-I kto to mówi. Chłopak z pędzlem na głowie, który jest miłośnikiem pingwinów- sarknął obrażony Mike.

-A co ma moja miłość do pingwinów, do mózgu?

-To, że tak jak pingwiny nie potrafią latać, tak ty nie potrafisz użyć mózgu.

-Dobra przestańcie- westchnąłem na zachowanie tamtej dwójki- Planujemy coś w te wakacje? Minęła już ich połowa.

-Z jednej strony bym się gdzieś wyrwał, ale z drugiej nie chce mi się- rzekł Mike.

-Ja tak samo. Teraz chcę spędzić trochę czasu z moją dziewczyną- powiedział Luke.

-Właśnie- wyciągnąłem cole z lodówki- Jak tam pierwszy dzień związku?

-W sumie to już drugi- poprawił mnie Luke.

-I ona z tobą wytrzymała? Cud- zaśmiał się Michael.

-Haha, bardzo śmieszne- naburmuszuł się.

Rozmawialiśmy na temat związku Luke'a, do momentu, aż przyszedł Calum. Nie powiem,że nie byłem na niego zły, że nas olewał przez ostatnie dwa tygodnie.

-Hej- przywitał się.

-W końcu się pojawiłeś- powiedział z pretensjami Mike.

-O co ci chodzi?- zapytał Calum i usiadł na leżaku.

-O co? Olewałeś nas od dwóch tygodni! Nie dałeś znaku życia- warknął Luke.

-Ej, nie spotkaliśmy się, żeby się kłócić- uspokoiłem ich. Sam miałam ochotę nakrzyczeć na Hood'a, za jego zachowanie, ale w końcu ktoś musi być ten rozsądny i wypadło na mnie.

-Jak spokojnie? Jest naszyn przyjacielem, a przez te dwa tygodnie czułem się jakby o nas zapomniał- rzekł zawiedziony Hemmo.

-No przepraszam- Calum podrapał się po karku.

-Chociaż powiesz nam dlaczego tak się stało?- podałem mu butelkę coli.

-Dzięki- chwycił ją i się napił- Po imprezie miałem dużo rzeczy do załatwienia i nie miałem czasu.

-To tyle? Może coś więcej?

-Eh... Miałem na mieście spotkania z pewną osobą, musiałem na nich być to dla mnie ważne.

-Powiedz, że się w nic nie wplątałeś. Nie mamy zamiary wyciągać się znowu z jakiegoś gówna- rzekł Mike.

-Spokojnie, w nic się nie wkopałem, jak na razie. To inna sprawa.

-Powiesz jaka?

-Wolę nie, jeszcze nie. Powiem wam, ale za kilka dni.

-Stary pamiętaj, że możesz nam ufać, jesteśmy przyjaciółmi.

-Ufam wam, ale wolę powiedzieć o tym za kilka dni- westchnął- Naprawdę przepraszam, że was olałem.

-Dobra było minęło, ale jak masz coś do załatwienia to nam napisz, żebyśmy się nie martwili, że coś się stało.

-Albo, że ktoś Cię porwał- dodałem do wypowiedzi Luke'a.

-Ash, prędzej gdyby Cala porwali to po godzinie by go oddali. Straszny maruda i sztywniak- oznajmił smerf.

-Maruda i sztywniak? He?

Calum wstał i spojrzał na mnie. Już wiem, że Cliffo wyląduje już drugi raz w basenie, ale tym razem przez Caluma.

Michael patrzy na Caluma nie wiedząc o co mu chodzi. A Azjata zwinnym tempem wrzuca smerfa do basenu. Mike przez chwilę nie wie co się stało, jednak kiedy do jego  pustego łba to dotarło szybko wyszedł z basenu i zaczął gonić bruneta.

W między czasie usłyszałem dzwonek. Spojrzałem na telefon i zobaczyłem, że Mela dzwoni.

-Co jest?- zapytał Luke.

-Melanie do mnie dzwoni. Ale nigdy nie dzwoniła do mnie wcześniej się nie umawiając.- Powiedziałem zdziwiony.

-Ej! Mela dzwoni! Ogarnąć się debile- krzyknął pędzel.

Melanie

Mam dosyć już tego pieprzonego sierocińca. Jak on mógł?! On jest opiekunem. Chce do Sydney, chce do chłopaków.

Zapłakana i przestraszona wbiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi. Wyciągnęłam telefon i od razu wykręciłam numer do Ashtona.

Usiadłam skulona w koncie.

Pierwsze sekundy połączenia. Myślałam o tym, czy to był dobry pomysł, że do niego dzwonię.

-Hej Melcia- usłyszałam całą ekipę, nawet Caluma.

Byli uśmiechnięci, ale nie za długo.

-Boże, Mela...Ty płaczesz?! Co się stało?- zapytał przestraszony Luke.

-Mam dosyć- płakałam- chce do domu, do was...Nie chcę tu być. Tu jest strasznie...

-Mała co się stało?! Ktoś ci coś zrobił?! Cała się trzęsiesz...

********

Hejka!

Jak myślicie co się stało?

Czemu Melanie płakała?

Przepraszam was, ale nie podoba mi się ten rozdział. Jestem załamana nim. Od niedawna mam problemy z weną. Niby wiem co mam w danym rozdziałe napisać, ale jak już piszę to nie jest tak jakbym chciała.

One day changed my life I C.H. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz