24 • What's a king to a God? •

212 22 9
                                    

Jude zrobił kilka kroków w naszą stronę. W tym czasie zdążyłam sie już podnieść z ziemi i stanąć obok Xaviera.
Jego twarz znów była obojętna.

- No proszę. - taki sam był natomiast głos Sharpa. Mimo wszystko, wciąż o wiele bardziej empatyczny, niż ten Axela. - To za to były te wszystkie nagrody?

Nim Xavier zdążył cokolwiek odpowiedzieć, sama zabrałam głos.

- Przecież wiesz, że nie. Nie używałam tej techniki na meczach.

- Jest śmiertelna? - nie odpowiedziałam. - Niesamowite. Kto by pomyślał, że z naszej trójki to ty pierwsza opanujesz taką technikę.

- Pierwsza? - spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami. - Ale Axel...

Jude pokręcił głową, śmiejąc się pod nosem.

- Ognista Zamieć nie jest śmiertelna. To kłamstwo.

- Tsh. - Xavier prychnął pod nosem ironicznie. - Zrobiłeś z niego gwiazdę na kłamstwie?

- Muszę dbać o pr. Nie tylko jego. - Jude odparł niewzruszony.

- Żałosne. - skwitował czerwonowłosy.

Pomiędzy nami zapanowała na moment pełna napięcia cisza.
Jude i Xavier mierzyli się spojrzeniami, zupełnie mnie ignorując.

- Trenowałaś? - Sharp zwrócił się do mnie, choć jego wzrok dalej utkwiony był w moim bracie.

- Kiedy?

- Po liceum. - Sharp w końcu odwrócił wzrok w moją stronę.

Nie lubiłam, gdy ktoś, kto ze mną rozmawiał nie patrzył mi w oczy. I Sharp bardzo dobrze o tym wiedział. Spędziliśmy ze sobą za dużo czasu, niektórych rzeczy po prostu się nie zapomina. Szczególnie, gdy jest się Jude'm Sharp'em. Człowiekiem, który zapamiętywał każde słowo, by później użyć go przeciwko osobie, od której wyszło.

- Nie. To pierwszy raz od ostatniego meczu.

Źrenice chłopaka zwiększyły się i w tym samym momencie zmniejszyły, sprawiając, że jego spojrzenie było jeszcze bardziej nieprzyjemne.

- I bez żadnego treningu kopiesz z taką siłą? To chyba niemożliwe.

- Dla ciebie? Owszem. - głos Xavier'a dalej był chłodny i dosadny, ale czułam w nim wsparcie. - Nie jesteś na poziomie Aliea. Nie bez powodu to my zbudowaliśmy legendę, nie Raimon.

- Wybacz, Xavier, ale z ust osoby, wokół której kręciła się afera dopingowa brzmi to co najwyżej śmiesznie.

Xavier zrobił krok w stronę szatyna. Oczywiście, że Jude miał w tym swój cel. Musiał wiedzieć o działaniu meteorytu, dlatego patrzył się cały czas w jego oczy.
Nie miałam zamiaru pozwolić mu zobaczyć tam fioletu.
W miarę szybko złapałam brata za nadgarstek, zatrzymując go przy sobie.

- Posłuchaj, Sharp. - Jude wyprostował się, znów pozwalając wpłynąć ironii na swoją twarz. Denerwował mnie tym. - Nikt nigdy nie wykrył u mnie dopingu, więc schowaj te swoje wyssane z palca historyjki i spadaj, dopóki jestem miły.

- Po co te nerwy? Przecież ja tylko stwierdziłem fakty.

- Snujesz domysły, a nie fakty, o czym ty pieprzysz? - czułam, jak jego mięśnie się napięły.

- Xavier, daj spokój.

- No właśnie, Xavier. Posłuchaj siostry.

Mnie też zaczynał już działać na nerwy. Pojawił się nie wiadomo skąd, nie wiadomo po co. Może Axel też był gdzieś w pobliżu? I tylko czekał na nasze potknięcie.

Przeznaczeni Gwiazdom [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now