Ashton
Za kilka minut przychodzą do mnie chłopaki, żeby spędzić trochę czas nad basenem.
Wyszedłem z domu i zabrałem się za ogarnięcie mniej więcej ogrodu. Razem z Nickiem wyciągnęliśmy leżaki i stolik. Następnie sam ruszyłem do szopki, żeby wyciągnąć parasol.
Słońce dzisiaj mocno grzało, więc chcąc siedzieć na zewnątrz musimy się pod czymś uchronić.
Kiedy parasol był rozłożony, przeniosłem jakieś przekąski i usiadłem na leżaku.
Nie minęła minuta, a usłyszałem, jak Luke wszedł do mojego domu i krzykiem przywitał się z moją mamą i Nickiem.
Po chwili ujrzałem swojego pędzlowatego przyjaciela.
-Siemka- przywitał się, ze mną piątką.
-No cześć- uśmiechnąłem się.
-Grzeje jak nie wiem co- jęknął Luke.
-Wiem. Ale od czego ma się zimne napoje w lodówce- wzruszyłem ramionami.
-Też racja- odparł i położył się na leżaku- Cal będzie?
-Pisałem mu o spotkaniu, ale nie mam pojęcia, czy przyjdzie.
-Coś jest z nim nie tak- podniósł się Hemmings i na mnie spojrzał- Rozumiem, że ma swoje sprawy i tak dalej, ale on nas kompletnie olewa.
-Nie dał znaku życia od imprezy- stanąłem przy parasolu i go troszeczkę przekrzywiłem, żeby robił większy cień.
-Myślisz, że znowu wpadł w kłopoty?- zapytał.
-Kto wpadł w kłopoty?- do ogródka wszedł Michael- Siemka- przybił ze mną piątkę, a następnie uczynił to samo z Luke'iem.
-Rozmawiamy o Calumie- sprostowałem.
-A właśnie, będzie?- zapytał smerf podnosząc okulary przeciwsłoneczne na czubek głowy.
-Nie mam pojęcia.
-Może napisz do niego?
-Mogę spróbować- wyciągnąłem telefon.
Ja: Siema stary
Ja: Wpadniesz dzisiaj na spotkanie?
CalPal: Cześć
CalPal: Będę, ale trochę się spóźnię
Ja: Spoko, rozumiemy
-I co?- dopytał Michael, gdy odłożyłem telefon na stolik.
-Będzie, ale się spóźni- odparłem- Zaraz wracam pójdę po przenośną lodówkę, przy okazji powkładam napoje- dodałem.
Zostawiłem chłopaków w ogródku, a sam jak mówiłem poszedłem po lodówkę. Wyciągnąłem ją ze skrytki, a następnie sprawdzając, czy mroźi, włożyłem do środka picie.
Po chwili wróciłem z lodówką do ogrodu. Na miejscu zostałem widok mokrego Mike'a, pływającego w ubraniach w basenie oraz śmiejącego się z niego Luke'a.
-Chyba nie chcę wiedzieć co tu się stało- postawiłem lodówkę pod parasolem.
Luke od razu otworzył ją i wyciągnął picie. Zamknięta lodówkę odłożył na miejsce. Mike wyszedł z basenu i usiadł na słońcu.
-Uważaj, żeby ci się mózg nie przegrzał- powiedziałem w stronę Michaela.
-Ash nie martw się jego mózgiem. Przegrzany, czy też nie i tak w niczym mu nie służy- wzruszył ramionami Hemmo.
YOU ARE READING
One day changed my life I C.H. I
FanfictionWyśmiewana, poniżana, gnębiona... Te trzy słowa opisywały moją codzienność. Nie ważne czy przyszłabym ubrana w drogie ciuchy, czy też umiałabym się innym postawić. W tej szkole liczą się rodziny i to co sobą reprezentują. A co jeśli ktoś nie ma rodz...