5 ~ Na zwęglony świat ~

577 34 16
                                    

Od kilku dobrych chwil beznamiętnie wpatrywałam się w wiadomość o zakończonej rozmowie telefonicznej.
Czy byłam zaskoczona?
Skądże, Xavier przecież mnie uprzedził.
Czy dalej łudziłam się, że jednak nie zadzwonią? To chyba więcej niż oczywiste. Z początku chciałam stanowczo odmówić. Zamknąć rozmowę tak, jakby tematu w ogóle nie było. I zapewne właśnie tak by się stało, gdyby nie długa nocna rozmowa przeprowadzona zarówno z Xavier'em jak Jordanem. Obaj byli dokładnie tego samego zdania. Żebym jednak dołączyła. Xavier, bo nie chciał być sam na sam z rzekomymi "idiotami", Jordan, bo podobno doszedł do tego na drodze długiej konkluzji. Też mi zabawa. Czasem naprawdę się dziwię, że nie wylądował na jakiejś filozofii albo w klasztorze. Idealnie by się wpasował ze swoim obecnym nastawieniem.
A czego w tym wszystkim chciałam ja?

- I co? Mówiłem, że zadzwonią? - tryumfalny głos Xaviera odbił się od ścian kuchni, finalnie drażniąc mnie samą jego obecnością.

Mówił, i co z tego?

- Ta. - mruknęłam. - Mam czas do końca lipca. W sierpniu jest już jakieś pierwsze zgrupowanie czy coś.

- I?

- Co i? - z irytacją spojrzałam na stojącego w progu chłopaka.

Wywrócił oczyma, robiąc kilka kroków w kierunku stołu. Płynnym ruchem zgarnął z niego dzbanek z lemoniadą, wlewając jej część do jednej ze stojących obok szklanek.

- No czy chcesz w to wejść. Tak trudno wyłapać z kontekstu? No nie patrz tak na mnie, bo się zaczynam bać.

- Nie. Nie wiem. Chyba nie. - zetknęłam głowę w dłonie, łokcie opierając na blacie stołu. - Gdybyśmy wczoraj...

- Czyli jednak. - przerwał mi z głupawym uśmiechem. - Chciałabyś.

- Tego nie powiedziałam.

- Nie musiałaś. - powiedział z tępym uśmiechem. - Widzę to w twoich oczach.

- Nie widzisz, bo się na ciebie nie patrzę. - jęknęłam w dłonie. - Naprawdę nie wiem co mam zrobić Xavier.

Spojrzałam na chłopaka zza palców. W dalszym ciągu się uśmiechał. Może nie tak pewnie jak wcześniej, jednak w dalszym ciągu niezwykle głupio.
Powinnam mu już to chyba przypisać.

- Masz jeszcze czas. - westchnął, w końcu siadając na jednym z krzeseł. - Zresztą, dobrze wiesz co o tym sądzę. Z drugiej strony, nic na siłę siostra. Nie chcesz zarywać studiów, nie dołączaj.

- Ty dołączyłeś.

- Bo już nie studiuję. - warknął poirytowanym głosem.

Dopiero gdy zobaczył zaskoczenie w moich oczach, zorientował się co przed chwilą powiedział. Również się zdziwił.
Nie zdążył ugryźć się w język.
Czy powinnam się dziwić? Z przyzwyczajenia nie, z informacji już tak. I to bardzo.

- Że co? - zapytałam, choć przez dłuższy czas odpowiadała mi jedynie cisza. - Jak to nie studiujesz?

- No... - czerwonowłosy umiejętnie omijał moje spojrzenie, niby przyglądając się zawartości prawie pustej już szklanki. - Wyrzucili mnie. - wymamrotał w końcu. - Ale nie mów rodzicom, błagam.

Z sekundy na sekundę nie mogłam coraz bardziej uwierzyć w to, co słyszałam. Wyrzucili go? Wyrzucili pana idealnego pod każdym pozorem? Xaviera Fostera bez żadnej skazy, tak po prostu wyrzucili na zbity pysk??
W głębi duszy poczułam cichą satysfakcję. W końcu mogłam być od niego w czymś lepsza.
Uskrzydlające uczucie.

- Za co?

- Czy to ważne? - widać było, że nie był to jego ulubiony temat. Dobrze jednak wiedział, że prędzej czy później i tak się dowiem. Od niego albo i nie. Swoją drogą bardzo ciekawe, że obaj tak dobrze grali, bo przecież mowy nie było, że Jordan nie wiedział. Jordan wie wszystko. - Nie przyszedłem na kilka egzaminów, ot co.

Przeznaczeni Gwiazdom [ZAKOŃCZONE]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن