2. Her tears

323 37 13
                                    

Południe już dawno minęło, więc przyjaciele wyszli z budynku kierując się ku centrum wsi. Przekroczyli bramę dokładnie sprawdzając, czy wszystko zostało należycie zamknięte. Dom pozostał pusty, gdyż ojciec Tae należał do rady wioski i dzierżył odpowiedzialność za dopracowanie szczegółów dotyczących odbywającego się wydarzenia, dlatego razem z małżonką udali się wcześniej na miejsce spotkania.

Na ognisko nie trzeba było ubierać się elegancko, a najlepiej postawić na wygodę i użyteczność oraz liczyć na możliwe zabrudzenia, dlatego nie opłacało się zakładać ubrań z tych lepszych materiałów. Jimin tego dnia postawił na luźną szmaragdową koszulkę, która podkreślała jego zielone oczy oraz czarne, dopasowane getry. Talię przewiązał z kolei bluzą w tym samym ciemnym kolorze. Chłopak zabrał jeszcze ze sobą materiałową torbę, do której wcisnął kilka drobnostek, jednak głównym jej przeznaczeniem było przechowywanie beżowego swetra.

Mimo tego, że trwał właśnie środek lata, noce bywały chłodne, a blondynowi, który widział beztroskiego Taehyunga podążającego skocznym krokiem w stronę rynku bez żadnego okrycia na ramiona, chciało się płakać. ,,Zawsze to samo" – pomyślał. Mężczyzna nie miał ochoty wysłuchiwać po raz kolejny narzekań ze strony młodszego typu –,,dlaczego to jego spotyka?", – kiedy leżał z gorączką w łóżku z toną zużytych chusteczek porozrzucanych wkoło, toteż często zdarzało się, że musiał myśleć nie tylko o swoim ubiorze, ale także tym wyższego.

Niebo zachodziło pięknym, pomarańczowym odcieniem, kiedy dwójka przyjaciół zaczęła zbliżać się do miejsca wydarzenia. Znajdowało się tam wiele budynków mieszkalnych, ale także gospody służące przyjezdnym, którzy chcieli odpocząć od gwaru wielkich miast. Obszar, na którym co tydzień stały stragany z różnymi produktami, był teraz zapełniony przez drewniane stoły i siedziska. Gdzieniegdzie leżały pnie drzew, które także przeznaczone zostały do spoczynku i nadawały miejscu bardziej naturalnego charakteru. Po przeciwnej stronie widniała scena wyłożona panelami mająca służyć uczestnikom do przetańczenia całej nocy w miłym towarzystwie. Pośrodku widniał wielki kamienny krąg i naszykowane już na odpalenie kawały drewna tworzące swym kształtem tipi. Mimo, że wioska nie była wielkich rozmiarów to ludzi zgromadzonych na rynku dwoiło się i troiło.

– Chodź, chodź. Jesteśmy w samą porę – krzyknął ciemnowłosy i pokrył swoją dużą dłonią tą mniejszą ciągnąc starszego w stronę starszej kobiety i wianuszka dzieci.

Widać było, że nawet po kilkunastu latach przyswajania w kółko tej samej opowieści, młodszemu nadal się to nie znudziło, a fakt, iż znajdowały się tam same małe osobniki w żadnym stopniu nie zniechęcały dziewiętnastolatka.

Dwójka przyjaciół usiadła nieopodal grupki dzieciaków, aby wsłuchiwać się w zdania staruszki. Taehyung rozmieścił się zaraz za Jiminem, aby objąć go ramionami i ułożyć brodę na ramieniu starszego. W tym samym momencie rozpoczęła się historia.

– Kilka tysięcy lat temu na tych ziemiach istniały tylko pola i małe wioski – zaczęła siwowłosa. – Nie było wielkich szklanych budynków ani elektryczności jak teraz - mówiąc to wytyczała kręgi ręką wokół znajdującego się tam obszaru. – Na takiej wsi pracował młody mężczyzna, który najbardziej na świecie cenił sobie ciężką pracę i dobro innych.

Staruszka opowiadała legendę tak, aby została jak najlepiej przyswojona przez te malutkie kreatury, które wpatrywały się w nią zaciekawionym spojrzeniem.

–W tamtych czasach istnieli bogowie, których nie interesowało życie ludzi, jednak znalazła się dusza, która myślała inaczej. Jedna z bogiń postanowiła zejść na ziemię, aby przyjrzeć się czym zajmują się ludzie tak różni od niebiańskich tworów. Podczas swojej podróży spotkała tegoż prawego człowieka, który pokazał jej, czym jest miłość do bliźniego i dobroć. Po pewnym czasie spotykania rolnika, piękność z nieba poznała na własnej skórze, co znaczy oddanie wobec drugiego serca i tym samym oddała swoje młodzieńcowi.

𝐶𝑟𝑦𝑠𝑡𝑎𝑙𝑠Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