49.

6K 174 101
                                    

Calum

Idę właśnie w stronę domu Luke'a. Dzisiaj idziemy na imprezę do klubu, żeby Mike trochę oderwał się od tego wszystkiego, a brat pędzla, Jack nas zawiezie.

Chcemy dla Cliffo dobrze, w końcu jest naszym bratem, co prawda od innej mamy, ale jednak.

Miałem wczoraj zadzwonić do Melanie, ale wróciłem późno do domu i nie miałem siły. Dzisiaj z rana pomagałem Mali, a teraz idę na imprezę. Pewnie sama jest zajęta, więc nie chce jej przeszkadzać. Ciekawe jak jej się tam żyje. Może kogoś poznała, przy naszej ostatniej rozmowie mówiła coś o Zoe, chyba tak miała na imię ta wolontariuszka. Jak teraz myślę co ze mnie za przyjaciel...

Idę zamyślony chodnikiem w stronę domu Hemmings'ów, gdy nagle na kogoś wpadam. Podniosłem głowę, nawet nie wiedziałem, że patrzyłem cały czas na chodnik. Ale wracając. Gdy podniosłem głowę zobaczyłem pana Phila siedzącego na ziemi z porozrzucanymi papierami.

-Przepraszam pana, nie chciałem na pana wpaść- oznajmiłem i pomogłem mężczyźnie wstać.

-Nic się nie stało Calum- odparł mężczyzna i zaczął zbierać papiery, pomogłem mu.

-Naprawdę przepraszam. Zamyśliłem się i nie uważałem, gdzie idę- podrapałem się po karku.

-Z zamyśleniem muszę się z godzić- odparł- Właśnie Calum, wiesz co tam u Melanie słychać?- zapytał.

-Nie za wiele, niestety przez ostatnie dwa tygodnie nie miałem telefonu i kontaktu z nią. Ashton i Luke, często z nią rozmawiają- dodałem, gdy mężczyzna zmarszczył brwi.

-Czyli ty nic nie wiesz?

-Nie dużo. Jak ostatnio z nią rozmawiałem, gdy jeszcze miałem telefon, to mówiła, że ludzie w ośrodku są dobrzy. Ale tęskni, zresztą nie tylko ona- westchnąłem.

-Będzie dobrze, jeszcze kiedyś się spotkacie. O ile nie zerwiecie kontaktu- oznajmił facet.

-Mam taką nadzieję- oznajmiłem i spojrzałem na zegarek- Będę musiał już iść, bo chłopaki mnie zabiją za spóźnienie się.

-Jasne, rozumiem. Nie zatrzymuje Cię dłużej- powiedział i lekko się uśmiechnął pan Phil.

-Do widzenia- powiedziałem odchodząc.

U Luke'a byłem po kilkunastu minutach. Jak się spodziewałem tylko mnie brakowało. Gdy tylko wszedłem do pomieszczenia chłopaki od razu spojrzeli na mnie.

-No nareszcie- powiedział Ashton.

-Sorry no, spotkałem po drodze pana Phila i przy okazji rozrzuciłem mu papiery po chodniku i musiałem mu pomóc.

-Co tam u pana Phila?- zapytał Mike.

-Eh nie wiem. Rozmawialiśmy raptem chwilkę i głównie o Melanie.

-Właśnie przed przyjściem tutaj, pisałem z małą. Ma dosyć jednego z opiekunów, zrobił jej awanturę o coś- oznajmił Mike.

-Eh, czyli tylko ja się jeszcze do niej nie odezwałem- walnąłem dłonią w czoło.

-Miałeś wczoraj do niej zadzwonić- powiedział Luke.

-Miałem, ale wróciłem późno i totalnie nie miałem siły... A dzisiaj znowu mamy nie było i musiałem pomóc Mali... Jestem najgorszym przyjacielem- westchnąłem

-Nie jesteś. Po prostu miałeś dużo na głowie i tyle- powiedział Ashton.

-Jutro do niej się odezwę. Muszę to zrobić i chcę, a teraz chyba czas w drogę do klubu.

One day changed my life I C.H. IWhere stories live. Discover now