Rozdział 29

7K 393 208
                                    


-Ale jak to zabić alfę... Z tego, co mi wiadomo, to omega nie jest w stanie przeżyć, jeśli zabije się jej alfę. Tak samo na odwrót. -zdziwił się Jimin, będąc kompletnie zdezorientowany.

-Z drugiej strony przecież Hoseok zabił swoją i jakoś żyje, nie? -wtrącił T.O.P z kamienną twarzą.

-Tak, ponieważ w tym wszystkim jest pewna mała rzecz, która obala teorie, w której to obydwie strony nie są w stanie przeżyć, jeśli ich druga połówka umrze. Na ten przykład weźmy Yoongiego i Hoseoka. Jeśli Yoongi chciałby anulować połączenie i przeżyć to on musiałby zabić Hoseoka. Bądź na odwrót. W innym przypadku on też umrze. -objaśnił Namjoon. Wszystko było dość zagmatwane, jednak koniec końców dawało logiczne wytłumaczenie tego wszystkiego.

-A więc po to też nakazał ci, abyś zabrał ze sobą Yoongiego. -sprostował G-Dragon, wgapiając się zamyślonym wzrokiem w podłogę.

-Ale jak oni niby chcą go do tego zmusić? -prychnął Jeongguk.

-Jest wiele sposobów. Wystarczy nawet, że ktoś będzie siłą trzymał w jego rękach, załóżmy nóż czy pistolet i za pomocą jego ręki zrobi, co ma zrobić. -dodał zmartwiony Jin.

-Dobra, ale co robimy? Wydaje mi się, że w tej sytuacji nie ma czasu na takie rozmowy, Namjoon? -wciął się zniecierpliwiony Daesung, a wszystkie pary oczu spoczęły na Namjoonie.

-Pójdziemy tam, tak jak tego chce. Jednak dopóki nie zobaczę Hoseoka żywego, po drodze nie oszczędzimy nikogo. Skończył się limit mojej łaski. -warknął Namjoon, a na jego słowa wszyscy się uśmiechnęli gotowi i napaleni do walki. Może prócz Yoongiego, który mimo zmartwień teraz czuł morderczą złość. Odebrano mu Hoseoka i wypatroszy każdego, kto stanął na drodze ich spotkania.

-A co to za miejsce, o którym Taehyung wspomniał w liście? -dopytał Jeongguk, odpowiedź na to pytanie znał tylko i wyłącznie Namjoon.

-Niedaleko naszego starego domu rodzinnego był stary opuszczony budynek. Jako dzieciaki bawiliśmy się tam, udając, że to nasza baza i chronimy się tam przed wrogami oraz planujemy strategie na różne podboje. Taehyung musiał wykorzystać to na swoje aktualne miejsce dla stada. -objaśnił, zgniatając kartkę papieru w pięści. -A teraz nie marnujmy więcej czasu. Każdy ma dwadzieścia minut na przygotowanie się i zbieramy się przed domem. Zabierzemy się w dwa vany, Jiyong jedziesz za mną razem ze swoim stadem. A teraz ruchy!

Każdy usłyszał rozkazy i wszyscy ruszyli do swoich pokoi, przygotować się najlepiej jak potrafili. Nie spodziewali się dziś czegoś takiego, ale wiedzieli, że prędzej czy później któraś ze stron będzie musiała zrobić pierwszy krok. Ich duch walki płonął płomieniami żądzy krwi, żądzy zwycięstwa.

Namjoon mimo kamiennej twarzy w duchu cierpiał. Wiedział, że prędzej czy później to nastąpi, ale nadal tak bardzo nie chciał krzywdzić swojego młodszego brata. Był jego słabością, jednak jego stado również było mu rodziną. A Taehyung się go wyrzekł.

-Będzie dobrze, kochanie. -szepnął Jin, kładąc rękę na ramieniu Namjoona, który w pewnym momencie po prostu stanął i zaczął intensywnie myśleć. Byli w swojej sypialni, więc nikt ich nie wiedział, a Jin jako jedyny zdawał sobie sprawę, jak ogromne emocje Namjoona idą z tym wszystkim, co teraz się dzieje. Stał się dla niego solidnym wsparciem.

Namjoon położył dłoń na tej Jina i uśmiechnął się smutno, kiwając lekko głową.

Yoongi zaopatrzył się w noże oraz dwa pistolety z dodatkowymi nabojami, a wszystko włożył do specjalnego pasa, który dostał od Dawon. Bał się, ale był gotowy. Nie chciał tracić więcej czasu, chciał tylko znów przytulić Hoseoka.

Pyskata Omega| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz