Stojąc obok jednego z niezliczonych różanych krzewów, Lily nie ma nic przeciwko, gdy James nachyla się w jej stronę i rozchyla wargi. Przymyka oczy i przekrzywia delikatnie głowę, a po chwili gwałtownie odskakuje, niemal wpadając w kwiaty.
Potter w ostatnim momencie oplata rękę wokół jej talii, a ona unosi dłoń i ściera z nosa kroplę wody. Nie muszą długo czekać, by deszcz objął swym zasięgiem cały ogród. Lily wyciąga ręce do nieba i wybucha śmiechem, nie zważając na moknące włosy oraz sukienkę.
Obserwuje ją przez kilkanaście sekund, a potem niespodziewanie przyciąga do siebie i składa subtelny pocałunek na jej wargach. Lily machinalnie wplata palce w loki Jamesa, zdumiona miękkością jego ruchów. Niepewnie oddaje pocałunek, czując, jak z jej rzęs na jego policzki spadają krople.
Odrywa się tylko na chwilę, by spojrzeć mu w oczy.
Ma wrażenie, że widzi w nich cały świat, za którym tęskniła.
Uśmiecha się łagodnie i obramowuje dłońmi jego twarz jak najcenniejszy obraz.
— Dziękuję — szepcze, a potem znów go całuje.
I znów. I znów. Pomiędzy kroplami deszczu, z szumem natury w uszach, z zapachem róż, wypełniającym nozdrza. W pewnym momencie James wyjmuje różdżkę, by zaklęciem rozpostrzeć nad nimi parasol. Ona zaś ujmuje delikatnie jego nadgarstek i patrzy głęboko w oczy.
Rozumie. Chowa różdżkę za pazuchę i styka ich nosy, oddychając ciężko.
— Lily — mówi cicho. — Lily.
a/n nawet ja przeżywałam fangirl podczas pisania tego rozdziału.
YOU ARE READING
Kwiecie wiosny ✔
FanfictionGdzie Lily jest zakochana we wiośnie, a James w Lily. © MaryWitcher, marzec - czerwiec 2020