16 • He's voice just want to lead us•

300 20 6
                                    

- Kastiel, zaczekaj. - chłodny głos Xavier'a obił się o ściany sali treningowej.
Również spojrzałam w kierunku chłopaka. Dobrze wiedziałam o czym chce z nim rozmawiać Xavier i jaki ma w tym cel. Spędziliśmy nad tym całą noc.

- Tak, trenerze?

Czerwonowłosy zatrzymał się momentalnie, odwracając w naszą stronę. Na jego twarz wkradło się zmęczenie po kilkugodzinnym treningu. Rozpracowaliśmy go z jakiś tydzień temu. Przychodził wcześniej i trenował w samotności na mniejszym boisku. Później znikał, prawdopodobnie do szatni, żeby na treningu pojawić się już z resztą piłkarzy. Zapał chłopaka jednak martwił mnie tak samo jak cieszył. Razem z Xavier'em bardzo omylnie traktowaliśmy go jak młodszego brata. Nie wiem czy to przez ogniście czerwone włosy, charakter czy sposób bycia. We wszystkich tych aspektach był naszą niepisaną mieszanką. Z czasem ufaliśmy mu coraz bardziej. Dawaliśmy więcej porad, nawet jeśli radził sobie bardzo dobrze.
Nigdy nie powinniśmy do tego dopuścić. Ale ta dziwna potrzeba wykreowania nowego, lepszego lidera Akademii Aliea była silniejsza.
I zgubna.

- Zostań na chwilę. Musimy pogadać. - rzucił, obserwując jak chłopak żegna się z resztą napastników i podchodzi do naszej ławki.

W jego oczach tliły się niewielkie iskierki, które tak dobrze naśladowały wzrok Xavier'a z lat młodości. Te same mogły równie szybko zamienić się w martwe i puste spojrzenie, którym charakteryzowaliśmy się we dwójkę.
To tak głupie...

- Tak?

Xavier rzucił mi porozumiewawcze spojrzenie, po czym zamilkł.
Całe szczęście tylko na moment.
Jego twarz znów ozdobił lekki uśmiech.

- Nie będzie nas jutro na meczu. - Kastiel nie wyglądał na zdziwionego. Wręcz przeciwnie. Chyba się tego spodziewał, w mniejszym lub większym stopniu. - Zastąpią nas trener Mgławicy i Jordan Greenway, pewnie kojarzysz. - chłopak skinął twierdząco głową. Oczywiście, że kojarzył. Był tak dobrze zorientowany w historii drużyn akademii, że sama byłam pod niemałym wrażeniem. Wiedział o nas wszystko, co tylko było podane do opinii publicznej. - I to właśnie jego polecenia macie wykonywać. Choćby nie wiem jak bardzo Byron Love byłby przekonujący, on nie zna naszej taktyki. A jeżeli nasz plan zawiedzie, Jordan będzie wiedział jak was poprowadzić.

- Mam powiedzieć o tym drużynie?

- Nie. Niech wie jak najmniej osób. Oni mają wykonywać twoje polecenia.

- A jeśli nie będą?

- Pożegnają się z drużyną. - nawet ja poczułam ciarki na plecach. I sądząc po minie Kastiela, on zapewne też.
O tym punkcie planu nie miałam pojęcia. Aczkolwiek byłam w stanie go zrozumieć. Gracze mają się słuchać kapitana. On jest ich sercem. Decyduje o wszystkim, gdy nie ma nas ani nikogo nam zaufanego w pobliżu. A Kastiel radził sobie z tym wyśmienicie. Właśnie dlatego ufaliśmy mu bardziej, niż komukolwiek innemu. Co oczywiście nie oznacza, że nie braliśmy ich na poważnie. Braliśmy każdego, zawsze.

- Wierzymy w ciebie. - dodałam, kładąc chłopakowi dłoń na ramieniu. Zwykle od tego stroniłam, choć i tak miano trenera na dystans utrzymywał Xavier. - Raimon to nie jest skomplikowany przeciwnik. Wygracie bez problemu. Chcemy tylko, żebyś na nich uważał.

Tego chyba nie zrozumiał.

- Veronica ma na myśli to, żebyś pilnował swoich kolegów. Macie nie rozmawiać z nikim z Raimona, nie udzielać wywiadów i najważniejsze - nie wspominać o nas. Jeżeli już będziecie musieli powiedzieć coś o trenerach, wypowiadacie się o sztabie, nie konkretnych osobach. Ufamy ci, Kastiel i mamy nadzieję, że nie będziemy musieli tego zmieniać.

- Oczywiście trenerze. - ukłonił się nisko. - Dopilnuje wszystkiego.

- Cieszę się. - Xavier znów się uśmiechnął.

Przeznaczeni Gwiazdom [ZAKOŃCZONE]Onde as histórias ganham vida. Descobre agora