Mieszkam w Melbourne już dwa tygodnie. Z chłopakami starałam się jak najczęściej rozmawiać, niestety nie zawsze każdy miał dla mnie czas, bądź ja miałam czas na rozmowę. Najczęściej rozmawiałam i pisałam z Ashtonem, on odzywał się prawie codziennie. Jeśli chodzi o resztę to z Luke'iem rozmawiałam i pisałam także dosyć dużo razy, jednak bardzo, ale to bardzo często ktoś nam przeszkadzał w rozmowie, albo był brak internetu. Jednym słowem masakra. Mike i Calum odzywali się do mnie, gdy mieli czas. Jednak z nimi najsłabszy miałam kontakt. Nie mam im tego za złe, z tego, co mi Ashton powiedział, Mali trafiła do szpitala, a Calum się teraz nią opiekuję. Pani Joy cały czas ma pracę, co prawda, kiedy Mali była w szpitalu miała wolne i odwiedzała córkę, ale niestety musiała wrócić do pracy. U Mike'a z tego co wiem, to miał jakieś problemy rodzinne. Ale ani Ashton, ani Luke, ani Calum nie wiedzą, o co chodzi. Nikomu nie chciał tego powiedzieć. Martwię się o niego. Mike był zawsze otwarty na wszystko, a teraz nawet nie odpisuję.
Jeśli chodzi o mnie to, jakoś daję radę. We wtorki i czwartki pomagam razem z Zoe opiekunom. Jeśli chodzi o dziewczynę, jest naprawdę pozytywną osobą. Bardzo dobrze się dogadujemy. Zoe, mimo iż nie musi przebywać codziennie w domu dziecka, tylko w te dwa dni, to i tak przychodzi. Spędzamy razem czas. Dużo, rzeczy się o niej dowiedziałam. Zoe ma czwórkę rodzeństwa, dwóch strasznych braci, jeden ma 27 lat, a drugi 23, starszą siostrę, która ma 20 lat oraz młodszą siostrzyczkę, która ma 9 lat. Zoe jest naprawdę pomocną dziewczyną, z resztą kocha pomagać i widać w jej oczach, że pomoc innym daję jej radość w życiu... Dziewczyna interesuję się psychologią, chcę w przyszłości być psychologiem i pomagać innym.
Jest bardzo ciekawska i gadatliwa. W jej towarzystwie nie da się nudzić. Też trochę jej o sobie opowiedziałam, nie tak dużo, jak ona, ale jednak. Dzisiaj umówiłyśmy się na zakupy, co prawda nie chciałam za bardzo na nie iść, bo chcę odłożyć pieniądze, ale w końcu dziewczyna mnie namówiła.
Przyznam szczerze, że zakolegowałyśmy się. Nie wiem, czy mogę to nazwać przyjaźnią, bo w końcu znamy się krótko. Ale wiem, że znalazłam osobę taką jak chłopaki, jednak to i tak nic nie zmieni, chłopaki są dla mnie najważniejsi.
Siedzę u siebie w pokoju. Zoe zaraz powinna u mnie być, więc zaraz udamy się do galerii.
Ashi: Miłych zakupów :))
Ja: Dziękuję :))
Rozmawiałam z Ashtonem rano, więc stąd wie, że idę na zakupy z Zoe.
Usłyszałam pukanie do drzwi, to pewnie Zoe. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Tak jak myślałam stała tam Zoe, która uśmiechała się od ucha do ucha.
-Hejka- powiedziała i przytuliła mnie na przywitanie.
-Hej- uśmiechnęłam się i wyszłam do niej na korytarz.
-Jak tam? Gotowa na podbój sklepów?
-Fizycznie tak, ale portfelowo już nie za bardzo- oznajmiłam
-Na pewno znajdziesz coś, co ci się spodoba w dobrej cenię, a teraz ruszajmy- powiedziała
Zeszłyśmy z piętra i mijając gabinet dyrektorki oraz pokój opiekunów udałyśmy się ku drzwiom głównym.
-Gdzie pójdziemy?- zapytałam
-Myślałam nad Galleria Melbourne jest ona najbliżej nas.
-Możemy iść do niej, ale ty prowadź, ja jeszcze się w okolicy nie orientuję.
-Jasne, ruszajmy.
Szłyśmy, rozmawiając na różne tematy. Zoe starała co jakiś czas zacząć rozmowę o Sydney, ale nie chce, o tym rozmawiać z resztą nie ufam jej jeszcze, żeby wszystko jej powiedzieć.
CZYTASZ
One day changed my life I C.H. I
FanfictionWyśmiewana, poniżana, gnębiona... Te trzy słowa opisywały moją codzienność. Nie ważne czy przyszłabym ubrana w drogie ciuchy, czy też umiałabym się innym postawić. W tej szkole liczą się rodziny i to co sobą reprezentują. A co jeśli ktoś nie ma rodz...