13.

408 79 13
                                    

Po meczu, który minął Lily zdecydowanie zbyt szybko, wszyscy są w lepszych humorach. Syriusz w drodze do kawiarni rozpoczyna kipiący od emocji monolog o grze, a James zrównuje się z Evans i pyta:

— I jak? Podobało ci się?

— Och, tak! Było znacznie lepiej niż na szkolnych meczach. — Posyła mu uśmiech pełen zadowolenia. — Nigdy nie widziałam, by ktoś się tak cieszył, kiedy Harpie wygrały — dodaje ciszej, wskazując na wymachującego rękami Syriusza, który nadal wygląda, jak cukierek ze strzelającymi drobinkami w pierwszej fazie rozkładu.

James parska śmiechem.

— Wiem, że mówicie o mnie — rzuca Syriusz przez ramię. — Sztywniaki.


Lily jest mile zaskoczona, gdy okazuje się, że w kawiarni czeka na nich Dorcas. Żałuje, że nie utrzymywała z nią większego kontaktu po ukończeniu Hogwartu. Z początku czuje się trochę niekomfortowo, ale Meadowes rzuca się na nią z radosnym okrzykiem, zakrywając jej twarz w ciemnych poplątanych lokach. Lily z ulgą zauważa, że czekoladowa skóra przyjaciółki zdrowo lśni, oczy żarzą się ciekawością, a głos jest roześmiany. Lekki. Nienaznaczony troską.

— Pomyślałem, że chciałybyście się spotkać, zanudziłabyś się, mając tylko mnie, Syriusza i Remusa za towarzyszy — mówi James cicho, więc tylko ona go słyszy.

Odwraca ku niemu głowę i z delikatnym uśmiechem mówi:

— Dziękuję. Za to i za dzisiejszy wieczór.

I on wie, że mówi szczerze. Widać to w jej oczach, rozświetlonych milionami gwiazd. Ma ochotę pocałować ją, ale nie robi tego. Odchrząkuje i zakłopotany zajmuje się swoim zamówieniem. Lily przez chwilę obserwuje go i dopiero Dorcas wyrywa ją z zamyślenia.

Z przyjemnością dowiaduje się, co u niej i odwdzięcza się opowieścią w podobnym tonie, ale z tyłu głowy wciąż ma Jamesa Pottera. I jego oczy. Cudownie ciemne i wesołe.

— To co, Lily? Widzimy się też za tydzień? — pyta niespodziewanie Meadowes i nagle wszystkie rozmowy milkną.

Syriusz patrzy na nią nieufanie, Remus niepewnie, a James próbuje ukryć rumieniec, udając, że wpadło coś pod stolik.

— Jeśli... jeśli to dla was nie problem, to tak. Nie chcę się narzucać i...

I nagle znowu wszystko jest tak, jak przed chwilą.

A Lily jakoś lżej na sercu.

Kwiecie wiosny ✔Where stories live. Discover now