67.

5.5K 202 57
                                    

Przez historię, które wczoraj usłyszałam, miałam problem z zaśnięciem. Przez jakiś czas kręciłam się w śpiworze. Nasłuchiwałam czy coś czasem nie chodzi koło mojego namiotu. Najmniejszy hałas, najmniejsze pęknięcie gałązki, najmniejszy szum liści doprowadzał mnie do zawału.

Zasnęłam nawet nie wiem o której godzinie. Obudziłam się następnego dnia dość późno. Słyszałam jak kilka osób rozmawiało na zewnątrz. Podniosłam się do siadu, przyciągnęłam się i przetarłam oczy. Chwyciłam telefon i sprawdziłam godzinę. Godzina jedenasta, nie dziwię się, że tak długo spałam skoro nie mogłam zasnąć.

Westchnęłam i poszłam na czworaka do wyjścia. Chwyciłam zamek i otworzyłam swój namiot. Wyszłam na zewnątrz przeciągając się. Przy ugaszonym ognisku siedzieli chłopaki i Ivy. Brakowało jeszcze naszej parki. Podeszłam do nich.

-Cześć- mruknęłam i usiadłam koło Ivy. Nie patrzyłam na to, gdzie siadam, nadal byłam zmęczona, więc po prostu starałam się nie zwracać uwagi na panią idealną.

-Hej Mela- uśmiechnął się Ash- Wyspałaś się?

-Nawet nic nie mów- powiedziałam- przez te wasze historię nie mogłam zasnąć i każdy najmniejszy hałas doprowadzał mnie do zawału- mruknęłam niezadowolona- Sierra i Luke jeszcze śpią?

-No, najpóźniej szli spać. Luke zajmował się ugaszeniem ogniska, a Sierra mu pomagała- oznajmił Calum i usiadł obok Ivy i ją objął.

-Trzymaj- Mike podał mi butelkę wody.

-Dziękuję.

-Poczekamy jeszcze chwilkę na parkę, a później pójdziemy na śniadanie. Kawałek przez ten las jest bar- oznajmił Ash- No co? Wstałem wcześniej i nie chciałem was budzić więc poszedłem na spacer- wytłumaczył.

Na gołąbki czekaliśmy jeszcze godzinkę, w między czasie rozmawialiśmy o planach na dzisiejszy dzień. Myślimy o tym, żeby pójść popływać tuż po śniadaniu, a raczej obiedzie. 

Kiedy Sierra i Luke do nas dołączyli, udaliśmy się za Ashtonem do tego baru. Szliśmy w ciszy, przynajmniej ja z Michaelem szliśmy w ciszy, bo Calum rozmawiał ze swoją dziewczyną, Luke tak samo, a Ashton rozglądał się żeby czasem przez niego się nie zgubiliśmy.

