Rozdział 27

8.7K 419 191
                                    


Minęły dwa tygodnie od pamiętnej nocy. Mimo początkowych podejrzeń wobec Dawon okazała się godna zaufania, a wszyscy domownicy naprawdę ją polubili. Była zadziorna, lecz sympatyczna, dość głośna, pewna siebie oraz mimo swego statusu, silna. Czy to psychicznie, czy fizycznie. Umiejętności Mina biła na głowę, Jimina udało się jej parę razy pokonać, a wydawałoby się nawet, że z jakąś bardzo słabą alfą też dałaby radę. Miała wrodzony talent. Szkolili ją od dziecka, jej atutem była szybkość oraz zwinność.

Miała ogromne poczucie humoru, o czym przekonali się wszyscy, gdy pewnego wieczoru brakowało im już powietrza w płucach. Wprowadzała bardzo luźną, zabawną i miłą atmosferę. Nie dało się jej nie lubić. Nawet Hoseok uśmiechał się szerzej niż zwykle.

A co do niego. Z początku musiał się oswoić z myślą posiadania siostry, jednak teraz starał się nadrabiać stracony czas. Uwielbiał z nią rozmawiać, wbrew pozorom byli naprawdę podobni do siebie, mieli podobne zdanie na różne tematy. Zwierzyli się sobie, jak wyglądała ich przeszłość, powiedzieli sobie o wszystkim. Hoseok postanowił strzec ją równie mocno co Yoongiego, co resztę stada.

Ona nie była jeszcze jego członkiem, Namjoon wolał jeszcze z tym trochę poczekać, jednak wiedział, że mimo wszystko reszta traktowała ją jak swoich.

Yoongi bardzo podziwiał Dawon. Głupio mu jednak było, gdy w ćwiczebnych walkach przegrywał z nią praktycznie od razu, miał tego pecha, że urodził się już słabą fizycznie omegą, słabszą niż mógł. Jednak Dawon mówiła mu, że to nie będzie mu przeszkadzać w rozwinięciu możliwości do maksimum. Najważniejsze to stać się silnym na tyle, ile na to nasze ciało pozwala.

-Koniec na dziś. -oświadczyła Dawon do ledwo dyszącego już Yoongiego. Razem z Hoseokiem nauczali go na przemian i z czasem Min sam już nie wiedział, który z Jungów jest groszy? Obydwoje mieli ten sam błysk w oku podczas ćwiczeń i walk, obydwoje mieli tę zaciętość oraz oboje uwielbiali doprowadzać Yoongiego do skraju swej wytrzymałości.

-D-Dzięki... -sapnął tylko, kładąc się na ziemi mocno zdyszany. Łapał szybko oddech, zamknął oczy, aby słońce świecące z góry nie raziło go, starał się jakoś szybko zregenerować, aby w ogóle wstać.

Dawon nawet niezmęczona patrzyła z uśmiechem na szybko podnoszącą się i opadającą klatkę piersiową Yoongiego.

-Nie jest źle, pocieszę cię. -podeszła do leżącej omegi, zasłaniając mu przy tym słonce, dzięki czemu ten otworzył oczy, patrząc na nią z dołu. Te słowa nie spodobały się Yoongiemu. Czy kiedykolwiek usłyszy coś innego z ust swoich trenerów?

-Nie jest źle?! Ile ja już trenuję?! Odkąd tutaj przyszedłem do nich, a nadal robię masę błędów i nawet nie mogę myśleć o wygranej, tylko pobijam swoje rekordy w ilości sekund, gdy stoję jeszcze na nogach w walce z kimkolwiek ze stada. Jedyne co ciągle słyszę to "Nie jest źle", ale mówicie to, abym się nie załamał. Nie nadaje się do walk, nigdy w życiu nie wygram z nikim wyżej w hierarchii ode mnie, a nawet jak teraz widać nie mogę wygrać z kimś, kto powinien być na równi ze mną. Wszyscy dobrze wiecie, że nigdy mi to nie wyjdzie... Mam już dość fałszywych nadziei... -podniósł się do siadu, a smutna Dawon uklękła przy nim, otrzepując jego plecy z piachu. Miał rację, Yoongi urodził się z tym pechem, że nie ważne co i jak będzie ćwiczył, nie osiągnie tak wysokiego wyniku w tym, aby pokonać kogoś silniejszego od siebie, a słabszego będzie naprawdę trudno znaleźć.

-Czyżbyś znów prosił się o kopniaka? -obydwoje zwrócili głowy w stronę podchodzącego do nich Hoseoka, który miał kamienną twarz i ramiona splecione na klatce piersiowej.

Yoongi zmarszczył brwi, wstając na równe nogi.

-Proszę bardzo, uderz mnie, ale to wcale nie zmieni prawdy... Dobrze wiesz, że w niebezpiecznej sytuacji będę musiał polegać na tobie, a każesz mi nadal ćwiczyć, abym nie podupadał na duchu i wierzył w swoje umiejętności. Nie jestem idiotą, wszystko widzę... -spuścił głowę, czując się okropnie słabo. Siła wewnętrzna nie miała nic do rzeczy, gdy w grę wchodziła walka fizyczna.

Pyskata Omega| SopeWhere stories live. Discover now