybym odpowiedział twierdząco? - zapytał hipotetycznie Riddle na co wzruszyłam lekko ramionami.

- Może i byś dostał nagrodę - stwierdziłam patrząc prosto w oczy chłopaka czując jak atmosfera między nami zdecydowanie się zagęszcza. Na pewno dużo bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

- Ale to się nie zdarzy - odparł prostując się i wracając do swojego stanowiska. W tym momencie słowami nie potrafiłabym opisać moje zdziwnia względem naszej wymiany zdań oraz moich słów. Nie pije już nigdy więcej.

Następnego dnia obudziłam się z okropnym bólem głowy i suchością w ustach, która była nie do zniesienia. Musiałam wypić prawie litr wody aby wyjść ze swojego dormitorium w kierunku pokoju wspólnego, w którym siedział już Riddle czytając jakąś książkę.

- Już na nogach? - zapytałam siadając obok Ślizgona, który zmierzył mnie krótko wzrokiem i wrócił do swojej lektury.

- A ty nareszcie trzeźwa - stwierdził na co wywróciłam oczami patrząc przez ramię chłopakowi aby dostrzec co takiego czyta.

- Ty też powinieneś czasem odpuścić - powiedziałam na co Riddle uniósł brew odwracając w moim kierunku powoli głowę.

- Po tym co mówiłaś i robiłaś wczoraj wolę nie testować tego na swojej osobie - stwierdził, a ja poczułam jak fala zażenowania swoją osobą spływa na mnie.

- Czy- Czy zrobiłam coś po wyjściu z komnaty? - zapytałam wiedząc, że od tamtego momentu pamiętam najmniej.

- Kilka rzeczy. Jestem zdania, że nie chcesz tego pamiętać - odparł z cieniem rozbawienia w oczach co było kolejnym zdziwniem tego dnia.

- Zniosę najgorsze - stwierdziłam, a Riddle wzruszył ramionami odkładając książkę na bok i patrząc prosto na mnie.

- W pewnym momencie przygwoździłaś mnie do ściany i groziłaś, że jeśli cię dalej nie poniosę to pójdziesz do bazyliszka i go zabijesz - odparł, a ja schowałam twarz w dłoniach słuchając słów chłopaka. - Potem trzy razy się przewróciłaś, uderzyłaś o posąg krzycząc następnie na niego aby uważał jak idzie, a na koniec kłóciłaś się ze mną, że gdy weźmiemy ślub to chcesz być w czarnej sukni, bo to będzie pogrzeb twojej dumy - gdy skończył nie potrafiłam spojrzeć Riddlowi w oczy. Gdy uniósłam lekko wzrok ujrzałam Toma z podniesionymi kącikiem ust. To było dla mnie na tyle dużym szokiem, że prawie zapomniałam o tym co przed chwilą Ślizgon do mnie powiedział.

- Nigdy więcej nie pije.

Po drugiej stronie | Tom Marvolo RiddleWhere stories live. Discover now