27 • ...è colpa tua •

239 19 33
                                    

Rodzice jak zwykle robili coś w ogródku korzystając z naprawdę ładnej pogody. Razem z Xavier'em obserwowaliśmy ich przez kuchenne okno, pijąc już chyba czwartą kawę tego dnia. Nocne siedzenie nad papierami wszelakiej maści dało nam się mocno we znaki.

- Powinniśmy coś wynająć. - Xavier spojrzał na mnie znad swojej szklanki. - Przynajmniej na czas tego cyrku. Nie możemy im cały czas siedzieć na głowie.

Milczałam przez moment, analizując jego słowa.

- Racja. - odparłam, zerkając znów na rodziców. - Na jakieś mieszkanie spokojnie wystarczy. A oni przynajmniej nie będą musieli wysłuchiwać naszych kłótni ani debat o drugiej nad ranem. Dzisiaj to była przesada, Xavier.

Czerwonowłosy uśmiechnął się lekko.

- Fakt. Trochę nas poniosło. Mogliśmy nie pić już tej kawy u Byron'a. - zgodnie skwitowaliśmy jego słowa śmiechem.

Nawet nie wiem czy udało nam się przespać godzinę. Nawet po powrocie do domu siedzieliśmy we dwójkę w kuchni dobre dwie godziny. Droga kompletnie pozbawiła nas uczucia zmęczenia. Co innego Jordan, który ledwo dotoczył się do domu swoich rodziców. Wstał chyba po szesnastej, jednak Xavier kategorycznie zabronił mu przyjeżdżać po konferencji. On i Byron musieli odpocząć. Za często obrywali rykoszetem w naszych sprawach. Nam również przydała się chwila tylko we dwójkę. Zdecydowanie jej potrzebowaliśmy, choć nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. A wspólne mieszkanie wydawało się naprawdę dobrym pomysłem. Może w końcu... Nie, to tylko głupie marzenie. Już nie raz łudziłam się, że nasze relacje się poprawią, ale nigdy tak nie było. Dlatego cieszyłam się z każdej chwili, gdy mogłam normalnie z nim pogadać. Jak brat z siostrą, nie Veronica i Xavier Fosterowie ani Shadow i Hunter.

- Dobra, to poszukam czegoś blisko centrum.

- Pomogę ci. - uśmiechnęłam się promiennie, chwytając za telefon.

Zanim jednak zdążyłam wpisać w przeglądarkę frazę "mieszkania do wynajęcia" na ekranie pojawiło się powiadomienie o nowej wiadomości. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby jej nadawcą nie był Gray.
Krew zadudniła mi w uszach.

Gray
Spotkajmy się dzisiaj o 22 pod Andromedą

Zmarszczyłam brwi, czując nieprzyjemną falę gorąca. Czego on ode mnie mógł jeszcze chcieć? I dlaczego tak późno?

- Co? Niczego nie ma? - Xavier zaśmiał się krótko. Widząc jednak, że wcale nie reaguję na jego żart, spoważniał. - Coś się stało Vera?

Zamrugałam kilkukrotnie, przenosząc wzrok na brata.

- Co? Nie. Sorry, zamyśliłam się. Piszą o nas jakieś bzdury. - skłamałam.

Nie chciałam mu mówić o tej wiadomości. I tak miał sporo stresu na głowie. Gray był tylko i wyłącznie moim problemem. Chociaż nie ukrywam, że po ostatnim bałam się z nim spotykać sam na sam.

- Nie pierwszy raz, co nie? - uśmiechnął się cierpko. - Jutro już zapomną. Znajdą sobie jakiś inny temat do plotek.

- Wcześniej widziałam jakiś artykuł, że przyszliśmy na konferencję naćpani. - uśmiechnęłam się mimowolnie.

Wiele portali plotkarskich pisało o nas najbardziej irracjonalne artykuły, jednakże te z dzisiaj chyba oficjalnie osiągnęły limit absurdu. A to był dopiero początek.

- Cóż, za wiele to się nie pomylili, no nie? - Xavier zaśmiał się gorzko.

- Daj spokój. - mruknęłam, obracając w palcach kamień, który dostałam od Xavier'a.

Przeznaczeni Gwiazdom [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now