Rozdział 23

11.3K 438 335
                                    

Leżał wtulony w niego, zaciągał się jego cudnych zapachem, rozkoszował ciepłego jego ciała, mógł napawać się bezpieczną aurą, którą wytwarzała jego osoba. To coś niesamowitego. Jak wiele musieli przejść, aby w końcu dojść do czegoś takiego? Gdzie obydwoje leżą szczęśliwi. Wszystkie problemy, z którymi musieli, muszą i będą musieć się zmagać, nagle straciły znaczenie. Chcieli wykorzystać ten czas najdłużej, jak tylko mogli.

Hoseok bał się go puścić, kurczowo trzymał go w swoich ramionach, przyciągając do swej klatki piersiowej. Miał wrażenie, że gdy poluzuje uścisk, straci go, nieodwracalnie. Długo zajęło mu zrozumienie tak prostej rzeczy, tak samo Yoongiemu. Byli uzależnieni od siebie, winą tego był los i przeznaczenie. A z przeznaczeniem nie można się kłócić.

Yoongi zastanawiał się, od kiedy to się zaczęło? W którym momencie od ich spotkania? Czy to możliwe, że to już od początku, tylko było tak ukryte, że nie sposób było to wykryć? Czy tą całą nienawiścią do siebie starali się ukryć prawdę, której się mocno wystraszyli? Nienawiść to bardzo silna emocja, tak silna, jak miłość. Właśnie z tego powodu mówi się, że pomiędzy nimi jest bardzo cienka linia.

W głowie omegi powstały obrazy, gdy pierwszy raz naprawdę uświadomił sobie, że zależy mu na Hoseoku. Gdy zostali sami w domu i tego samego dnia zostali zaatakowani przez ludzi ze stada Taehyunga. Nigdy nie zapomni tego strachu o alfę, nie wyobrażał sobie, że mógłby go stracić. Ciepło rodziło się w jego sercu, gdy przypominał sobie, z jaką zawziętością Hoseok bronił go przed wrogiem. Też wtedy pokazał, że mu zależy. Mimo ciągłego powtarzania, jak bardzo nie toleruje omegi w ich stadzie, to nie oddał go w ręce wrogów. Mógł przecież powiedzieć, że mieli przewagę liczebną i go pokonali, a Yoongiego wzięli. Ta opcja nawet nie przyszła wtedy Hoseokowi do głowy.

Jest też rzecz, o której Yoongi kompletnie zapomniał z tamtej sytuacji. Hoseok wziął jednego z oprawców do piwnicy. Był tak przejęty stanem alfy i tym wszystkim, że zapomniał o tamtym chłopaku. Nawet nie wiedział, co się z nim stało. Dlatego teraz zapragnął wiedzieć.

-Hoseok? -napomknął nieśmiało, nie chcąc przeszkadzać alfie. Oboje byli po ciężkim treningu i ówcześnie biorąc szybki prysznic, położyli się na ich łóżku, aby na chwilę odpocząć. Yoongi intensywnie myślał nad wszystkim, leżąc spokojnie, a Hoseok przymknął oczy, starając się wyciszyć ciało i umysł.

-Hm...? -mruknął, wkładając w to dużo siły, aby wydać z siebie jakiś, choć cichy pomruk. Nie lubił, gdy coś zakłócało mu odpoczynek, jednak dla Yoongiego miał większe pokłady cierpliwości oraz taryfę ulgową.

-Bo...pamiętasz, gdy byliśmy sami w domu...tym starym domu i zaatakowali nas ci ze stada Taehyunga? -zaczął ewidentnie przejęty swoimi pytaniami.

-I co w związku z tym? -westchnął Hoseok, nawet nie otwierając oczu.

-Wziąłeś do niewoli jednego z nich... -napomknął cicho, a Hoseok zaskoczony tym nagłym przypomnieniem akurat tego otworzył oczy. Nikt nigdy nie powiedział Yoongiemu o decyzjach związanych z pojmanym chłopakiem. -Co się z nim stało? Wypuściliście go?

Hoseok popatrzył przez chwilę w oczy omegi. Miał wrażliwe serce, miał od groma litości w sobie. W poważnych sytuacjach potrafił pokazać się z twardej strony, lecz pod płachtą agresywnej i pyskatej omegi skrywał swe delikatne wnętrze. W pamiętny dzień ich oznaczenia był ledwo przytomny i Hoseok był pewny, że jeżeli by miał szanse poprzyglądać się tym martwym ciałom, to rozpamiętywałby oraz przeżywałby to nawet teraz. Jest bardzo wrażliwy, co w tym świecie okazuje się strasznym minusem.

-Nie... -mruknął niechętnie. Min niepotrzebnie zaczynał ten temat. -Chłopak nie miał żadnych cennych informacji, był tylko tępym pionkiem. Jak widać, Taehyung zdradza swoje zamiary tylko zaufanym ludziom w stadzie. Nie był nam ten chłopak potrzebny, więc go...zabiliśmy.

Pyskata Omega| SopeDonde viven las historias. Descúbrelo ahora