15. Comeback

108 22 23
                                    


Jimin opierał swój podbródek o dłoń, wyglądając przez niedoczyszczone okno. Pojazd był całkowicie pusty, nie licząc jego samego i kierowcy. Stary autobus, w którym znajdował się Park, poruszał się polnymi drogami z dozwoloną prędkością. Mimo to twarde siedzenia nie zapewniały najwygodniejszego sposobu podróży, a brak amortyzatorów sprawiał, że przy każdej dziurze czy wzniesieniu czuło się, jakby pasażer jeździł konno.

Początek dnia oraz pobudka nie należały do tych najprzyjemniejszych. Nie zniknął ani ból głowy, ani obraz całującego go bruneta. Nie zmieniało to jednak faktu, że blondyn nie miał pojęcia jak znalazł się w namiocie wraz z śpiącym obok Jeonem. Jedynym plusem tamtej sytuacji było to, że dwudziestojednolatek leżał odwrócony do niego plecami i w czasie nocy nie wczepił się w jego ciało niczym koala. Jak się później okazało, średnio kontaktujący Jimin podążył w stronę płacht, a Jungkook zgarnął z auta śpiwór tego drugiego i położył się obok, tłumacząc się niedostatecznie wolnym miejscem w pojeździe.

Po szybkim śniadaniu cała drużyna skierowała się w podróż powrotną. Tym razem Park sprawnie spakował wszystkie swoje rzeczy, żeby zdążyć wybrać i finalnie ulokować się na tylnych siedzeniach jeepa. Na szczęście brunet, którego omijał szerokim łukiem od ostatniego wieczoru, siadł razem z Heeseungiem z przodu, co sprawiło, że blondyn mógł na spokojnie przewertować swoje myśli, nie zwracając uwagi na bliskości Jeona. Bardziej niż na niedoszłym zbliżeniu Park skupił się w tamtym momencie na przyszłej misji – jak to mogło wyglądać? Starczy im czasu na przygotowania? Czy wszystko pójdzie gładko lub napatoczą się niedogodności?

Pierwszym jednak ruchem, gdy dziewiętnastolatek w końcu został wysadzony w mieście, było znalezienie sklepu papierniczego z kartkami i niebieską kopertą. Jak na złość blondynowi punkty sprzedaży zostawały wcześniej zamykane w niedziele. Wtedy kolejny raz uśmiechnęło się do młodzieńca szczęście, gdyż spotkał po drodze znajomego listonosza, z którym niby przypadkowo wdał się w rozmowę.

Okazało się, że komórka rebeliantów dowiedziała się z innych źródeł o zbliżającym się wydarzeniu i zaczęli już omawiać szczegóły odbicia więźniów. Jimin dowiedział się także, że poważniejsze kwestie woleli odłożyć do jego powrotu, gdyż na pewno będzie on stanowił ważny punkt w misji. Z tą wiedzą oraz informacją, że Jung skontaktuje się z nim później telefonicznie, podążył na przystanek, znajdując się finalnie w pędzącym autobusie.

Kiedy po raz kolejny pojazd wjechał w dziurę, a mężczyzna prawie lewitował w powietrzu, miał on ochotę wypuścić ze swoich ust niecenzuralne słowa. Podekscytowanie, zmęczenie i zdenerwowanie kotłowały się w jego głowie już od jakiegoś czasu i jedyne o czym marzył to odpoczynek we własnym łóżku.

Transport w końcu dotarł na wyczekiwany przystanek, a blondyn wyskoczył z niego, jakby miał on zaraz wybuchnąć. Mimo braku sił uśmiechnął się szeroko, widząc znajomą okolicę. Ruszył żwawo, wytrzepując ze swojego ciała jeszcze krztę energii. Im szybciej w domu, tym prędzej ku uldze – powtarzał nieustannie w głowie.

Minął główny rynek, który jak na późnopopołudniową godzinę gościł wielu mieszkańców i przyjezdnych. Jimin jednak nie miał zamiaru się zatrzymywać, nadal idąc przed siebie. Nie potrzebował, aby cokolwiek kupować, a rozmowy z osobami znanymi z widzenia czy sąsiadami nie były w tamtym momencie na jego siły. Wejście na mniej uczęszczaną ścieżkę dodało mu kolejną porcję mocy, wiedząc, że znajdował się on praktycznie u celu. Jednak nie wszystko poszło tak jak przewidywał. Można by nawet rzec, że powrót do domu stanowiło dziwne deja vu.

– Powinienem zacząć się już do tego przyzwyczajać – powiedział blondyn, który po raz kolejny brudził swoje spodnie w pyle podłoża, gdy postać jego przyjaciela wtulała się w jego pierś. – Pięć metrów od bramy – wykrztusił płaczliwym głosem, wpatrując się w metalową konstrukcję.

𝐶𝑟𝑦𝑠𝑡𝑎𝑙𝑠Where stories live. Discover now