6 • Pomyłka? •

632 38 7
                                    

Myślę, że nie każdy to mógł odczytać, więc prostuję:
To jest Gray

Myślę, że nie każdy to mógł odczytać, więc prostuję:To jest Gray

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-----

Faktycznie. Tegoroczny festiwal był o wiele większy niż każdy poprzedni, który jakimś sposobem zaszył się w mojej pamięci. Park emanował energią młodzieży bawiącej się pod sceną w rytm muzyki.
Może nie przypominali już tych samych ludzi przychodzących tu kilka lat temu. Skórzanych kurtek i glanów było coraz mniej, ciemnych makijaży i koszulek ulubionych zespołów prawie w ogóle, a jednak wciąż utrzymywali tę niepodrabialną atmosferę.
Wszyscy oczekiwali jednego - wyrwać się na moment, zapomnieć o swoim życiu doczesnym. Po prostu się bawić.
I o losie, właśnie to było mi potrzebne.
Przyjazd do Inazuma Town był pomyłką. Jednym wielkim żartem.
Nigdy nie powinniśmy byli przyjeżdżać tu w tym samym czasie.

Powiodłam wzrokiem po tańczących na uboczu osobach. Im bliżej wejścia na backstage, tym mniejsze robiły się grupy. Zapewne znajomi występujących, lub zaproszeni goście. Tylko tacy mieli tam wstęp. Oczywiście nie brakowało podstępnie próbujących wyperswadować swoją wejściówkę. Takie osoby znajdą się chyba na każdym koncercie. Byleby czerpać fun z one-night standu.
Oczywiście, jeśli tylko się poszczęści.
To zabawne jak wiele nas łączyło.

Podchodząc bliżej bramki zdałam sobie sprawę, że w zasadzie nie mam pojęcia co zrobić.

- Szukasz kogoś? - mężczyzna w garniturze łypnął na mnie spode łba.

No tak, ochrona. Czego innego się spodziewałam? Że podniszczone glany, poprzecierana kurtka, szerokie spodnie i równie wielkie wory pod oczami dodadzą mi uroku?
Zapewne wyglądałam jak na głodzie narkotykowym.
Chociaż z drugiej strony wolę, żeby brali mnie za ćpuna niż rozpoznawali we mnie Veronicę Foster.
- W zasadzie to tak. - obrzucił mnie pogardliwym spojrzeniem. - Mogę wejść?
- A to niby z jakiej racji? - mężczyzna przesunął się bliżej bramek, jakby myślał, że zaraz mogę się tam rzucić.
Powinnam zrobić mocniejszy makijaż.
- Kumpel mnie zaprosił. - chyba nie uwierzył.
- Imię.
- Co imię? - od razu pożałowałam tak pewnego siebie tonu. Wzrok ochroniarza mógłby mrozić wodę na kostki lodu do drinków.
- Kolegi, przecież nie twoje.
Czy ty w ogóle wiesz z kim rozmawiasz, przeszło mi przez myśl.
- G...
- Gray Schiller. - szarowłosy stał tuż za mężczyzną z firmowym uśmieszkiem na twarzy. - Wpuść ją.

Ochroniarz wywrócił oczyma i z wyraźnym niezadowoleniem otworzył przede mną bramkę, przez którą szybko przeskoczyłam.
Byleby tylko być od niego jak najdalej.
Gray wciąż się uśmiechał, choć na pozór nie był już to uśmiech złośliwy.
A może i był? Nie wiem. Ten chłopak to istna zagadka, którą miałam nadzieję niedługo rozwiązać.
- Czyli jednak. -  szereg białych zębów błysnął tuż przede mną.
- Tak wyszło. - również się uśmiechnęłam.
- Cieszę się.
- Naprawdę?
Gray zaśmiał się krótko. Trudno było nie zauważyć, że jego oczy mieniły się małymi gwiazdami, a usta rozwierały w niewielkim, choć uroczym uśmiechu. Co w zasadzie było dziwnym uczuciem. Dawno ktoś tak na mnie nie patrzył.
Od czasów liceum praktycznie.
- Nie widać?
Dziabnęłam się nerwowo w policzek.
Całe szczęście bez uszczerbku. On naprawdę się cieszył.
- No widać, widać. - zatrzymałam się na moment. - Zastanawiam się bardziej czemu. Prawie się nie znamy.
- Mówiłem ci kwiecie, że chciałbym cię poznać, tak?
Parsknęłam ironicznie, słysząc znów jego głupawą manierę.
Wrócił stary Gray.
- Kwiecie? - wykrzywiłam się w zażenowanym uśmiechu. - Naprawdę?
Wzruszył ramionami, zaczynając iść w bliżej nieznaną mi stronę.
- No co? Masz włosy jak fiołki. - sprostował, jakby to była rzecz najbardziej oczywista. - Chciałem być oryginalny.
- Jesteś i bez tego. - wymamrotałam pod nosem, choć Gray najwidoczniej zdołał to usłyszeć, bo na jego usta znów wstąpił ten firmowy uśmieszek. - O której grasz? - zapytałam głośniej, by jak najszybciej zmienić suchy temat.
Czego Gray całe szczęście nie skomentował.
- Przedostatnie wejście.
- Matko święta, tak późno? - zatrzymałam się w pół kroku, posyłając chłopakowi rozczarowane spojrzenie, które o dziwo go rozbawiło.
- Hey, przyszłaś tu bo chcesz się dobrze bawić czy odbębnić mój występ, licząc, że cokolwiek ci później powiem?

Przeznaczeni Gwiazdom [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now