12. Trip

131 28 5
                                    

Leżąc na łóżku w wynajętym dla niego pokoju, Jimin rozmyślał, co zdarzyło się minionego dnia. Zdecydowanie za dużo rzeczy nastąpiło po sobie w zastraszająco krótkim czasie. Blondyn opierał się o wezgłowie łóżka rozmyślając o wszystkich sytuacjach. Lampka zajmująca miejsce na stoliku nocnym dawała poświatę na tyle wyraźną, aby zauważyć zarys mebli w pokoju oraz dwie roślinki, które produkowały życiodajne serum. Widać było, że osoba odpowiedzialna za porządki dbała jak najlepiej o zielonych przyjaciół, dzięki czemu stroiły one pomieszczenie. Hotel nie znajdował się w notowaniach tych z najniższych klas, jednak nie opływał także w luksusy. Parkowi to jednak nie przeszkadzało. Najważniejsze, że miał gdzie spać – zawsze powiadał.

Fioletowy kryształ znów znalazł się pomiędzy palcami mężczyzny, który oglądał go dokładnie z każdej strony, jakby upewniał się, czy na pewno nie przegapił czegoś w jego strukturze. Praktycznie niczym nie różnił się od pozostałych darów. Rebeliant nie wiedział nawet, jakie moce posiadał w sobie kamień, jednak był nim zafascynowany. Mrowienie wynikające z energii przedmiotu najmocniej skupiało się na prawej dłoni podróżnika, w której dzierżył maleństwo. Odczucie było przyjemne i w pewnym sensie uzależniające.

Nie miał pojęcia, jakim cudem udało mu oderwać się go mimo braku na to jakiejkolwiek szansy. Endorfiny i namiastki adrenaliny krążące w jego żyłach nie mogły spowodować, aby stał się nadludzko silny. Chciał on wszystkie spostrzeżenia i wątpliwości spisać w swoim notatniku znajdującym się obok oświetlenia, po który zaraz sięgnął. Otworzył go delikatnie, jednak nie nakreślił niczego na jego stronach. Zbyt dużym prawdopodobieństwem szacowało się, że znajdzie go niepowołana osoba, przez co Park wpakowałby się w wielkie kłopoty. Musiał zanotować swe myśli w głowie, która stanowiła w tamtym momencie najbezpieczniejszą skarbnicę na informacje.

Przewracał kartki od niechcenia, aby przy ostatnich fragmentach papieru uśmiechnąć się nieznacznie do siebie. Tył zeszytu przeznaczony był na specjalne miejsce dla czterolistnych koniczyn, które otrzymywał od Taehyunga. Część z nich nie wyglądała już zjawiskowo i gdyby Jimin tylko spróbował obejrzeć starsze z nich, pokusiłby się o stwierdzenie, że rozpadłyby się, zmęczone upływem czasu. Blondyn nie miał zamiaru ruszać żadnej z nich. Były one dla niego zbyt cenne, aby tylko z powodu wyglądu stracić je na skutek wykruszenia się.

Zamknięty notatnik został odłożony z powrotem na miejsce, w którym znajdował się przed zgarnięciem go przez blondyna. Kryształ schował do materiałowego woreczka, który spoczął na okładce kajeciku. Park powoli szykował się do spania, odgarniając kołdrę, na której leżał i mając zamiar skąpać pomieszczenie w ciemności, jednak podświadomie krył w sobie jeszcze jedną, intrygującą go myśl – jakim cudem uda mu się spędzić najbliższe dni w towarzystwie irytującego bruneta?

***

Dzień nie zapowiadał kolejnego upału, przed którym społeczeństwo musiałoby kryć się w cieniu koron drzew. Lekki wiaterek kołysał liśćmi, sprawiając, że wyjście na świeże powietrze zdawało się być jeszcze bardziej przyjemne. Cienkie, jasne jeansy z dziurami pokrywały nogi Jimina. Zwiewna koszula w odcieniu brzoskwini falowała dzięki podmuchom powietrza. Plecak zarzucony na barki blondyna zaczynał mu ciążyć, więc zdjął go, nie przejmując się możliwym zabrudzeniem i odłożył go na ziemię.

Park był typem osoby, która woli być piętnaście minut przed czasem niż spóźnić się odrobinę. Nie sądził jednak, że w mniemaniu Jeona – około godziny 10, będzie miało tak duży zakres. Dlatego pół godziny po ustalonej porze mężczyzna nadal stał przy wejściu od zagrodzonego parku, próbując nie zwracać uwagi na kilku strażników, którzy przyglądali się stojącemu niczym słup soli dziewiętnastolatkowi. Coraz częściej błądziła mu po głowie myśl, że poszukiwacz specjalnie podał mu złe dane odnośnie spotkania.

𝐶𝑟𝑦𝑠𝑡𝑎𝑙𝑠Where stories live. Discover now