19.

410 78 13
                                    

Nawet nie jest zdziwiona, gdy następnego dnia do sklepu wchodzi Severus i rzuca jej zakłopotane spojrzenie, stojąc na końcu kolejki. Lily udaje, że go nie zauważa i większą uwagę poświęca innym klientom, próbując uporządkować myśli i zachować zimną krew.

— W czym mogę panu pomóc?

— Mieszankę ziół szwedzkich — mruczy pod nosem i nie czekając na jej odpowiedź, dodaje. — Lily, byłem wczoraj u ciebie w domu. Chciałem porozmawiać.

— Przepraszam, ale jestem teraz zajęta — rzuca lekko i odwraca się w kierunku szafki pełnej szufladek.

— Lily, nadal mi nie wybaczyłaś?

— Już dawno to zrobiłam, Severusie.

— Ale—

— Nie zrozum mnie źle. Mamy mnóstwo miłych wspomnień, jednak teraz każde z nas idzie inną ścieżką. — Gdy urywa, drzwi otwierają się i do sklepu wchodzi uśmiechnięty James z paczką ciastek. Lily obdarza go pełnym wdzięczności spojrzeniem i podaje Snape'owi zioła.

Severus z irytacją rzuca na blat monety i ostatni raz spogląda na Evans.

— Nadal chcę porozmawiać — mówi cicho, a potem odwraca się gwałtownie i niemal przewracając Pottera, wychodzi.

— Chyba pomylił ulice — przerywa ciszę James. — Nokturn jest po drugiej stronie.

— Najwidoczniej — odpowiada Lily z nieobecnym wzrokiem.


Tym razem James nie spędza z nią lunchu, choć miał taki zamiar. Wyczuł, że to nieodpowiedni moment. Wydawała się zagubiona. I może trochę rozczarowana. Tak jakby nie chciała z nikim rozmawiać. Uszanował to, ale nadal nie pozbył się wrażenia, że powinien zrobić coś innego.

Wzdycha i siada na samotnej ławce, rozpakowując jednocześnie pudełko z posiłkiem. Musi przyznać, że to nadal całkiem ładny dzień. Dzięki Lily zaczął zauważać to wszystko, co wcześniej nazywał po prostu wiosną, a potem bez mrugnięcia okiem przerzucał kolejną kartkę w kalendarzu. Ma wrażenie, że dopiero teraz wszystko kwitnie. Pozwala, by watr ujmował jego twarz w dłonie, by poranne słońce grało we włosach etiudy, by kwiecie okrywało ramiona jak jedwabna szata. Przeżywa uniesienie i westchnienia, o których nie miał nawet pojęcia.

Nawet teraz to czuje. Przymyka oczy i oddaje się chwili, tak cudownie subtelnej, miękkiej, eterycznej.

A potem słyszy jej głos za swoimi plecami. Brzmi niepewnie. Nieśmiało.

— Czy mogę się do ciebie przyłączyć?

Bez zastanowienia kiwa głową.

Kwiecie wiosny ✔Where stories live. Discover now