26.

407 80 21
                                    

Wciąż analizuje rozmowę z Severusem, siedząc obok Jamesa w czasie lunchu i bezmyślnie rwąc drożdżówkę. James zauważa, że jest nieobecna, ale mimo to mówi:

— Lily? Czy mógłbym cię o coś spytać?

— Co? Och, tak, jasne.

— Na czym tak właściwie stoimy? W sensie... co dalej z nami?

Lily zamiera z kawałkiem bułki w dłoni i przełyka ślinę. Spuszcza wzrok na kolana, próbując wykrzesać z siebie choć kilka słów. James czuje się winny.

— Jeśli nie chcesz teraz o tym rozmawiać, zrozumiem. To jest w porządku.

— Nie. Chcę o tym porozmawiać — oponuje Evans, nieznacznie się prostując. A potem znów milknie.

— W mojej głowie brzmiało to lepiej, ale pragnę cię wciąż poznawać. Pragnę chodzić z tobą na spacery i trzymać się za ręce. Po tamtym pocałunku obudziła się we mnie nadzieja, próbowałem ją tłumić, ale... — Urywa i przeczesuje nerwowo włosy. — Przepraszam, że stawiam cię w niekomfortowej sytuacji...

— James. — Przerywa mu i odwraca się w jego stronę. Swoją drobną dłonią nakrywa jego obie złożone na pojemniku z lunchem. — James. Ja też chcę cię poznawać. Codziennie po trochu.

Potter uśmiecha się słabo.

— Czy mogę cię teraz pocałować?

Lily nie odpowiada mu. Niepewnie nachyla się i styka swoje wargi z jego. A potem po omacku odkłada pudełka z lunchem i przylega do niego, wsłuchując się w jego oddech, smakując jego ust, szalejąc ze szczęścia.

Czuje się całkiem inaczej niż przy Severusie. Bezpiecznie. Jakby tkwiła przytulona do klifu, stojącego z dumnie podniesionym czołem i omiatanego przez sztormy, które zawsze odchodzą. Ma ochotę mu to powiedzieć, ale nie robi tego. Opiera swój nos na jego nosie i zamyka mocno oczy. Nie chce się budzić. Pragnie wciąż tkwi w tym śnie. Zaplątuje palce w jego włosy, odchylając lekko głowę. Marszczy brwi.

— Jesteś prawdziwy.

— Najprawdziwszy — śmieje się James i znów ją całuje.

Delikatnie i subtelnie.

Tak, jak zawsze marzyła.

Kwiecie wiosny ✔Where stories live. Discover now