Prawda...

694 36 2
                                    

- H-hej...- uśmiechnęłam się niezręcznie, a oni odpowiedzieli tym samym.- Co tutaj robicie?
Po ich minach wywnioskowałam, że nasze spotkanie jest przypadkiem.
- Rozumiem...- powiedziałam spoglądając na niebo.- Przejdźmy się.

Szliśmy już kilka minut w ciszy. Ja po środku, a Makki i Mattsun po moich obydwu stronach. Zaczęłam mówić stawiając kroki spokojnie bez krzty strachu. Byłam spokojna, nic nie zepsuje tego dnia.
- Moja...- moi znajomego spojrzeli na mnie zaciekawieni tym co chcę powiedzieć po tak długiej ciszy.- ...matka i ojciec porzucili mnie zaraz po urodzeniu. Najwidoczniej nie byłam w ich planach...- jasnowłosy i ciemnowłosy uciekli spojrzeniami od mojego. Najwyraźniej niespodziewali się czegoś takiego...wyznania.
- Podrzucili mnie do byłej przyjaciółki mojej matki, z którą były skłóconego od paru lat. Zostałam wychowana przez tę kobietę i mieszkam z nią obecnie mimo, że żadko jest w domu z powodu pracy w Tokio. Ona nie mogła mieć dziecka więc jestem jej szczęściem, marzeniem. Zawsze byłam nieśmiała, inna niż reszta dzieci. Jakoś dawałam sobie radę. Aż pod koniec podstawówki moje normalne życie się zmieniło.
- Huh? Co masz na myśli?- zapytał Makki.
- W miasteczku, w którym mieszkałyśmy wprowadziły się trzy wysokopostawione rodziny. Do mojej szkoły dołączyły 3 nowe dziewczyny.
Szybko się zgadały... Były rozpieszczone, wredne oraz zepsute.- Makki i Mattsun zrobili się bladzi widząc moją chmurną minę pełną wściekłości i bólu. Z jakiegoś powodu zainteresowały się moją osobą.- dotarliśmy do pobliskiego parku i usiedliśmy na ławce.- Nie wiem co im zrobiłam... Najpewniej nic.- pochyliłam się do przodu i złapałam mocno ławkę trzęsącymi się dłońmi przy moich nogach. Przez prawie pięć lat byłam bita i wyśmiewana. Dzień w dzień.- wycedziłam przez zęby patrząc spode łba na to co było przede  mną. Pięć cholernych lat! Bałam się...
Stałam się cieniem samej siebie... Dzień bez porządnego lania był dla mnie był jak zakazany owoc.
Bałam się komuś powiedzieć, bo mogliby mi nie uwierzyć. W dodatku ich rodzice byli bogaci i zajmowali wysokie stanowiska w radzie miasta.
Z łatwością zamiotliby to pod dywan...
Aż któregoś dnia przyszło zbawienie...
Długo na nie czekałam...Ale w końcu się udało. Ciocia oznajmiła mi, że przeprowadzamy się do innego kraju.
Kraju moich marzeń i fascynacji...
Na drugą stronę globu...
Dowiedziałam się tego w przeddzień wyjazdu. Następnego dnia, wczesnym popołudniem miałyśmy jechać na lotnisko. Postanowiłam, że się zemszczę za to całe zło co mi zrobiły!
Poszłam do szkoły i pobiłam je!- zaczęłam się psychopatycznie śmiać i rzuciłam chłopakom telefon ze zdjęciami mojego dzieła. Byli przerażeni.
- Spróbujcie mnie zrozumieć...- wzięłam ręce za głowę i przeszła m kilka kroków do przodu, a następnie się odwróciłam.- ...jak mogłam się czuć, gdy ktoś popularny w nowej szkole zaczął się mną interesować.- spojrzałam na ich "skamieniałe" ciała ze strachu.- Chciałam tylko spokojnie skończyć szkołę i nie rzucać się w oczy. Czy to coś wielkiego? Myślałam, że coś zaczyna się układać...Ale to nie była prawda tylko pułapka, z której uciekłam w ostatniej chwili. Wtedy na  obozie. Poznałam ludzi z Shiratorizawy. Czułam się z nimi naprawdę dobrze dopóki pewnien Wspaniały Król nie zaciągnął mnie w kąt jednego z pomieszczeń i nie zaczął na mnie krzyczeć oraz zabraniać mi z nimi kontaktu.- rozpłakałam się.
- Mi-chan...- wiedziałam że Makki i Mattsun są zdruzgotani tym co usłyszeli i próbowali mnie uspokoić.
- Po tym wszystkim co przeszłam ja... nie mogłam...Dlatego uciekłam.

Handsome And The Beast || Oikawa Tooru x OC Where stories live. Discover now