26 • Se sono veramente cattivo... •

230 20 11
                                    

Mieszkanie Byron'a nie należało do najmniejszych. Urządzone w stricte minimalistycznym stylu, z przestronnym salonem, mogło poszczycić się również sporawym balkonem z widokiem na centrum Inazuma Town. Nic dziwnego, po zmroku ta okolica wyglądała szczególnie nierealnie. Pasowało do Byron'a jak do nikogo innego. Dało się go w nim wyczuć, wcale nie za sprawą wyraźnego zapachu jego ulubionych perfum.

- Chcecie coś do picia? - gospodarz w rozgajdanej pod szyją koszuli oparł się dłońmi o wyspę kuchenną z czarnego marmuru.

Zmęczenie już od dobrej godziny malowało się na jego twarzy, jednak sam Love próbował się nim nie przejmować.

- Kawę. - odpowiedzieliśmy zgodnie z Xavier'em, nawet nie wychylając nosa znad przeróżnej papierologii przywiezionej przez Jordana.

- Jupiter?

- Ja poproszę wodę. - zielono włosy uśmiechnął się lekko, na moment zerkając w kierunku śpiącego blondyna.

- Jasne. - Byron sięgnął po szklankę do szafki i podsunął ją pod dozownik w lodówce. - Proszę.

Greenway odebrał od niego swój napój i również wrócił do przeglądania informacji o naszych rywalach w finałach FFI. Nie mieliśmy pojęcia o co ja i Xavier możemy zostać zapytani lub oskarżeni. Dlatego wypadało przeanalizować wszystko. Od pierwszych meczy Gemini Storm, artykuły o meteorycie po haki na każdą inną drużynę. W szczególności Raimona. Taki smaczek zawsze wypadało mieć. Szczególnie w naszym przypadku.
Ciszę w salonie zagłuszało trzeszczenie ekspresu, który raz po raz produkował kolejne litry kawy. Już po chwili na stoliku przy kanapie znalazły się trzy kubki z gorącym, pachnącym napojem. Byron usiadł na wolnym skrawku dywanu obok Jordana i również wrócił do swojej porcji papierów.

- Nie wiem czy to ma sens. - mruknął, wertując beznamiętnie kolejne strony.

- Nie marudź, Byron. Już prawie koniec. - Xavier również brzmiał sennie.

Nic dziwnego, spędziliśmy na researchu ostatnie cztery godziny, jeśli wierzyć designerskiemu zegarowi na jednej z szafek. Pierwsza w nocy. Definitywnie zbyt późno na takie atrakcje.

- Byron ma trochę racji. - Jordan odłożył na bok papiery, by wziąć łyk wody. - Większości z tych rzeczy nawet nie zapamiętacie, a co dopiero użyjecie. Poza tym - już widział, że Xavier chciał mu się wtrącić. - waszej dwójce zawsze na dobre wychodzi spontaniczność. I moim zdaniem to na nią powinniście dziś postawić, a siedzenie tutaj do rana nic nam nie da. Wszyscy musimy odpocząć.

Xavier westchnął, również odkładając swój zestaw. Wyraźnie zaznaczone na białej skórze sińce pod oczami tylko się zaostrzyły. Nie wyglądał jak ten legendarny, nieustraszony Xavier Foster. Wyglądał jak mój brat, w kompletnej rozsypce, choć nie trzymał się wcale tak źle. Po prostu powinien się wyspać. Jordan miał rację, jak zwykle.

- A co jeśli... - zaczął z jakimś wyrzutem, jednak Greenway wszedł mu sprawnie w zdanie.

- Xavier. - dłoń chłopaka wylądowała na ramieniu czerwonowłosego. - Odkąd cię znam nigdy nie zastanawiałeś się nad tym "co jeśli". Musisz sobie zaufać, tak jak my ufamy tobie. Dasz radę, tylko potrzebujesz odpocząć. Najbardziej z nas wszystkich.

Zeen i Jupiter przez dobry moment po prostu mierzyli się pełnymi napięcia, choć wyraźnie zmęczonymi spojrzeniami. W międzyczasie zdążyłam wymienić z Byron'em kilka nieznaczących ciekawości, które zwykle kończyły się na otwartych balkonowych drzwiach. Chyba sugestywnie, nie wiem. Też byłam już zmęczona.

- Okey. - odchylił głowę, opierając ją o kanapę. - Zróbmy przerwę. Zadecydujemy za chwilę, dobra?

Oprócz ciszy odpowiedziały mu również skinienia głowami i ledwo słyszalne pomruki.
Byron, tak jak myślałam, chwycił swój kubek i zniknął z nim w głębi balkonu. Gdzieś za szybą mignął niebieski płomień. Posiadając niezbyt skorych do rozmów kompanów w salonie, również postanowiłam się z niego ulotnić. A balkon wcale nie był takim złym pomysłem.
Byron opierał się o barierkę, w jednej ręce trzymając kubek, w drugiej zaś papierosa.

Przeznaczeni Gwiazdom [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now