28.

423 77 23
                                    

Lily czuje motyle w brzuchu, gdy stoi w fartuchu i miesza masę na ciastka, a Dorcas siedzi obok na blacie z uśmiechem na usta. Nie jest pewna, czy pomysł upieczenia czegoś dla Jamesa, był pomysłem, który powzięła świadomie, ale mimo to nadal wciela go w życie.

Grzbietem dłoni ociera czoło i marszczy brwi, uważnie przyglądając się masie.

— Nie wiem, czy to powinno tak wyglądać.

— Pokaż to — mówi Dorcas i przechyla się w jej stronę, a potem wkłada palec do miski i oblizuje go. — Jest dobrze. Tak jak powinno.

Lily żartobliwie uderza ją w dłoń i wywraca oczami. Miesza ponownie kilka razy, a następnie odkłada naczynie na blat i zaczyna szukać blachy.

— Wiesz, że mogłabyś użyć Accio — zauważa Dorcas, ukradkiem znów zamaczając palec w misce.

— Tak jest przyjemniej. Wolniej i milej — odpowiada miękko Lily, wyciągnąwszy papier do pieczenia z szafki nad głową.

Sama zaprosiła Meadowes i cieszy się, że to zrobiła. Lubi spędzać z nią czas. Kojarzy jej się ze słońcem i pomarańczami, a jej głosu naprawdę przyjemnie się słucha. Obdarza ją czułym spojrzeniem i wytarłszy dłonie w fartuch, zaczyna formować małe ciasteczka.

— Ej, wiesz co — zagaja niespodziewanie Dorcas, prostując się. — Podejrzewam, że Remus i Syriusz mają się ku sobie.

— To cudownie. — Lily uśmiecha się.

— Najpierw ty i James, teraz oni, a mnie wszyscy zostawią na pastwę losu — wzdycha i opiera głowę na dłoniach.

— Zawsze będziesz mogła wpaść tu na ciastka, bo mogą nie wyjść, a nie chcę otruć Jamesa.

— A mnie to możesz truć?

Evans wybucha melodyjnym śmiechem i podchodzi do niej, a potem naciska jej nos mokrym od ciasta palcem.

— EJ! — Dorcas zrywa się z blatu i łapie Lily w pół. Zaczyna ją łaskotać, na co Evans znowu śmieje się i zrywa do ucieczki.

Zapomniała, że Meadowes jest taka szybka.

Zapomniała, że tak bardzo za nią tęskniła.

Kwiecie wiosny ✔Where stories live. Discover now