Pogrzeb

417 23 0
                                    

Kiedy ktoś odchodzi dopiero zaczynasz sobie uświadamiać jak bardzo go potrzebowałeś. Tracimy ludzi tak szybko, nie wiedząc kiedy jednego dnia możemy obudzić się sami. I chyba tego się właśnie boję. Zawsze radziłam sobie sama. Każdy problem rozwiązywałam bez niczyjej pomocy. Ale ona zawsze była przy mnie, nie musiała nic mówić, poprostu była i to sprawiało że czułam się silna. Nie boję się śmierci, bo wiem ze na każdego z nas przyjdzie czas. Nie boję się że nas złapią czy znajdą, bo tyle razy udało nam się wyjść z tego cało. Tak naprawdę boję się kogoś stracić. Boję się zostać sama. To najgorsze uczucie jakie można czuć. Świadomość że nie masz nikogo. Ze jesteś zdany tylko na siebie. To mnie przeraża.

Dzień był bardzo pochmurny, deszcz padał od samego rana. Niebo było szare i ponure. Krople deszczu obijały się o szyby. Sergio obudził się a jego oczy od razu się rozpromieniły. Leżała przy nim, odwrócona w jego stronę. Włosy miała rozczochrane co było słodkie. Oddychała pomału i spokojnie więc wiedział ze śpi teraz delikatnie. Czuł przy sobie jej nacie ciało i bylo to cudowne uczucie którego doznał tuż po przebudzeniu.
Dotknął jej policzka, było ciepłe chociaż za oknem strasznie padało. Odgarnął jej włosy za ucho i postanowił wziąść prysznic. Gdy wyszedł z toalety Raquel nadal spała, płakała przez wiele dni potrzebowała teraz snu. Postanowił zejść na dół i zrobić jej śniadanie. Nie był romantykiem, może to dla tego że przez całe swoje życie nie miał nikogo dla kogo mógłby się tak starać. Ona była pierwszą osobą i ostatnią w jego sercu.
W kuchni siedziała Tokio i piła herbatę. Rozmawiała z Denverem ale ucichli gdy tylko Profesor wszedł do środka.

"Dzień dobry" - przywitał się i nastawił wodę w czajniku

"Pójdę już, muszę przebrać małego" - Denver wyszedł z kuchni biorąc kilka truskawek stojących na stole.

Tokio wzięła łyk herbaty i popatrzyła na Profesora

"Jak ona się czuje?"

"Przespała całą noc, więc jest dużo lepiej niż było wczoraj. Chyba potrzebowała towarzystwa" - usiadł na krześle naprzeciwko niej

"Nie Profesorze, potrzebowała ciebie. Czasami gdy dzieje się coś złego w naszym życiu nie potrzebujemy wsparcia. Nie potrzebujemy żeby ktoś nam powiedział, że będzie dobrze. Nie chcemy wtedy zostać sami. Byłeś przy niej, chciałeś sprawić żeby się uśmiechnęła. Zrobiłeś dla niej wczoraj naprawdę wiele. Mimo ze były to drobnostki jestem pewna ze tego właśnie chciała. "

" Nie chce patrzeć jak cierpi. Nie zasługuje na to. Powinna być szczęśliwa "

" Nie na wszystko mamy wpływ Profesorze. "

Tokio wstała, poklepała go po ramieniu i poszła na górę, tym czasem Profesor zajął się robieniem śniadania.

Raquel przebudziła się chwilę temu gdy usłyszała pukanie do drzwi. Była w pokoju sama, Sergio pewnie wstał kilka godzin temu i zszedł na dół.

"Tak?" - powiedziała niepewnie, wciąż zaspanym głosem

Drzwi się otworzyły i w progu stanęła Tokio. Ich relacja nie była jakoś skomplikowana. Poprostu za sobą nie przepadały z wiadomych powodów. Czasami odpowiedziały sobie szybkimi zdaniami kończąc rozmowę. A teraz stała w jej sypialni. Raquel nie umiała wyczytać nic z jej twarzy.

Tokio podeszła do łóżka i usiadła na jego końcu

"Wiem ze nie jestem odpowiednią osobą której teraz potrzebujesz i z którą chciałabyś teraz rozmawiać ale musiałam sprawdzić jak się trzymasz"

Współczuła jej? To nie bylo w stylu Tokio, a jednak z jakiegoś powodu te słowa były szczere. Usiadła na środku i skrzyżowała nogi. Całe szczęście ze od razu po przebudzeniu bylo jej zimno i założyła szlafrok.

Estoy contigo // Dom z papieru //Serquel Where stories live. Discover now