Gdy dotarliśmy do barku od razu weszliśmy do środka, przywitaliśmy się z kasjerem i zajęliśmy miejsce. Przeglądnęliśmy menu i następnie zamówiliśmy śniadanie.

~~~

-To co? Idziemy się przebrać i do wody-oznajmił Mike trąc dłońmi.

-Dziewczyny wy idźcie pierwsze, a my po was-oznajmił Calum.

-Przecież my możemy się przebrać w krzakach-oznajmił głupkowato Luke.

-Ja ci dam w krzakach się przebierać-Sierra spojrzała na niego ze przymrużonymi oczami- Jeszcze jakiegoś kleszcza złapiesz-oznajmiła- Nie mam zamiaru się do ciebie przytulać i przy okazji coś złapać-mruknęła.

-Oj spokojnie skarbie, nic nie złapie, zaufaj mi-mruknął w jej stronę.

Nie słuchałam ich dalej. Podeszłam do busa i chwyciłam swoją torbę. Otworzyłam nią, a następnie zaczęłam poszukiwania mojego stroju kąpielowego. Gdy udało mi się go w końcu znaleźć wyciągnęłam go oraz wyciągnęłam ręcznik i pokierowałam się w stronę łazienki. Weszłam do niej dziwne, że Ivy jej jeszcze nie zajęła, ale cóż mnie to interesować nie powinno. Zamknęłam drzwi na klucz i przebrałam się w swój dwuczęściowy strój kąpielowy. Jest on koloru pastelowego żółtego. 

Przebrana wyszłam z łazienki i ruszyłam w kierunku mojego namiotu. Usłyszałam gwizdanie.

-No, no, chłopcy patrzcie jaką my mamy seksowną przyjaciółkę-odparł Ashton, a ja się zaśmiałam.

-Bez przesady-oznajmiłam widziałam, że Sierra musiała się przebrać w namiocie, albo w męskiej. Patrząc na nią byłam oczarowana jej figurą. Figura modelki i tyle ile ja bym dała, żeby taką mieć-Wow Sierra, ale ty masz figurę-powiedziałam- Zazdroszczę ci-dodałam.

-Nie masz czego, masz też super figurę-podeszła do mnie. Jej strój również był dwuczęściowy, tyle, że w kolorze rubinowym.

Kiedy wszyscy byliśmy przebrani od razu ruszyliśmy ku plaży. Razem z dziewczynami rozłożyłyśmy ręczniki i położyłyśmy na nich nasze rzeczy. Przez chwilkę zastanawiałam się czy iść popływać czy po leżeć i się poopalać.

W końcu wyszło na to, że siedziałam na molo i patrzyłam jak chłopcy nawzajem się topią. Jak nie Calum wskoczył na Ashtona i zanurzył jego całego pod wodą to na odwrót. Każdy z chłopaków był przynajmniej raz "podtapiany". Ivy ani razu nie weszła do wody, kiedy Calum chciał ją zaciągnąć do wody, ta zrobiła mu aferę, że jak tylko spróbuję ją wrzucić do wody to pożałuje. Trochę żal mi Hood'a, Ivy jest naprawdę wkurwiającą osobą. Siłą próbuje jej nie zabić za niektóre rzeczy.

Siedzę na tym molo i patrzę jaki cud mnie spotkał, że teraz mogę razem z moimi przyjaciółmi spędzać wakacje. Nawet nie zauważyłam jak któryś z chłopaków przyszedł do mnie na to molo. Dopiero ogarnęłam w momencie kiedy poczułam na swojej rozgrzanej skórze krople wody.

Zadarłam głowę do góry i zanim zdążyłam się zorientować kto stoi koło mnie, poczułam ręce w zagięciach moich kolan i po chwili wleciałam do wody. Nie zdążyłam nawet krzyknąć ani zabrać oddech, a już byłam w wodzie.

Szybko wypłynęłam i spojrzałam na winowajce.

-Calum ty debilu!-wrzasnęłam na całe gardło. Słyszałam jak Sierra i chłopaki się śmieją z mojej reakcji.

-Przydała ci się ochłoda- powiedział z rozbawieniem.

-Wiesz, było mi bardzo dobrze na pomoście, nie musiałeś mnie wrzucać- naburmuszyłam się.

-Oj tak, oj tam- cmoknął w moją stronę, co ewidentnie nie spodobało się Ivy bo w szybkim tempie znalazła się koło Caluma i zaczęła pokazywać, że też tu jest.

Wywróciłam oczami i spojrzałam na resztę, oni także już nie patrzyli rozbawieni, ale zirytowani.

Podpłynęłam do nich i wskoczyłam na barana Michaelowi. Chłopak na chwilę mnie chwycił, a następnie uciekł, przez co znowu wylądowałam cała w wodzie.

Zabawa w wodzie trwała długo, w końcu zdecydowaliśmy się wrócić do namiotów i się ogrzać przy ognisku.

Przebrani i mniej więcej wysuszeni, siedzieliśmy przy ognisku, które zostało przed chwilą rozpalone.

Rozmawialiśmy na różne tematy, aż przypomniałam siebie o rozmowie z Philem na temat rozmowy z panią Stellą.

-Właśnie...- zaczęłam, a ekipa spojrzała na mnie- przed wczoraj rozmawiałam z Philem. On próbował się skontaktować z panią Stellą i ona odpowiedziała mu, że jak na razie nie może rozmawiać, ale w przyszłym tygodniu mam się z nią umówić i porozmawiać- oznajmiłam. Tylko Ivy nie patrzyła na mnie, tylko na swoje paznokcie.

-No to niedługo śledztwo ruszy z miejsca agentko fiołek- powiedział uśmiechnięty Cliffo.

-W końcu agencie kondor- zaśmiałam się.

-Oo... Pamiętasz- zdziwił się- Myślałem, że już zapomniałaś tych ksywek, zresztą jak i resztą.

-Nie wszystkie ksywki pamiętam, ale akurat twoją i Caluma zapamiętałam- uśmiechnęłam się.

-Kto by nie pamiętał agenta bzykmena-zaśmiał się Luke, a Calum zabijał go wzrokiem.

-Zamknij się-walnął Luke'a w głowę Calum.

-A ja jaką mam ksywkę?- zapytała Ivy.

Nikt się nie odezwał. Popatrzyłam na nią i zastanawiałam się. Jaką ksywkę może mieć ten oto osobnik.

-Podałabym przykład, ale wolę ugryźć się w język- uśmiechnęłam się wrednie.

Reszta wieczoru zleciała nam szybko. Śpiewaliśmy piosenki, chłopaki nam opowiadali przypały z dzieciństwa. W skrócie było dużo śmiechu.

One day changed my life I C.H. IWhere stories live. Discover now