7. I'm just worried

149 31 6
                                    


– Nie ma mowy.

– Tae, no nie przesadzaj.

– Nie będę szedł na randkę, wiedząc, że w tym samym czasie ty, ryzykujesz własne życie.

– Żeby to pierwszy raz był.

Mordercze spojrzenie, które w tamtym momencie posyłał Jiminowi czarnowłosy, mogłoby zabić niejedną osobę. Gromy ciskane w kierunku blondyna niemal były dla niego słyszalne w głowie.

Obaj mężczyźni siedzieli naprzeciw siebie na szerokim parapecie w salonie, przyglądając się, spokojnie spadającym z nieba kroplom. W końcu nadszedł czas na deszcz, pozwalając nawodnić się ziemiom. Sztuczne podlewanie to jednak nie było to samo. Mimo pogody temperatura na zewnątrz nie opadała bardzo drastycznie, dlatego okna pozostawały otwarte, a ręka blondyna co chwilę sięgała za framugę, aby poczuć kuleczki cieczy, opuszczające puchate obłoki. Nawet nie posiadając w tamtej chwili przy sobie zielonych klejnotów, czuł jak woda, zmysłowo tańczyła na jego ciele, podróżując po jego skórze, od paliczków po nadgarstek, a czasami i w okolice łokcia.

Spoczywający po drugiej stronie młodzieniec postanowił zignorować słowa przyjaciela a tym samym także jego, dlatego odwrócił swe oblicze ku krajobrazowi tonącemu w strugach wody. Tae tak naprawdę nie miał nic do Junga. Po prostu martwił się wszystkim, co narażało na ryzyko jego przyjaciela. Gdy usłyszał, że czerwono włosy zaoferował Parkowi udział w kolejnej wyprawie, zaczął podawać co chwila to nowe argumenty, jak o wiele lepsze jest zostanie z nim na miejscu - miękkie łóżko zamiast częstego leżenia na ziemi, dostęp do pysznych obiadów mamy, a nie marnego lokowania się w nieznanych jadalniach, bądź nawet samodzielne szukanie pożywienia, brak zmartwień i całodziennej czujności oraz świetne towarzystwo, były jednymi z wielu wymienianych przykładów. Kim rozumiał, dlaczego jego druh podążał taką ścieżka, jednak nie zmieniało to faktu, że chciał dbać o dobro blondyna. W tamtej chwili najchętniej mocno by go przytulił i do końca życia nie wypuszczał z objęć, wiedząc, że zapewniłoby mu to bezpieczeństwo. Był jednak świadom tego, że nie odciągnie myśli Jimina od tej podróży.

– Co ci powiedział Hoseok? – zagadnął Taehyung.

– Tym razem łup może być cenniejszy – zaczął starszy. – Jeden z jego informatorów dowiedział się, że w górach pewnej wioski widziane były niebieskie kryształy.

Ta informacja zainteresowała nawet samego rolnika, który skierował swój zaskoczony wzrok na towarzysza. Kamienie z odcieni niebieskich były tymi najrzadszymi i najsilniejszymi spośród reszty znanych ludzkości. Nie dziwnym było więc, że młody poszukiwacz nie mrugnął nawet okiem, od razu zgadzając się na misję, w celu odszukania i sprawdzenia, czy widziane przedmioty były tym, czym się zdawały.

– Osoba, która przekazała te wiadomości jest podobno zaufana. Hoseok razem z grupką swoich ludzi ma zamiar ruszyć jutro z rana na jedną z wysuniętych na południe wysp. Tam znajdować ma się teren ze skarbem. Nawet jeśli informacja nie jest stuprocentowo pewna, grzechem byłoby jej nie sprawdzić. Szczególnie, że może być to ważne odkrycie i jeszcze ważniejszy atut dla naszej sprawy, dlatego zabiera mnie ze sobą – powiedział Park, mając nadzieję, że jego przyjaciel to zrozumie. – Skoro znajdujemy się w dolnej części kontynentu, podróż nie powinna zająć nam dużo czasu. Może trzy, cztery dni i będziemy z powrotem. Zapakuję się w mały plecak, bo nie potrzeba mi wielu rzeczy. A wracając... Kim jest osoba, z którą mój braciszek ma się spotkać?

Czarnowłosy na to pytanie spuścił głowę zawstydzony. Za bardzo wsłuchał się w opowiadania przyjaciela i zapomniał, co było połowiczną przyczyną tej kłótni.

𝐶𝑟𝑦𝑠𝑡𝑎𝑙𝑠Where stories live. Discover now