Słońce rozpaliło nasze twarze ognistymi płomieniami tego dnia już po raz ostatni. Nie pamiętam, kiedy widziałam ogród w takim stanie. Choć momentami mogłam nawet uwierzyć, że to wcale nie ogród, nie jego piękno mnie tak zachwyca. Sprawia, że znów czuję spokój i swego rodzaju zadowolenie. Wzięłam głęboki oddech, prawie krztusząc się letnim powietrzem. Pachniało jaśminem.
Prawie niewyczuwalnym. Byron też go czuł, na pewno.
W pomarańczowo-różowym świetle znów wyglądał jak tylko Bogu ducha winien nastolatek z bardzo zawiłą historią. Znów miał nieziemsko długie, blond włosy, iskrzące oczy i zupełnie dziecinny wyraz twarzy, któremu uroku dodawały złociste piegi rozsiane na alabastrowej skórze.- Nie mam pojęcia skąd u nich te podejrzenia. - westchnęłam, mierząc wzrokiem las za domem rodziców.
- Nie powiedziałbym, że to podejrzenia Veronico. - Byron uśmiechnął się pod nosem. Nie patrzył w moją stronę. Jego wzrok zatrzymał się gdzieś indziej. Prawdopodobnie w miejscu, które nie było dla mnie dostępne.
- Co masz na myśli?
- Jak dla mnie oni po prostu nie mogą się pogodzić z faktem, że odeszliście od piłki.
- Ale przecież nie odeszliśmy.
Odwrócił wzrok, by obdarować mnie zupełnie pustym spojrzeniem.
Spojrzeniem, które mogło być tylko moje.- Oni o tym nie wiedzą. I pewnie będą próbować was wywabić aż do skutku.
- A my nie możemy dać się złapać.
Ku mojemu zdziwieniu, Byron zaśmiał się krótko. Gdy nasze spojrzenia skrzyżowały się po raz kolejny, jego było zupełnie inne. Błyszczące, ale nie wiem czym. O wiele bardziej do niego pasowało.
- Myślałem, że chcecie się w końcu ujawnić. - chłopak wyszczerzył zęby w lekkim uśmiechu.
- Ta... - musiałam się zastanowić. - Rozmawialiśmy o tym rano. Prawdopodobnie weźmiemy udział w zgrupowaniu reprezentacji Japonii, żeby ich zmylić.
Zaśmiał się.
- Co cię tak bawi, Byron? - zapytałam trochę zdziwiona, żeby nie powiedzieć zirytowana.
- Nie sądziłem, że historia tak szybko zatoczy koło. - wiedział, że nie rozumiem, dlatego zdecydował się kontynuować z dalej tak samo rozbawioną miną. - Widzę, że mało wiesz o tym zgrupowaniu Veruś. Powołanie dostał każdy były kapitan i piłkarze z wyróżnieniem sportowca roku.
- Czyli? - uniosłam pytająco brew.
Jedno się nie zmieniło, dalej lubił mówić potwornie enigmatycznie.
- Ja też tam będę. - faktycznie.
No dobra, ten fakt zdołał mi jakoś umknąć. Ale czy mi nie pasował? Raczej nie. Wręcz przeciwnie. Chyba nawet się ucieszyłam.
- No patrz. - uśmiechnęłam się mimowolnie. - Będziemy mieć Raimon reaktywację.
- Po dzisiaj? Wolałbym nie.
- Ja też.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Okres grania w Raimonie nie był dla nas aż taki zły. Na pewno nauczyliśmy się więcej o sobie samych. Nawiązaliśmy i zerwaliśmy kontakty, zaczęliśmy lepiej kłamać. Wszystko miało jakiś cel w przyszłości, którą właśnie próbowaliśmy pisać.
- Axel gdyby mógł, pewnie zabiłby mnie wzrokiem tam, na miejscu. - rozbawienie w głosie blondyna nie pozwoliło wziąć mi jego słów na poważnie.
A jednak, w oczach Byron'a nie królował wcale śmiech.
To była zawiść, irytacja i sama nie wiem, co jeszcze.Mając przed oczami białowłosego sprzed kilku dni, mimowolnie straciłam ochotę na śmiech i cokolwiek, co było z nim związane. Naprawdę miałam nadzieję, że jeszcze kiedyś porozmawiamy. Może nie jak za dawnych lat, bo to co było nigdy już nie wróci. Nie będziemy przyjaciółmi, nie porozmawiamy razem o nadchodzącym meczu albo innym, ważnym wydarzeniu. Zapewne nawet na siebie nie spojrzymy. Ale ja dalej miałam głupią nadzieję.
Bo zbyt mocno się do nich przywiązałam. I nikt, nawet Xavier, nie był w stanie tego we mnie zmienić. Więc skoro nie mogłam im już powiedzieć, jak dumna jestem, miałam nadzieję, że słyszą to od kogoś innego.
Równie bliskiego, jak my kiedyś.
ESTÁ A LER
Przeznaczeni Gwiazdom [ZAKOŃCZONE]
FanficNikt nie umiera przypadkiem. Nikt nie zakochuje się pierwszy raz dwukrotnie. Nikomu nie można już ufać. Zostały nam jedynie gwiazdy. A nazwisko Foster to wciąż nazwisko zwycięzców. Kontynuacja "Królewskiej Napastniczki" Występują: • wulgaryzmy, •...