Odeszła

399 23 14
                                    

Próbowałam sobie to wszystko poukładać gdy płynęłam statkiem na drugi koniec oceanu. Stamtąd wypożyczyłam samochód oczywiście nie na moje nazwisko. Byłam juz w drodze do Madrytu. Spojrzałam w lusterko na Paulę która smacznie spała od kilku godzin. Madryt? To był bardzo zły pomysł ale tak naprawdę to jedyne miejsce w którym Sergio nie będzie miał odwagi mnie szukać. Nikt nie sprawdzał juz samochodów przekraczających granicę więc z łatwością dostałam się do stolicy. Nie miałam jakiegoś planu. Zazwyczaj moje decyzję były spontaniczne. To była właśnie jedna z nich. Tak naprawdę jechałam centralnie w paszczę lwa. Peruka, odpowiedni strój - byłam przygotowana. Wjechałam na dobrze znaną mi ulice i zaparkowałam samochód przy chodniku. Uchyliłam szybę aby zobaczyć jak wiele się zmieniło przez ostatnie trzy lata. Ale budynek nadal wyglądał tak samo. Nigdy go nie sprzedałam więc odkąd wyjechałam na wyspę stał pusty. To byłoby raczej absurdalne żeby ktoś kogo ściga policja wrócił do miasta i to na dodatek do swojego własnego domu prawda? Dlatego nie obawiałam się niczego. Poza tym to tylko tymczasowe. Dopóki nie poukładam sobie wszystkiego w głowie i nie wymyślę co robić dalej. Oczywiście wszyscy wiedzieli gdzie jestem. No cóż, prawie wszyscy...

...................... Retrospekcja..................................
Jamajka, 3 dni temu

"Posłuchaj Raquel to co on zrobił jest nie do wybaczenia."-Denver nie mógł dłużej wytrzymać i postanowił się odezwać.

Wszyscy siedzący przy stole się z nim zgodzili.

"Chciałam wam o czymś powiedzieć." - Raquel popatrzyła na Tokio, która właśnie zrozumiała co kobieta zaraz powie

"Wyprowadzam się, nie mogę tu zostać z nim pod jednym dachem. Nie jestem w stanie tego znieść" - do oczu Raquel znowu napłynęły łzy ale tym razem szybko zamknęła oczy i łzy cofnęły się z powrotem.

"Gdzie pójdziesz?" - Tokio złapała ją za rękę

"Wiem ze to co teraz powiem będzie według was głupie ale nie mam innego wyjścia. To jedyne miejsce w którym juz nigdy go nie zobaczę.... Wracam do Madrytu"

Wszyscy popatrzyli teraz na nią z przerażona miną

"Nie możesz tam wrócić Raquel! Przecież policja, wywiad.... Gdy tylko dowiedzą się ze przyjechałaś natychmiast cię zamkną" - Palermo przemysł wszystkie za i przeciw jej decyzji. I zdecydowanie to nie było mądre.

Ale wiedzieli.... Miała rację. Nie było innego miejsca. Jeśli chciała uciec od Profesora to tylko Hiszpania była jej ratunkiem.

" Podjęłam juz decyzję, jeśli mnie złapią to będzie tylko i wyłącznie moja sprawa. Mówię wam o tym po to żebyście pod żadnym pozorem mnie nie szukali, żebyście nigdy ale to nigdy nawet nie myśleli o tym żeby mnie uratować."

Przyjaciele rozejrzeli się po sobie nawzajem. Nie mogli jej tego obiecać. Byla jedynym z nich.

" Proszę... "-Raquel popatrzyła na każdego z osobna

" Skoro taka jest twoja decyzja, my musimy ją uszanować. Chociaż nadal uważam że jest to bardzo nieodpowiedzialne" - odezwała się Tokio

"Wiem, ale chce zacząć wszystko od nowa. Nie chcę się juz męczyć i cierpieć. Wycierpiałam zbyt wiele odkąd tylko Sergio pojawił się w moim życiu."

Miała rację. Miała tak bardzo rację w tym co mówi.

"I proszę was, nie mówcie mu gdzie jestem. Wiem ze źle to przyjmie gdy dowie się ze zniknęłam. Ale nie obchodzi mnie to. On nie może wiedzieć gdzie jestem" - Oczekiwała teraz ze wszyscy jej to obiecają

Pokiwali głową na znak ze się zgadzają. Miała jeszcze coś dodać ale nagle ich miny spoważniały, wytrzeszczli oczy a ona zrozumiała co sie dzieje. Czuła ze Sergio stoi teraz centralnie za nią. W tym momencie ukuło ją serce. Ale byla na tyle silna ze wstała od stołu, odwróciła się w jego stronę. Caky czas powtarzając w myślach "Nie patrz na niego, pod żadnym pozorem na niego nie patrz!"
Przeszła obok niego i znowu poczuła jak wielki ból ze wystarczyła jeszcze chwila a wszystko znowu by do niej wróciło. Poszła tak szybkim krokiem jak tylko mogla na górę. Otworzyła drzwi od pokoju, wbiegła do niego a gdy ponownie je zamknęła osunęła się na ziemię. Z oczu pociekły jej łzy więc schowała głowę w ręce przyciągając do siebie kolana. Siedziała tak przez kilka minut a gdy doszła juz do siebie - o ile w ogóle można tak powiedzieć - wstała, podeszła do szafki przy łóżku i wyciągnęła z niej czerwone pudełko. Usiadła na łóżku, spojrzała na swoją dłoń. A dokładnie na tej jeden palec na którym znajdował się pierścionek zaręczynowy. Ściągnęła go z palca i włożyła do pudełka. Wzięła głęboki wdech i wyciągnęła walizkę z szafy....

Estoy contigo // Dom z papieru //Serquel Where stories live. Discover now